Koniec części pierwszej

1.7K 118 27
                                    

Dom dziadków Rachel położony był nad jeziorem, otoczonym szkockimi górami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dom dziadków Rachel położony był nad jeziorem, otoczonym szkockimi górami. Jej dziadkowie specjalnie umiejscowili go w takim miejscu, z dala od cywilizacji (najbliższe miasteczko znajdowało się za sporym wzgórzem) gdyż na stare lata pragnęli ciszy i spokoju. Rachel uznała, że owe warunki będą idealne dla przypadłości Remusa.

Dom był całkiem mały, jednak w zupełności wystarczający dla dwóch osób. Ogród wokół niego też nie był zbyt okazały, ale jezioro wszystko wynagradzało. Ściany zdobiły drewniane deski, a również drewniany, niewielki taras idealny był na odpoczynek w letnie wieczory.

– No i jak, podoba ci się? – zapytała Rachel, kiedy pod koniec sierpnia pokazywała Remusowi ich nowy dom.

– Pięknie tutaj... – przyznał rozglądając się cały czas po okolicy, nadal nie wierząc w swoje szczęście.

– Chodź zobaczysz środek – powiedziała z szerokim uśmiechem i biorąc swojego chłopaka za rękę, otworzyła drzwi.

Oboje weszli do środka, lewitując bagaże. Od razu znaleźli się w dość przestronnej kuchni połączonej z jadalnią, gdzie stał szczecioosobowy stół z jasnego drewna. Gdy szło się dalej, po prawej znajdowały się schody prowadzące na piętro wyżej, a na przeciwko drzwi, za którymi znajdowała się toaleta.

– Tu jest toaleta – stwierdziła Rachel, a Remus któremu już dawno odjęło mowę, kiwnął jedynie głową – A tam salon – dodała wchodząc w głąb domu.

Oczom Lupina ukazało się bardzo przytulne pomieszczenie. Na środku stała czarna skórzana kanapa, a na przeciwko spory kominek, naturalnie podłączony do sieci Fiuu. Przy ścianie stały trzy regały z książkami i mały kredens, a po prawej stronie było wyjście na taras.
Jednak to ogromne okno z pięknym widokiem na jezioro i góry, posiadające szeroki parapet obity materiałem, by można na nim usiąść, robiło na Remusie największe wyrażenie.

– Jak tu przytulnie – wydusił w końcu, wyglądając przez okno, na co Rachel przytaknęła.

– Przed nami jeszcze góra, idziemy?

I nie czekając na odpowiedź zaczęła weszła na piętro, a za nią Remus. Korytarzyk, na który wchodziło się po schodach, był dość wąski. Na jego końcu znajdowało się kolejne okno, tym razem z widokiem jedynie na góry. Po prawej znajdowało się dwoje zamkniętych drzwi, a po lewej jedne.

– Tu jest łazienka i pierwsza, gościnna sypialnia – wskazała na prawo – A to nasza – wskazała na lewo, i otworzyła drzwi.

Było to najjaśniejsze pomieszczenie w domu, z kolejnymi ogromnymi oknami i parapetami, na których można było usiąść. Ściany w przeciwieństwie do tych w innych pokojach nie były drewniane, a beżowe, i podłoga była wyłożona jasno brązową wykładziną. Łóżko było naprawdę spore, a poza nim stała szafa sięgająca sufitu, z jasnego drewna oraz w tym samym stylu komoda i biurko.

– Witaj w domu, Remusie – szepnęła Rachel, z trudem powstrzymując łzy wzruszenia, podobnie jak Remus.

– Nadal nie mogę uwierzyć, że jestem tutaj, razem z tobą... Że razem zamieszkamy.

– To lepiej w to uwierz – zaśmiała się blondynka i zarzuciła mu na szyje ręce – Kocham cię, wiesz?

– Chyba... Chyba tak. I ja też cię kocham.

Zapadła cisza, a już po chwili Rachel ujęła jego twarz dłońmi, następnie całując go coraz zachłanniej, kompletnie nie spodziewając się, że Remus odwzajemni to z równie dużym zaangażowaniem.
Kilka chwil później już oboje opadli swobodnie na ich nowe łóżko, a ręce chłopaka wylądowały pod jej bluzką, błądząc po jej nagich plecach.
Dopiero gdy natrafił na zapięcie od jej stanika, zatrzymał się i odsunął, ciężko dysząc.

– Napewno tego chcesz? – zapytał, czując że serce wali mu jak młot.

– Tak – odpowiedziała bez zastanowienia, przez co jej policzki zalały się jeszcze większym rumieńcem (o ile było to w tamtej chwili możliwe) – Ale jeśli nie jesteś gotowy...

– Nie – przerwał jej – To znaczy jestem, ale chce się upewnić, że tego właśnie chcesz.

– Chce – odparła Rachel, przyciągając chłopaka za sweter, i ponownie łącząc ich usta.

Minęła jednak kolejna chwila, a blondynka została już prawie bez koszulki, gdy Remus ponownie się zatrzymał i trochę odsunął.

– Gdybyś chciała przerwać...

– Wątpię żebym chciała.

– Ale jeśli będzie bolało, to powiedz, dobrze? – zapytał troskliwie – Nie chce ci zrobić krzywdy, i...

Z ust Rachel wydobyło się głośne westchnienie.

– Remusie, ufam ci i chce to z tobą zrobić – zapewniła go, a zanim chłopak zdążył cokolwiek odpowiedzieć jej usta wyładowały na jego.

Tym razem jednak Lupin wcale nie przerwał. Był pewny, że i on i ona tego właśnie chcą, więc zamiast gadać, zaczął działać...

🍫🍫🍫

Następnego dnia wieczorem w ich nowym domu pojawili się wszyscy ich przyjaciele,(poza Peterem, który z jakiegoś powodu nie mógł się pojawić) by świętować ich przeprowadzkę.

Rachel przygotowała uroczystą kolację, którą podała na tarasie, z pięknym widokiem. I w taki oto sposób siódemka przyjaciół siedziała przy stole jedząc, śmiejąc się i na chwilę zapominając o wojnie czy Zakonie Feniksa.

– Dobra, dobra – zawołał nagle James, podnosząc się z krzesła, i stukając łyżeczką o kieliszek z winem, na tyle mocno, że Rachel wyrwała mu go z ręki

– My tu gadu gadu o pierdołach, a ja z Lily mamy dla was wieści!

Wszyscy spojrzeli na pare, z wyraźnym zainteresowaniem.

– No więc? – pośpieszył ich Syriusz – O co chodzi?

– Ja i James... – zaczęła Lily, również wstając z krzesła, a Potter objął ją w tali – Ja i James się zaręczyliśmy!

– Chcemy wziąć ślub jeszcze tej jesieni! – dodał James.

Wszyscy nadal patrzyli się w stronę pary, analizując ich słowa w głowach.

– Co wy gadacie?! – krzyknął podekscytowany Syriusz, trącając (na szczęście pustą już) butelkę wina, i budząc tym samym swoich przyjaciół z chwili zadumy.

– To wspaniale! – zawołała Jane, klaszcząc radośnie w dłonie.

– Jeju, gratulacje – Rachel objęła ramieniem stojącego obok niej Jamesa, mierzwiąc mu i tak już rozwalone włosy – Tak się cieszę!

– Pijemy za zdrowie prawie młodej pary! – Marlena wzniosła swój kieliszek z winem. Jednak nim ktokolwiek zdołał upić chodź łyk, Syriusz opróżnił swój trunek jednym duszkiem, przez co zaczął się krztusić, a Remus z miną rozczarowanej matki, rzucił mu się na pomoc.

Był to jeden z szczęśliwszych momentów dla całej ich grupy.
Bowiem zrozumieli, że mimo iż Voldemort jest u szczytu potęgi, oni mieli siebie.
A to wystarczyło im, by cieszyć się każdym kolejnym dniem...

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

• Czekolada mleczna • Remus Lupin •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz