18

1.3K 107 10
                                    

Taehyung ledwo przecisnął się przez ludzi, by wejść do salonu. W pierwszej chwili nie wierzył, że jego chłopak po raz kolejny zrobił wielką imprezę w swoim mieszkaniu. Dopiero potem doszedł do wniosku, że nie powinien się dziwić, w końcu w tym mieszkaniu co chwilę coś się dzieje. Trzecia impreza w tym tygodniu, czemu nie? Co prawda miał nadzieję, że przynajmniej ten wieczór uda mu się spędzić z Junghyunem i nareszcie szczerze porozmawiają o ich związku, tak pośród tłumu ludzi wątpił, że im się to uda.

Kiedy w końcu udało mu się dojść do salonu, zauważył, że w pomieszczeniu nigdzie nie ma jego chłopaka. Czuł jakby to wszystko się już wydarzyło. Za każdym razem gdy wchodził do mieszkania, wyczuwał to dziwne deja vu. Martwiło go tylko to, że za każdym razem to źle wróżyło. Przeszedł do innych pomieszczeń, aż w końcu w kuchni zauważył swojego chłopaka, śmiejącego się z przyjaciółmi. Przez chwilę wahał się, czy w ogóle jest sens podchodzić do bruneta, jednak po czasie zdecydował się na to.

- Junghyun? - poklepał go po ramieniu, a chłopak automatycznie odwrócił się w jego stronę.

- Taehyung - krzyknął uradowany, a na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech. - Ludzie widzicie, Taehyung przyszedł! - wolał dalej, ale reszta nie zwracała na niego uwagi. Kim poczuł pewne ciepło na sercu, widząc tak szczęśliwego chłopaka i to jeszcze z jego powodu. Być może ich związek wcale nie był spisany na straty.

- Cześć - odpowiedział nieśmiało, a Junghyun od razu przygarnął go do uścisku. Taehyung wtulił się delikatnie w jego ciało, rozkoszując się jego ciepłem. Nie pamiętał, kiedy ostatnio Seo tak czule go potraktował.

- Tak dawno cię nie widziałem - powiedział, mocniej ściskając chłopaka.

- Jakbyś chodził do szkoły, to może byśmy się częściej widywali - mruknął pod nosem i delikatnie odsunął się od niego. Nie chciał dodawać, że Junghyun sam go ignoruje, gdy dzwoni, nie odpisuje na jego SMSy, a ostatnio zdarzało się też, że nie wpuścił go do domu. Bał się, że Seo znowu się zdenerwuje, a przecież poważną rozmowę mogli przełożyć na inny dzień. Kiedy w końcu jego chłopak ma dobry humor, to trzeba to wykorzystać.

- Przemyślę to - zaśmiał się, a Kim czuł się dobrze, widząc tak radosnego chłopaka, przypominając sobie początki ich związku. - Chodź tu do mnie - zgarnął go w ramiona, po czym musnął wargi chłopaka. Taehyung od razu odwzajemnił pocałunek, ale mimo wszystko czuł się dziwnie robiąc to. Wargi Junghyuna w żadnym stopniu nie przypominały tych Jungkooka. Czuł się z tym wszystkim tak źle i nieswojo. Nie mógł zrozumieć, czemu tak bardzo nie podobają mu usta jego chłopaka.

Oderwał się od warg Junghyuna, by spojrzeć w jego oczy i upewnić się że to, co robi jest dobre, a całe zamieszanie z Jungkookiem, wcale nie ma znaczenia. Jednak kiedy napotkał jego wzrok, zobaczył coś, czego się nie spodziewał, a zmieniło to diametralnie wszystko.

- Znowu to wziąłeś? - zapytał, nie dowierzając, że jego chłopak znowu go okłamał. Wpatrywał się w zaczerwienione i nienaturalnie wielkie źrenice Junghyuna, przeklinając pod nosem swoją głupotę. Tak łatwo dał się nabrać. Już myślał, że wszystko się ułoży, a tak naprawdę zepsuło się jeszcze bardziej.

- Kochanie, to nic takiego - machnął lekceważąco ręką, nie przejmując się zupełnie niczym. - Chcesz trochę? - zapytał, podając Taehyungowi woreczek z białym proszkiem. Kim widząc to automatycznie zbladł i zrobiło mu się niedobrze. Przecież obiecywali sobie, że nigdy nie tkną żadnego narkotyku choćby nie wiem co, właśnie ze względu na sytuację Taehyunga.

- Muszę już wyjść - wymamrotał przerażony, szybko zbierając swoje rzeczy. Nie był w stanie już dłużej przebywać w tym miejscu. Nie potrafiąc wyrzucić sobie z głowy obrazu jego chłopaka z białym proszkiem, przeciskał się między ludźmi, nie zwracając uwagi na to, czy kogoś nie potrącił. Chciał już po prostu wyjść z tego budynku.

Love Shot - TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz