▪︎55

1.9K 109 39
                                    

- Nie za bardzo rozum

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Nie za bardzo rozum...

- Ja ci zaraz dam nie rozumiem! - krzyknęła zdenerwowana Jane, czym zwróciła uwagę wszystkich zebranych w klasie - Ona chce ci pomóc, okazać wsparcie, a ty przez całe wakacje jej nie odpisujesz?! Mogłaby cię wydać przed wszystkimi, przestać się do ciebie odzywać, uważać za potwora, a zamiast tego okazuje ci zrozumienie! Jesteś OKROPNY!

- Panno Ellis! - monolog dziewczyny przerwała Profesor Babbling - Proszę się w tej chwili uspokoić, takie rzeczy załatwia się poza klasą.

Jednak reprymenda kobiety nie zadziałała, a Jane kontynuowała jakby wcale jej wypowiedzi nie została przerwana.

- Boisz się, że ją skrzywdzisz, też mi coś! Ona wcale nie pakuje się z tobą do jednego pomieszczenia podczas peł...

- Jane, proszę - szepnął przerażony Remus - Przestań.

- Panno Ellis! Tego już za wiele! - nauczycielka wbiła w nią groźne spojrzenie.

- A wie Pani Profesor, co on zrobił Rachel? Ona go kocha, zaakceptowała jego... em... jego wady, a on postanowił urwać z nią jakikolwiek kontakt! To szczyt egoizmu i podłości!

W końcu w sali zapanowała nieskazitelna cisza. Uczniowie z otwartymi ustami przyglądali się owej konfrontacji, cały czerwony Remus wbił wzrok w swój zeszyt, natomiast Jane dopiero zrozumiała, jak wielkie zamieszanie zrobiła.

- Cholerka - powiedziała już znacznie ciszej - Będę miała kłopoty?

- I to poważne, Panno Ellis.

I tak też Jennifer wylądowała na rozmowie z opiekunką jej domu, Profesor McGonagall.

- Takie zachowanie jest karygodne - stwierdziła McGonagall - Kapitan reprezentacji domu w Quddichu powinien dawać dobry przykład, tak samo jak prefekci.

- Wiem, Pani Profesor - westchnęła Jane - Nie wiem co we mnie wystąpiło, ale obiecuję że to się więcej nie powtórzy, proszę nie wyrzucać mnie z drużyny.

- Wyrzucić z drużyny? - nauczycielka zaśmiała się delikatnie - Skąd ten pomysł? Gdybym miała wyrzucać graczy za takie drobnostki, to drużyny by już nie istniały.

Fakt. Potter robił o wiele gorszej rzeczy i jakimś cudem dalej może grać.

- Czy to znaczy, że... Że mogę już iść? - zapytała z nadzieją w głosie.

- Nie pochwalam jednak takiego zachowania więc daje minus pięć punktów Gryffindorowi. Teraz możesz iść.

Jane kiwnęła głową, wstając z krzesła. Już chciała zamykać za sobą drzwi od gabinetu McGonagall, gdy ta zawołała:

- A byłabym zapomniała, zalecam jednak być nieco bardziej dyskretnym jeśli chodzi o przypadłość Pana Lupina. To bardzo poufna informacja.

- Dobrze, Pani Profesor.

Niestety to nie był koniec nieprzyjemnych rozmów na ten dzień. Gdy tylko Jane wróciła do dormitorium jej przyjaciółka już na nią czekała.

- Oszalałaś, Jane? - zapytała Rachel - Miałaś mu nic nie mówić! Tym bardziej na forum całej klasy.

- Skąd wiesz? - zapytała zmieszana brunetka.

- Cały pokój wspólny gryfonów o tym mówi. Z resztą zapewne nie tylko ten.

- Przepraszam, poniosło mnie.

Z ust Rachel wydobyło się głośne westchnięcie. Właściwie nie była na nią aż tak zła. W końcu zapewne gdyby Ethan urwał z Jane kontakt właściwie bez powodu, to też by chciała to z nim wyjaśnić.

- Nic nie szkodzi - stwierdziła blondynka ku zdziwieniu jej przyjaciółki.

- Nie jesteś zła?

- Nie, tylko następnym razem, proszę mów o takich rzeczach w bardziej ustronnym miejscu.

- Wiem, wiem - Jane chumor o wiele się poprawił, więc wskoczyła na łóżko Rachel i wygodnie się na nim ułożyła, kładąc głowę na kolana blondynki - Więcej tak nie zrobię, obiecuje.

- Jane, a czy może Remus... no wiesz... czy może coś powiedział? - zapytała Harrison po chwili ciszy, na co Ellis pokiwała przecząco głową - A czy chcesz mi coś jeszcze powiedzieć? - zapytała po kolejnej chwili ciszy.

- Ja? Nie. A co?

- Zawsze robisz taką dziwną minę, jak nie chcesz o czymś powiedzieć.

- No dobrze - powiedziała Jennifer - Skoro już szczerze rozmawiamy, to możliwe, ale tylko możliwe, że niechcący podczas mojego monologu, powiedziałam, że... go k-kochasz - gryfonka widząc wściekłe spojrzenie Rachel od razu dodała - Nie no żartuje. Na pewno tego nie powiedziałam.

Prawda była taka, że dziewczyna właśnie to powiedziała, a Remus od godziny zastanawiał się nad tymi słowami.

Był pewnien, że one padły, ale za nic w świecie nie mógł zrozumieć, że znaczą one po prostu iż Harrison go kocha.

Strach przed zrobieniem Rachel krzywdy, paraliżował go na tyle, że nie zdawał sobie sprawy iż jego postępowaniem nie krzywdzi tylko siebie, ale także ją.
I niestety żaden z Huncwotów ani tym bardziej Jane, nie umieli mu tego uświadomić.

I niestety żaden z Huncwotów ani tym bardziej Jane, nie umieli mu tego uświadomić

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
• Czekolada mleczna • Remus Lupin •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz