Późnym wieczorem Rachel wracała do dormitorium, jako że po kolacji postanowiła oddać dodatkowy esej profesorowi Slughorn. Termin mijał jutro, więc musiała to załatwić jeszcze tego dnia. Oczywiście nauczyciel, nie był by sobą, gdyby nie zatrzymał dziewczyny u siebie, na pogaduszki, stąd właśnie wynikała późna godzina powrotu.
Gryfonka starała się iść jak najciszej potrafiła, modląc się w duchu by nie spotkać Filcha czy Profesor McGonagall.
- Ała! Uważaj jak chodzisz, James!
Nagle Rachel usłyszała, doskonale znany jej głos, który należał do Syriusza i stanęła zdezorientowana na środku korytarza.
- To nie ja!
- Peterze, czy ty się kiedykolwiek nauczysz chodzić?!
- To też nie ja.
- Nikogo innego tu nie ma! Sam sobie nie staje na stopę!
Rozmowy stawały się coraz głośniejsze, a blondynce po głowie chodziły tylko dwa pytania - gdzie oni się znowu wybierali, o tej godzinie i czy Remus był z nimi?
Odpowiedź na jej drugie pytanie, dostała niemalże od razu, ponieważ usłyszała jak Lupin uciesza Blacka.
- Daj spokój Luniu, wiem że dzisiaj jesteś zdenerwowany, aczkolwiek twoje futer...
- Mówię poważnie, Syriuszu. Rachel jest za zakrętem.
Skąd oni wie... Głupia mapa.
Wnet przed nią stanęła czwórka chłopaków, na co dziewczyna od razu założyła ręce na piersi i zmierzyła ich wzrokiem.
- Co wy tu robicie i gdzie idziecie?! Naprawdę potrzebujecie kolejnych szlabanów i minusowych punktów?! - zapytała Rachel, w połowie krzycząc, a w połowie szeptając, bo jednak była już cisza nocna.
- W żadne szczególne miejsce.
Rzecz jasna wypowiedź Petera w żadnym stopniu nie usatysfakcjonowała gryfonki. Ba nawet spowodowała, że dziewczyna zrobiła jeszcze groźniejszą minę.
- A ty gdzie chodzisz, o tej godzinie? - tym razem to Syriusz, założył ręce na piersi.
- Byłam u Slughorna, oddać ese... Nie zmieniaj tematu, Black! Gdzie idziecie?! - ponowniła pytanie, a James zabrał głos w sprawie.
- My idziemy do kuchni. Ukraść trochę no wiesz, czekoladowych żab i kociłowych piegusków.
- Kuchni? Przecież kuchnia jest w drugą stronę - Rachel czuła coraz większą chęć dowiedzenia się prawdy, a każdy kto ją znał, doskonale sobie zdawał, że nie odpuści tak łatwo.
- Bo my postanowiliśmy iść inną drogą. Jak byśmy szli tamtą to... to...
- To Fich mógł by nas złapać...
- No tak, widzieliśmy go na mapie.
Peter, James i Syriusz uzupełniali swoje zdania, podczas gdy Remus zerkał nerwowo przez okno, co nie umknęło Rachel.
- W takim razie pójdę z wami. Też sobie chętnie zjem czekoladową żabę.
Chłopacy wymienili między sobą nerwowe spojrzenia, natomiast Harrison widząc to uśmiechnęła się zwycięsko.
- Co? Nie, nie możesz... Nie możesz, bo...
- Bo?
- Idźcie już, ja was zaraz dogodnie - zdecydował najwyższy Gryfon, z grobową miną, na co Rachel od razu spoważniała. Czuła, że jest to jednak grubsza sprawa i powoli zaczynała mieć wątpliwości, czy aby na pewno dobrze zrobiła, naciskając na przyjaciół. Nie mogła jednak się wycofać, więc spojrzała w oczy chłopaka i zapytała:
- Co tu się dzieje, Remusie?!
CZYTASZ
• Czekolada mleczna • Remus Lupin •
Short StorySzesnastoletnia Rachel Harrison przeżywa właśnie najlepsze chwilę w życiu. Hogwart jest dla niej jak drugi dom. Czy ten rok przyniesie jej coś nowego? Może miłość? Chociaż dziewczyna świetnie się bawi nie może ignorować ważnych decyzji.