▪︎53

1.8K 110 14
                                    

Cała siódemka na moment zapomniała o trwającej wojnie, spędzając czas tak jak na osoby w ich wieku przystało

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Cała siódemka na moment zapomniała o trwającej wojnie, spędzając czas tak jak na osoby w ich wieku przystało. Dziewczyny siedziały na brzegu wody, mocząc nogi i najzwyczajniej w świecie rozmawiając. Syriusz i James urządzili zawody w skokach do stawu z pochylonego nad wodę drzewa, które sędziował Peter. Wszystko w tamtej chwili wydawało im się beztroskie i właśnie dlatego byli tacy szczęśliwi.

- Amatorzy - stwierdziła Rachel, widząc jak James próbuje zrobić salto do wody, lecz zamiast fikołka wychodziło mu... właściwie trudno stwierdzić co mu wychodziło.

- Słucham? - zapytał ,,oburzony" Potter, gdy podpłynął do brzegu - Sama byś lepiej nie zrobiła.

- Zrobiłabym.

- Droga wolna - gryfon z noszalanckim uśmiechem wskazał głową na drzewo z którego skakali.

- Nie, nie - zaprzeczyła od razu Rachel, ale wiedziała, że jeśli nie skoczy to nie udowodni przyjacielowi, że umie to zrobić lepiej niż on - Albo niech będzie.

Blondynka zrzuciła zwiewną chustę, która się nieco okryła, zostając w białym, dwuczęściowym stroju kąpielowym i ruszyła ku drzewu.

- Patrz i się ucz - powiedziała pewnym siebie tonem, wchodząc na pień.

Już chciała wykonać skok, gdy ktoś popchnął ją od tyłu.

- Syriusz, kretynie! Nie byłam gotowa! - krzyknęła wypływając na powierzchnię, wypluwając z ust wodę.

- Cóż za gracja, Rachel - zawołał rozbawiony James, na co dziewczyna mimowolnie się uśmiechnęła.

Nie trwało to jednak długo, bo chwilę później do jej ust ponownie wleciała woda, w wyniku wielkiego plusku, a sprawcami byli oczywiście Black i Potter, skaczący na bombę do wody.

- Jesteście nie z tej ziemi - stwierdziła podpływąc do nich bliżej.

- Dzięki, przyjaciółko - Syriusz zaczął wspinać się na jej ramiona - Uznamy to za komplement.

- W tej chwili ze mnie złaź! SYRIUSZ!

Już po chwili piski Rachel zostały zastąpione piskami Lily i Marleny, które zostały wrzucone do zimnego stawu, przez swoich chłopaków (no w przypadku Lily i Jamesa to prawie przez chłopaka)

Po chwili do wody weszli również Peter oraz Jane, więc całą siódemką zaczęli się gonić i chlapać, kompletnie zapominając o ich zmartwieniach.

Jednak wszystko co dobre szybko się kończy i tak też, gdy słońce zaczęło znikać za horyzontem przyjaciele musieli się pożegnać.

- Rach, mogę u ciebie spać? - zapytała nagle Jane, kiedy wszyscy zaczęli się już deportować do swoich domów.

Rachel od razu się zgodziła i już po chwili obie stały pod drzwiami jej domu.

- Miałaś nie wracać po ciemku! - powiedziała wściekle Pani Marin, gdy otworzyła drzwi córce.

- Dobry wieczór - przywitała się Jane, a Pani Marin, która dopiero co ją zauważyła od razu przybrała pogodny wyraz twarzy.

- Cześć mamo, dzień minął mi bardzo miło, dzięki że pytasz - zawołała Rachel z o wiele większym entuzjazmem niż było to konieczne - Jane zostanie u nas noc, dobrze?

- Nie ma problemu - kobieta wyszła do kuchni - Jest zapiekanka szpinakowa, jeszcze ciepła, chcecie?

Dziewczyny niemalże rzuciły się do kuchni. W końcu po całym dniu na słońcu, podczas którego jadły jedynie jakieś przekąski, umierały z głodu.

Dopiero gdy zjadły i przebrały się w nieco bardziej domowe ciuchy (Rachel pożyczyła coś Jane) poczuły, że są strasznie zmęczone więc postanowiły położyć się już do łóżka.

- A więc - Jane westchnęła głęboko, podczas gdy jej przyjaciółka układała poduszkę - Tak jak by spotkałam się kilka razy z Ethanem...

- I?

- I chyba jesteśmy parą.

Pisk - to była jedna rzecz jaką w tamtej chwili usłyszało całe Haverhill.

- Poważnie? - zapytała zaskoczona, a zarazem podekstytowana Rachel - Znaczy no ja wiedziałam od początku, że tak będzie.

- Ale to jeszcze nic pewnego - Jane od razu zastopowała radość blondynki - Wiesz, to mój pierwszy w życiu związek, pierwsza jakakolwiek bliższa relacja z chłopakiem... Dlatego na razie, chcemy w ogóle sprawdzić czy to... No wiesz, czy się sprawdzi.

- Oh, rozumiem Jane. Ale i tak strasznie się cieszę - zawołała Harrison dając brunetce buziaka w czoło - Na Merlina! Dlaczego nie mówiłaś nam nic nad stawem?! Byśmy to uczcili!

- Bo to... Bo to świeża sprawa, nic pewnego - Jane nerwowo zaczęła bawić się włosami - Nic im na razie nie mów.

- Dobra, dobra. Lepiej gadaj, jak było! Całowaliście się już? Jeśli tak, to co czułaś? Dobrze całuje? Matko, jak się cieszę, Jane!

 Lepiej gadaj, jak było! Całowaliście się już? Jeśli tak, to co czułaś? Dobrze całuje? Matko, jak się cieszę, Jane!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
• Czekolada mleczna • Remus Lupin •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz