Po kolacji Rachel od razu zaczęła zmierzać ku dormitorium Gryfonów. Przeszła przez portret Grubej Damy i już chciała ominąć salon, gdy dostrzegła siedzącego na kanapie Remusa, rzecz jasna z książką.
- Cześć - przywitała się, stając obok chłopaka, który od razu odłożył czytaną lekturę na bok i uśmiechnął się pogodnie.
- Jak się czujesz? Nie widziałem cię cały dzień.
Rachel westchnęła i opadła na kanapę, obok niego.
- No cóż, jak to mawia ojciec Bryca, kac morderca nie ma serca.
Oboje się zaśmiali, a następnie nastała krótka cisza, podczas której dziewczyna poprawiła swoje ułożenie i przymknęła oczy.
Remus od razu zawiesił na niej swój wzrok. Wyglądała na zmęczoną. Miała zmierzchwione włosy, a ich pojedyncze pasma opadały jej na twarz. Na miejsce wczorajszych wypieków, pojawiły się delikatne wory pod oczami. Natomiast jej skóra była o wiele bladsza niż zwykle.
Mimo tego Lupin uważał, że dziewczyna prezentowała się czarująco.
- Remusie? - Rachel otworzyła ponownie oczy, przypominając sobie słowa Marleny - czy ja zrobiłam wczoraj coś głupiego?
Remus, poczuł nieprzyjemne ukłucie w klatce piersiowej i zrozumiał że to czas by zadać jej pytanie. Pytanie, nad którym odpowiedzią zastanawiał się od momentu, kiedy dziś rano się obudził.
- Pamiętasz coś? Cokolwiek?
- Nic. Pustka - odparła od razu, lecz gdy zrozumiała że chłopak nie ma zamiaru się odezwać, postanowiła uzupełnić swoją wypowiedzieć - Znaczy, pamiętam jak zaczęliśmy grać w eksplodującego durnia i gargulki. Peter proponował mi tą nalewkę, ale odmówiłam... A potem piłam ten sok od ciebie i tu już wszystko się urwało.
Lunatykowi zrobiło się smutno. Wiedział, że Harrisom mówiła to pod wpływem alkoholu, ale gdzieś jego podświadomość liczyła, że będzie to wszystko pamiętać, a jej słowa okażą się prawdą.
- Potem tylko coś bredziłaś.
- Na Merlina, cóż takiego? Powinnam się wstydzić?
- Nie. Mówiłaś tylko, coś o... coś o tym, że kochasz... że kochasz nas wszystkich i cieszysz się że nas poznałaś - skłamał, za co od razu skarcił siebie w myślach.
- Oj. Przynajmniej mówiłam szczerze.
Remus jedynie zaśmiał się nerwowo, unikając jej wzroku. Miał ochotę zapaść się pod ziemię i sam nie rozumiał dlaczego.
Wybawieniem dla niego, okazała się być Lily, która najwidoczniej została wypuszczona ze Skrzydła Szpitalnego i właśnie wchodziła do salonu.
- Lily, wróciłaś! - Zawołała radośnie Rachel i podeszła do rudowłosej dziewczyny, która od razu posłała jej karcące spojrzenie. Doskonale wiedziała co się wczoraj stało, bo Marlena opowiedziała jej o wszystkim, nie omijając żadnych szczegółów.
- Zostawić was na dwa dni - westchnęła Evans, a po chwili wraz z Harrison postanowiły wrócić do ich sypilani.
Remus nadal siedział na kanpie i niby czytał książkę, ale jednak obserwował jak dziewczyny wpinają się po schodach.
Był na siebie zły. Dlaczego skłamał? Dlaczego tak bardzo chciał żeby jej słowa okazały się być szczere?
Rachel w tym czasie już miała do pokonania ostatni schodek, gdy przypomniała sobie że nie pożegnała się z Remusem.
Wnet zbiegła spowrotem do salonu i bez żadnego ostrzeżenia dała przyjacielowi buziaka w policzek.
- Dobranoc.
Chwilę później drzwi od jej dormitorium zamknęły się, a Lupin złapał się za swój policzek, który był nienaturalnie gorący, zresztą jak cały on.
Wnet zrozumiał co się działo. Te znaki, to ciepło które poczuł, gdy Rachel wczoraj powiedziała te pamiętne słowa i rozczarowanie jakie poczuł, gdy zrozumiał że ona nic nie pamięta... To wszystko układało się w jedność.
Zakochał się w Rachel, w swojej najlepszej przyjaciółce.
CZYTASZ
• Czekolada mleczna • Remus Lupin •
Historia CortaSzesnastoletnia Rachel Harrison przeżywa właśnie najlepsze chwilę w życiu. Hogwart jest dla niej jak drugi dom. Czy ten rok przyniesie jej coś nowego? Może miłość? Chociaż dziewczyna świetnie się bawi nie może ignorować ważnych decyzji.