Epilog

2K 118 31
                                    

Kilka lat później


- Skarbie już jestem! - zawołał Jungkook, ściągając buty i wieszając kurtkę na wieszaku.

- Kuchnia! - odkrzyknął Taehyung. Jeon słysząc gotowanie wody i dźwięk krojonych warzyw, wiedział, że jego ukochany pichci coś pysznego. A gdy zbliżył się do pokoju, czuł jak w kącikach jego ust zbiera się ślina. 

Zajrzał do kuchni i tak jak przewidział, znalazł Taehyunga przy blacie, który skupiony kroił coś na desce. Nawet się nie zastanawiając podszedł do niego i objął go od tyłu. Taehyung mimo, że nienawidził, gdy ktoś przeszkadza mu w kuchni, to zdążył się już przyzwyczaić do zachowania Jungkooka, który gdy tylko miał okazję do przytulenia, wykorzystywał ją. Było to na swój sposób urocze, ale także denerwujące.

- Jeszcze raz przeszkodzisz mi w robieniu obiadu, a obiecuję, że dźgnę cię tym nożem - zagroził, spinając się. Jeon zaśmiał się tylko, ale usłuchał go i odsunął się lekko.

- Też cię kocham skarbie - zażartował sobie, a Kim tylko przewrócił oczami. Oczywiście, że też go kochał. Przez te kilka lat nic się nie zmieniło, ale nie chciał dać brunetowi tej satysfakcji i odpowiedzieć. - Co takiego robisz? 

- Bibimbap - odpowiedział krótko, starając się skupić na gotowaniu.

- Mniam - mlasnął tylko i podebrał trochę warzyw z deski, co nie zostało przyjęte z entuzjazmem.

- Jeon, idź stąd! - krzyknął zdenerwowany Kim, uderzając młodszego ścierką w dłonie.

- Dobrze, już dobrze - powiedział z uniesionymi rękami w górze i posłusznie wyszedł z kuchni, by nie narażać się chłopakowi.

- Idź z Tannim na spacer - rozkazał mu jeszcze, co ponownie spotkało się z oporem.

- Dlaczego, znowu ja? To twój pies - jęknął Jungkook, ponieważ naprawdę nie miał teraz ochoty na spacer. Nie po tym, jak musiał spędzić cały dzień na uczelni.

- To tak samo twój pies, jak mój - przypomniał mu. - Po prostu z nim idź, a gdy wrócisz usiądziemy razem i zjemy - poprosił tym razem łagodnie, przez co Jeon nie mógł mu odmówić.

- Robię to tylko dlatego, że cię kocham - westchnął i poszedł szukać psa, który oczywiście leżał rozłożony na kanapie. Nie miał już nawet siły kłócić się ze zwierzęciem i wyganiać go z niej. Po pierwszym tygodniu wychowania odpuścił sobie. Tym bardziej, że Taehyung często denerwował się na niego, że jest dla niego zbyt surowy.

- Przykro mi futrzaku, znowu zostałeś skazany na mnie - powiedział do niego, a Yeontan podniósł swój łebek i spojrzał na niego. - Wiem, nie chcesz tego tak samo jak ja, ale nie mamy nic do gadania, idziemy - zwrócił się do niego, a pies posłusznie zeskoczył z kanapy, jakby rozumieją sytuację.

Jungkook ubrał mu smycz i wyszedł z ich mieszkania. Zszedł parę pięter na dół, a Tannie dzielnie  prowadził go po schodach. Na szczęście mieli ich mało do pokonania, gdyż mieszkali na trzecim piętrze i chwilę później wyszli na świeże powietrze. Być może jednak nie do końca świeże, ponieważ jak wiemy w Seulu unoszący się smog, wcale nie był odznaką dobrej jakości powietrza. 

Kilka lat temu, gdy Jungkookowi udało się z wyróżnieniem ukończyć szkołę, zrobił coś, co obiecał dawno Taehyungowi, złożył podanie na uniwersytet. I jakie było jego zdziwienie, gdy dostał pozytywną odpowiedź od seulskiej uczelni. Nawet nie zastanawiali się dwa razy, spakowali swoje manatki, pożegnali jego rodzinę i wyjechali. Nie mogli zmarnować szansy na wydostanie się z tej wioski.

Love Shot - TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz