Już dwa dni później, nadszedł dzień wyjazdu uczniów do domów, na czas przerwy świątecznej. Jeszcze tego samego dnia z samego ranka, szóstoroczni gryfoni, usadowili się przy choince, która stała w salonie i wszyscy wzajemnie wręczali prezenty.
Rachel dostała od dziewczyn zestaw kosmetyków ,,czarownica" w którego skład wchodziły różnego rodzaju eliksiry, dzięki którym blondynka będzie mogła zrobić sobie domowe spa. Od Petera dostała masę słodyczy, a od Syriusza i Jamesa...
- Sweter? - zapytała zdumiona wyciągając z paczki, miękkie, beżowe coś - I do tego grube skarpetki? Ojejku, dziękuję wam!
- Trafiony zatopiony.
Chłopcy przybyli sobie piątkę, a po tym wszyscy skupili się na wymarzonym aparacie fotograficznym Jane, który dostała od nich wszystkich. Rachel jednak postanowiła rozpakować ostatni prezent jaki jej został, czyli ten zawinięty w błękitny papier.
Widząc to Remus nieco się zaczerwienił, bo to właśnie od niego była paczka. Rachel rozerwała papier, odkrywając w środku termofor. Wyjątkowo puchaty termofor, w kształcie msia.
Widząc to na twarzy dziewczyny pojawił się jeszcze szerszy uśmiech.
- W tym roku, spędzę całe święta w łóżku, ubrana w sweter, skarpetki i oczywiście ogrzewając się termoforem. Trafiliście w dziesiątkę.
Stwierdziła ku zadowoleniu Remusa. Właśnie na taką reakcję liczył. Był w tym momencie tak szczęśliwy, że nawet zapomniał o swoich prezentach, a zamiast tego obserwował jak Warren przytula prezent od niego.
- To nie taki zwykły termofor. On sam się nagrzewa. Nie musisz nawet wychodzić z pokoju, by z niego skorzystać - wyjaśnił po chwili, miejąc wrażenie że kąciki ust Rachel, uniósły się jeszcze wyżej, o ile to możliwe.
- Właśnie czuję. I jeszcze czekolada. Moja ulubiona.
Zauważyła blondynka i poczuła, że przez jej ciało przyjemne ciepło. Miała dość okresu, w którym unikali siebie nawzajem, a taki gest utwierdził ją w przekonaniu, że strasznie za nim tęskni.
Poczuła w sobie nagłą determinację, by z nim pogadać, więc gdy tylko wszyscy schodzili na śniadanie, dziewczyna zatrzymała go przy wejściu do Wielkiej Sali.
- Remusie, ja już tak nie chcę. Nie chce, żeby nasza relacja tak wyglądała.
Lupin, poczuł że jego serce bije zdecydowanie za szybko, a intensywny wzrok gryfonki, którym go obdażała, przywoływał u niego niewyobrażalne emocje.
- Ja też nie. Przperaszam, za te słowa. Wcale tak nie myślę, ja po prostu...
- Nie tłumacz się. Ja ci już wybaczyłam.
Przerwała mu Rachel i mocno się do niego przytuliła. Chłopak od razu to odwzajemnił, chodź wiedział, że przez takie zachowania, jego uczucie do niej będzie rosło, a nie malało.
- Nie będę więcej na ciebie naciskać. Jeśli będziesz chciał mi powiedzieć, to wiesz, że dochowam sekretu chodź by nie wiem co się działo. Za to jeśli nie, to to zaakceptuje.
I właśnie w tym momencie do jego głowy przyszła myśl, wyznania prawdy. Szybko jednak się jej pozbył. W końcu nie po to się teraz z nią pogodził, by zaraz sytuacja się powtórzyła, albo co gorsza, żeby ich kontakt całkowicie się urwał.
🍫🍫🍫
Kilka godzin później, uczniowie byli już w Londynie, w którym pogoda ani trochę nie przypominała, prawdziwej zimny jak w Hogwarcie. Z nieba, padał śnieg z deszczem, a na chodnikach powstała totalna chlapa.
Rachel od razu zauważyła, czekającego na nią Bryca. Rzecz jasna bez jej mamy. Od razu podeszła do mężczyzny i po krótkim przywitaniu zapytała:
- Mama, jak przypuszczam jest w ministerstwie?
- Nie. Postanowiła zacząć szykować jedzenie. W tym roku przyjeżdżają do nas, twoi dziadkowie od strony ojca oraz twoja kuzynka Apolonia i jej mąż.
Z ust blondynki wydostało się głośne westchnięcie. Zarówno rodzice jej biologicznego ojca, jak i jej kuzynka, byli cyniczni i narcystyczni. Z resztą jak cała rodzina Harrison. A właśnie tych cech, Rachel najbardziej nie lubiła w ludziach.
CZYTASZ
• Czekolada mleczna • Remus Lupin •
Short StorySzesnastoletnia Rachel Harrison przeżywa właśnie najlepsze chwilę w życiu. Hogwart jest dla niej jak drugi dom. Czy ten rok przyniesie jej coś nowego? Może miłość? Chociaż dziewczyna świetnie się bawi nie może ignorować ważnych decyzji.