24

1.3K 96 7
                                    

Dla Taehyunga ostatnie dni także nie należały do najlepszych. Czuł jakby wszystko w jego życiu zaczynało się walić, a on mimo, że próbował, nic nie potrafił naprawić. Jego relacja z Junghynem już praktycznie nie istniała. Taehyung spotkał się jeszcze kilka razy z chłopakiem, ale nie wyglądało to tak, jak kiedyś. Rzadko kiedy byli sami, ponieważ Seo co chwilę zapraszał do siebie jakiś kumpli, z dnia na dzień nowych i groźniejszych według Taehyunga. Po domu plątały się różnego rodzaju używki, a mieszkanie przestało być dla niego bezpieczną ostoją, gdzie mógł się schować przed problemami. Nie potrafił już nawet spojrzeć na chłopaka, bez żadnego grymasu na twarzy.

Był zły na samego siebie, kiedy przypominał sobie, jak wszystko między nimi zaczynało się psuć, a on jak głupi starał się ratować, czegoś czego nie było. Teraz już mu nie zależało, prawie od miesiąca nie widział się z chłopakiem i wątpił, czy ten nawet zauważył jego zniknięcie. Został mu jeszcze tylko ostatni krok do zamknięta tej relacji, ale niestety wciąż nie był na to gotowy.

Przez prawie cały ten czas nocował u Baekhyuna albo u Jimina. Wiedział, że wchodzi im we dwójkę na głowę mimo, że żaden z nich w życiu by tego nie powiedział. Zdążył już nawet polubić Chanyeola, z którym często oglądał jakieś głupie programy telewizyjne, śmiejąc się do rozpuku. Można też powiedzieć, że dogryzanie Baekhyunowi został ich nowym hobby, z czego najstarszy nie zawsze był zadowolony. Polubił Chanyeola tak bardzo, że aż głupio robiło mu się, kiedy ciągle przebywał w ich mieszkaniu, przez co ta dwójka nie miała czasu dla siebie. Starał się, więc od czasu do czasu pomieszkać także u Jimina, który zgadzał się na to bezproblemowo. Sprawa trochę bardziej komplikowała się, kiedy Park miał za sobą już kolejną randkę i potrzebował mieszkania dla siebie. Taehyung nie miał mu tego za złe, ponieważ rozumiał, że każdy potrzebuje chwili prywatności.

Nie chcąc już więcej wchodzić im na głowy, postanowił wrócić do domu, mimo początkowego strachu. Wcześniej wchodził do mieszkania późno w nocy i wychodził wcześnie rano, by nie natknąć się na pijanego ojca. Póki co miał szczęście i nie zobaczył go w pijańskim szale bądź na głodzie narkotykowymi, ponieważ to zawsze źle się kończyło. Był wykończony życiem w ciągłym strachu, ale liczył na to, że kiedyś los się w końcu do niego uśmiechnie.

Przez chwilę zastanawiał się, czy to właśnie Jungkook nie był tym jedynem pozytywnym elementem w jego życiu. Owszem na początku nie dogadywali się. Było wręcz okropnie między nimi, ale ta wspólna nienawiść, dodała wielu barw jego życiu. Czuł wtedy, że miał jakiś cel, a obserwowanie złej miny bruneta dawała mu niezastąpioną satysfakcje. Kiedy coś zaczęło się pomiędzy nimi zmieniać, dostrzegł bruneta w zupełnie inny sposób. Trochę zajęło uświadomienie mu tego, ale czuł się dobrze przy Jungkooku. Skutecznie odciągał go od nieprzyjemnych myśli, sprawiał uśmiech na jego twarzy i ani razu nie bał się w jego towarzystwie. Był bezpieczny, nieskrępowany i szczęśliwy. Szkoda tylko, że tak późno to dostrzegł.

Czuł się źle, widząc jego smutny wzrok, który skanował go ilekroć przechodził obok niego. Widział jego starania o jakikolwiek kontakt czy rozmowę, ale udawał, że tego nie zauważa. Potem zaczął jeszcze bardziej unikać chłopaka, nie przychodził na lekcję, zrezygnował z chodzenia do łazienki w szkole, by uniknąć przypadkowego spotkania, zmienił drogę jaką szedł do klasy, mimo że zabierało mu to teraz dwa razy więcej czasu, gdyż szedł okrężną drogą. Był po prostu zbyt wielkim tchórzem.

Coś jednak zmieniło się w ciągu ostatnich dni. Być może było to uświadomienie sobie, że czas zakończyć swój związek, bądź odwaga, którą zdobył wracając do domu albo ostrzeżenie nauczyciela, że jak dalej będzie unikał lekcji, to zostanie nieklasyfikowany w ostatniej klasie, ale postanowił po raz pierwszy od dwóch miesięcy przyjść na w-f. Obawiał się tej lekcji nie dlatego, że był niewysportowany i źle sobie radził w sporcie. Po prostu były to zajęcia prowadzone dla dwóch klas i akurat od drugiego semestru jego klasa miała je razem z klasą Jungkooka. Tam nie mógł go już unikać, tym bardziej, że nauczyciel często dobierał ich w parę razem, ponieważ tylko ich imiona zapamiętał.

Wszedł lekko spóźniony do szatni, mając nadzieję, że każdy już dawno poszedł na salę. Gdzieś w głębi serca liczył także, że akurat dzisiaj bruneta nie będzie w szkole i w miarę spokojnie przetrwa te zajęcia. Niestety i tym razem los nie był dla niego łaskawy.

- Cześć - usłyszał za sobą, od razu rozpoznając głos jego rozmówcy, przez co spiął się nieznacznie.

- Hej - odpowiedział niezręcznie, delikatnie się obracając w stronę Jungkooka.

- Też się spóźniłeś? - zapytał Jeon, wpatrując się z wielkimi oczami w Taehyunga, lekko niedowierzając, że chłopak odezwał się do niego.

- Można tak powiedzieć - mruknął Kim i odwrócił się w drugą stronę, by poszukać w swojej torbie stroju na przebranie. Czuł, że atmosfera między nimi jest lekko napięta, dlatego musiał obrócić się, by nie widzieć twarzy chłopaka.

- Oh okej - mruknął Jungkook, nie wiedząc, co jeszcze miałby powiedzieć. Kim usłyszawszy słaby głos chłopaka, poczuł się jeszcze gorzej i coś nieprzyjemnego ścisnęło go za serce.

Zaczął w jeszcze większym pośpiechu przeszukiwać swoją torbę, jak na złość nie potrafiąc znaleźć ubrań na przebranie. Będąc zestresowanym obecnością chłopaka, przez przypadek drżącymi rękami rzucił swoją torbę z ławki, przez co cała jej zawartość wylądowała na ziemi. Od razu zaczął przeklinać po nosem, ponieważ coś takiego zawsze przytrafia się tylko mu. Szybko zaczął zbierać swoje rzeczy, widząc je porozrzucane po całym pomieszczeniu. Jungkook patrząc na to, nie zawahał się ani chwili i od razu pomógł chłopakowi.

- Dziękuje - wymamrotał w stronę Jungkooka, gdy ten podał mu jego rzeczy. Ich dłonie zetknęły się przez moment, przez co jego wzrok automatycznie przeszedł na bruneta. On także wpatrywał się w niego, a kiedy ich oczy się spotkały, pewne ciepło uderzyło w czerwonowłosego, po czym od razu odwrócił wzrok skrępowany. Poczuł jak jego policzki delikatnie się rumienią i zganił się w myślach na taką reakcje.

- Nie ma sprawy - odparł Jeon, podnosząc się z klęczek. Sam poczuł, jak dziwny prąd przeszedł przez niego, gdy ich dłonie się zetknęły, a widząc zaróżowione policzki starszego, wiedział, że nie jako jedyny to poczuł. Na jego twarzy automatycznie pojawił się uśmiech, nawet taka mała interakcja, potrafiła poprawić mu humor. - Idę już, nauczyciel i tak będzie zły, za to spóźnienie. Widzimy się później? - spytał wpatrując się uporczywie w czerwonowłosego.

- Tak, za chwilę przyjdę - bąknął wciąż lekko zakłopotany, a Jeon posłał mu ostatni uśmiech, którego nie zauważył i zniknął za drzwiami do sali gimnastycznej. - Czemu tak bardzo musisz na mnie działać Jeon Jungkook? - zapytał sam siebie, wzdychając lekko, wiedząc, że nie usłyszy odpowiedzi. Chciałby wiedzieć, dlaczego jego serce tak szybko bije w jego towarzystwie, a w brzuchu panuje istny huragan. I chociaż tak trudno było mu to przyznać, to musiał się z tym pogodzić. Zakochał się Jungkooku.

Love Shot - TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz