▪︎34

2.2K 129 34
                                    


Dokładnie w tym samym czasie Remus w towarzystwie Syriusza i Petera (James miał na następny dzień mecz więc nie mógł spędzić całej nocy poza swoim łóżkiem), szli w stronę bijącej wierzby, gdzie miał odbyć kolejną przemianę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dokładnie w tym samym czasie Remus w towarzystwie Syriusza i Petera (James miał na następny dzień
mecz więc nie mógł spędzić całej nocy poza swoim łóżkiem), szli w stronę bijącej wierzby, gdzie miał odbyć kolejną przemianę.

Wszystko było by w porządku, gdyby nie to że w którymś momencie Lupin dostrzegł kilkanaście metrów dalej całującą się parę. Przystanął na chwilę, zdając sobie sprawę, że doskonale rozpoznawał owe postaci, co nie umknęło uwadze jego przyjaciołom.

- Co z tobą Luniek? Idziesz? - zawołał Syriusz, ale nie uzyskał odpowiedzi.

Lunatyk nadal stał wpatrując się w parę, która w końcu się od siebie odsunęła (chodź tylko minimalnie) Wtedy dostrzegł, że to naprawdę była Rachel i to w towarzystwie Jeremiego Walkera.

To było do przewidzenia, pomyślał. Ale dlaczego akurat na jego oczach? Jeśli kiedykolwiek miał by u niej jakieś szanse, zostały one właśnie pogrzebane. Ignorując ten okropny ból (sam nie wiedział czy był on spowodowany tym co zobaczył, czy raczej tym że zaraz przemieni się w okrutną bestię) i chęć płaczu, ruszył za pozostałymi huncwotami. Wiedział, że nie było to ani miejsce ani czas na użalanie się nad sobą.

Następnego dnia, rano James starał zachowywać się jak najciszej by nie obudzić swoich kolegów, którzy mieli za sobą nieprzespaną noc.

Lecz nie do końca mu się to udało. Już po chwili drzwi od łazienki trzasnęły głośniej niż chłopak się spodziewał, a zaspany Remus z podkrążonymi oczami i roztrzepanymi włosami, uniósł się na swoim łóżku, podpierając się na łokciach.

Słysząc ciche jęknięcie gryfona, Potter przystaną na moment przy jego łóżku i zapytał:

- Jak się czujesz, Luniu?

- Bywało gorzej - odszeptał w odpowiedzi na co James kiwnął głową i powrócił do szukania swoich ochraniaczy.

W końcu gotowy na śniadanie i mecz, złapał za klamkę od drzwi. Już chciał wyjść z sypialni, gdy usłyszał zaspany głos Lupina.

- Czy mógł być coś dla mnie zrobić?

- Pewnie, wal śmiało - odpowiedział entuzjastycznie, starając się tym nieco zachęcić przyjaciela.

- Czy... Czy mógł byś... zapytać Rachel... czy, no ten... czy jest dziewczyną Jeremiego?

- Nie ma problemu, ale dlaczego?

Podczas, gdy Remus zaczął myśleć w jaki sposób może mu odpowiedzieć na pytanie, tak by nie zdradzić uczuć jakie do niej żywi, James zerkną ukradkiem na zegarek.

- Cholerka, muszę iść. Powiesz mi po meczu, tak?

Chłopak przytaknął nieprzekonany głową, życzył powodzenia, a po chwili usłyszał kolejne trzaśnięcie drzwiami.

James był w stanie zrobić dla swoich przyjaciół wszystko. Bardzo cenił sobie cechę lojalności, tak więc gdy tylko wszedł do Wielkiej Sali i dostrzegł samotnie siedzącą Rachel, która z apetytem jadła jajczenice z bekonem i czytała magazyn czarownica, od razu się do niej dosiadł.

- Dzień dobry, Pani - przywitał się jak zawsze z promiennym uśmiechem, co od razu udzieliło się dziewczynie, gdy zerknęła na niego znad swojej gazety.

- Cześć, James. Gdzie zgubiłeś resztę chłopaków?

- Śpią jeszcze. Pewnie przyjadą spóźnieni, jak zawsze.

W końcu Potter postanowił nie owijać w bawełnę i od razu przeszedł do sedna sprawy.

- A jak tam z Panem ślizgonem?

- Co masz na myśli? - Rachel odłożyła czytany magazyn, na bok i uniosła do góry brwi.

- Jesteście razem?

Wzrok blondynki od razu powędrował na stół Slytherinu, gdzie siedział Jeremy i nieświadomie dotknęła swoich ust, przypominając sobie o wczorajszych pocałunkach.

- To nie twoja sprawa, James.

Tym razem to chłopak, odwrócił swój wzrok na ślizgona i od razu stwierdził:

- Czyli jesteście.

- My nie... To znaczy nie wiem jak to jeszcze określić, ale wczoraj pocałowaliśmy się raz czy dwa - Potter założył ręce nieprzekonany - No dobrze z pięć, ale nie padło pytanie czy zostanę jego dziewczyną...

- Ale byś się zgodziła?

Rachel już otwierała usta by odpowiedzieć, gdy do stołu przesiadła się Jane, która była tak zaaferowana, że nawet nie zauważyła obok kogo usiadła.

- McGonagall, właśnie przekazała mi wiadomości, że ta niezdara, Linda Robins, spadła dziś rano ze schodów i złamała nogę. Rozumiesz to James? Dziś rano! Nie mamy teraz jednej ścigającej.

- Niech Rachel ją zastąpi - odpowiedział James, w przeciwieństwie do Ellis, całkiem spokojnym tonem.

- Ja?

- Ona?

Obie zapytały jednocześnie, zdziwione tak jak by James dopiero co im powiedział, że jest nowym ministrem magii.

- No tak. Znasz zagrywki, bo sama pomagałaś je stworzyć.

- Nie ma mowy! - znowu odpowiedziały w tym samym czasie.

- Ty Jane, potrzebujesz ścigającej, a ty Rachel chciałaś wrócić do drużyny. Więc w czym problem?

Między nimi nastała cisza, podczas której obie analizowały owy pomysł w głowach.

- Niech będzie. O ile Rachel czuje się na siłach.

-Czuje. Wygramy ten mecz.

 Wygramy ten mecz

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
• Czekolada mleczna • Remus Lupin •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz