Już po kilku dniach, Rachel szła schodami w stronę Wielkiej Sali tuż po przyjeździe do Hogwartu, słuchając Jane, która opowiadała jej o swoim rodzinnym wyjeździe na narty.
Blondynka z zaciekawieniem słuchała swojej przyjaciółki, dopóki nie usłyszała zza rogu swojego nazwiska, a po chwili nie ujrzała Jeremiego dyskretnie do niej machającego.
- Ale myślę, że gdybyśmy zostali tam jeszcze z dwa dni, bym już to opanowała do perfekcji. Narty tylko wydają się takie skomplikowane, ale na pewno nie są. W końcu wymyślili je mugole, nie?
- Tak, Jane. A teraz wybacz, muszę iść do łazienki.
- Widzimy się w takim razie na sali.
Rachel jedynie kiwnęła głową i minęła tłum uczniów, po czym podeszła w miejsce gdzie widziała przed chwilą ślizgona.
- Walker? - zapytała unosząc jedną brew do góry, gdy stanęła na przeciwko niego.
- Harrison.
Oboje spoglądali na siebie, czując w sobie dziwne napięcie, które w końcu przerwał Jeremy.
- Wiem, że jest już po świętach, ale mam coś dla ciebie.
Chłopak wyjął zza pleców, starannie opanowany prezent i wręczył go zszokowanej gryfonce.
- Otwórz - nakazał, a dziewczyna od razu rozwiązała srebrną wstążkę oraz rozerwała ciemnozielony papier.
- Baśnie Barda Beedle'a? Pamiętałeś.
- Jeden z pierwszych egzemplarzy, przełożony z run.
Kąciki ust Rachel powędrowały ku górze, a jej nową książkę od razu do siebie przytuliła, tak jak by ktoś miał jej ją zaraz zabrać.
- Muszę się przyznać, że za nim ją zapakowałem, pozwoliłem sobie na przeczytanie kilku stron. Może kilkunastu.
- I jak?
- Chyba najbardziej podobała mi się ta o fontannie...
- Fontanna szczęśliwego losu? - zapytała, a raczej stwierdziła Rachel, jako że doskonale znała tę baśń, bo była to jej ulubiona.
- Dokładnie.
Oboje się zaśmieli, chodź nawet nie wiedzieli czemu, a następnie nastąpiła kilku sekundowa cisza, podczas której Rachel zrozumiała, że gwar związany z rozmowami uczniów ucichł, więc wszyscy musieli być już w Wielkiej Sali.
- Chyba powinniśmy już iść... - blondynka wskazała na ogromne drzwi, a Jeremy przytaknął.
- No to do zobaczenia. I... I dziękuję za prezent.
- Nie ma sprawy.
Gryfonka ostatni raz posłała mu uśmiech, po czym zniknęła za drzewami Wielkiej Sali. Zajęła miejsce pomiędzy Jane, a Jamesem, lecz nim zdążyła cokolwiek nałożyć na talerz, zawiesiła wzrok na Jeremim, który również właśnie zasiadał przy swoim stole. Nadal nie oswoiła się z myślą, że ślizgon jest dla niej miły. Ba, nawet nie wiedziała czy powinna.
- Ziemniaczka? Są wyśmienite.
Z transu wyrwał ją dopiero głos Pottera, który przysunął jej miskę z pieczonymi ziemniakami pod nos.
- Poproszę.
CZYTASZ
• Czekolada mleczna • Remus Lupin •
Cerita PendekSzesnastoletnia Rachel Harrison przeżywa właśnie najlepsze chwilę w życiu. Hogwart jest dla niej jak drugi dom. Czy ten rok przyniesie jej coś nowego? Może miłość? Chociaż dziewczyna świetnie się bawi nie może ignorować ważnych decyzji.