▪︎30

2.4K 119 32
                                    


Kolejny miesiąc minął Rachel bardzo szybko, a za razem bardzo intensywnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kolejny miesiąc minął Rachel bardzo szybko, a za razem bardzo intensywnie. Jej rutyną stały się spotkania z Jeremym i wspólne uczenie się (zazwyczaj oboje po prostu w ciszy zajmowali się swoimi lekcjami, co zupełnie im wystarczało) Oczywiście blondynka utrzymywała te spotkania w tajemnicy, z resztą inni gryfoni nawet nie zauważyli jej częstej nieobecności. Ale nie Remus. On nawet w pewnym sensie ciszył się, że jego przyjaciółka nie poświęcała mu tyle czasu co wcześniej. Ułatwiło mu to sprawę ze swoim rosnącym uczuciem do niej, przynajmniej wtedy tak myślał.

Był trzeci luty, a dokładniej wtorkowy wieczór. Większość gryfonów, spędzało czas w pokoju wspólnym, w tym Remus wraz z Lily, którzy pisali wypracowania na starożytne runy. Oraz Syriusz, Peter i James (chłopak dopiero co wrócił z treningu Quiddicha, podczas którego nowa ścigająca wybiła sobie palca, więc musiał skończyć się on szybciej) którzy wymieniali się kartami z czekoladowych żab, czemu przyglądała się Marlena.

Jendak Rachel tam nie było, bo dokładnie w tym samym czasie wychodziła ze starej klasy, wraz z Jeremym.

- Poważnie, Vanity daje nam niezły wycisk, przed tym meczem z krukonami. Co chwilę zmienia taktykę na nową, idzie zwariować.

Blondynka nachiwlę przestała słuchać swojego towarzysza, a myślami była w swojej drużynie. Od dawna zastanawiała się czy nie powinna może skończyć z tą przerwą. Mimo, że Quddich nie był jej życiową pasją, a raczej pobocznym hobby, zaczynało jej brakować tej rywalizacji.

- A ty kiedy wrócisz do drużyny? - zapytał ślizgon, niemalże czytając w myślach Harrison.

- Sama nie wiem...

- Mówię to z ciężkim sercem, bo przez to moi wrogowie pozyskają jednego z lepszych zawodników w szkole, ale masz do tego dar. Nie powinnaś rezygnować z jakiegoś głupiego wypadku. Z resztą, zawsze mogę cię uratować.

Ostatnie zdanie Walker wypowiedział śmiejąc się, na co dziewczyna zdzieliła go po ramieniu, jednak mimo wszystko z uśmiechem na twarzy.

- Dziękuję - szepneła po chwili i zatrzymała się ja chwilę, by dać buziaka w policzek chłopaka.

Co prawda był to tak szybki gest, że musiała minąć chwilą nim on zdołał ogarnąć co się przed chwilą stało, a kiedy był gotów coś odpowiedzieć, usłyszeli za sobą:

- Co jest, do cholery?!

- Co jest, do cholery?!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
• Czekolada mleczna • Remus Lupin •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz