Taehyung chodził zdenerwowany w tą i we tę, wahając się, czy na pewno jest gotów zrobić to, co postanowił. Wiedział, że nie może już dłużej tkwić w tym toksycznym związku z Junhgyunem, ale mimo to bał się, co się stanie, gdy odważy się na tak duży krok. Zaczął wspominać dobre chwile w ich relacji i już prawie się rozmyślił, gdyby nie spojrzał na swoje ręce. Przypomniał sobie, ile bólu i krzywdy wyrządził mu chłopak i nie mógł już dłużej dawać sobą pomiatać. Musiał wziąć się w garść i zawalczyć o siebie. Nie może mieć wiecznie klapek na oczach i być ślepo zakochanym w kimś, kto wyniszcza go od środka.
Pomyślał też o Jungkooku, którego notorycznie odrzucał ze względu na chłopaka mimo, że z pewnością byłby o wiele lepszym partnerem niż Seo. Nie mógł w to uwierzyć, dostał tyle znaków, a dopiero teraz doszło do niego, co naprawdę czuł. Życie w ciągłym kłamstwie nie tylko komplikowało wszystko, ale też przeraźliwie go męczyło. Chciał w końcu uwolnić się od tego życia, pozostawić negatywne myśli i złudzenia za sobą i zacząć prawdziwie żyć, będąc szczerym ze samym sobą. Pragnął poczuć się wolnym, dlatego zbliżył się do mieszkania starszego i mimo, że ręce trzęsły mu się niemiłosiernie, zapukał do drzwi, powtarzając sobie w głowie, że jest silny.
- Jest Junhyun? - zapytał Minyoona, który otworzył mu drzwi, a ten pokiwał twierdząco głową i zniknął w środku mieszkania, pozostawiając Taehyunga samego. Ten wziął głęboki oddech i przekroczył próg mieszkania, wiedząc że teraz już nie ma odwrotu. Wszedł w głąb, rozglądając się, gdzie może przebywać jego chłopak.
- Taehyung! - usłyszał głośny krzyk z salonu, więc zajrzał tam wiedząc, że głos należy do Junghyuna. Ten wpadł na niego szczęśliwy i zgarnął go swoje ramiona. - Tak dawno cię nie widziałem, gdzie zniknąłeś kwiatuszku? - spytał go Seo, tak łagodnym tonem, że czerowonowłosy czuł, jak się roztapia. Mimowolnie wtulił się w jego klatkę piersiową, ale czując zapach alkoholu i zioła, wiedział już, że to zgubne uczucie. To nie był ten sam Junghyun co kiedyś, a on musi wreszcie się od niego uwolnić, dlatego odepchnął od siebie subtelnie chłopaka, a ten spojrzał na niego ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Możemy porozmawiać? - zapytał łagodnie, coraz bardziej denerwując się reakcją chłopaka.
- Przecież rozmawiamy głuptasku - zaśmiał się Seo, próbując dać pstryczka w nos chłopakowi, ale nie trafił, uderzając go w policzek. Taehyung zastanawiał się, jakie gówna brał ten chłopak, skoro znajduje się w takim złym stanie.
- Mam na myśli na osobności i na poważnie - powiedział, dokładnie podkreślając każde słowo, tak by ten zrozumiał, ale już widział po jego pustym spojrzeniu, że ten nic nie wywnioskował. - Chodźmy do sypialni.
- Idą się ruchać! - krzyknął ktoś w salonie, gdy ten złapał chłopaka za rękę i pociągnął do innego pokoju, co od razu wywołało falę śmiechu i komentarzy, którymi nie chciał się już zadręczać. Wręcz wrzucił szatyna do środka, a ten wpadł na łóżko, od razu się na nim kładąc, a sam zamknął za sobą drzwi.
- Chodź do mnie, stęskniłem się za tobą - mruknął zadziornie Seo, przyciągając go do siebie, a czerwonowłosemu aż zrobiło się niedobrze, kiedy pomyślał, że kiedyś na tym łóżku pieprzyli się i robili wiele innych grzesznych rzeczy.
- Nie - ponownie odepchnął go Kim i widział już cień irytacji na twarzy chłopaka. Wiedział, że narkotyki powodują duże wahania nastroju, dlatego zastanawiał się, czy na pewno dobrze zrobił, zamykając ich dwójkę samą w pokoju. - Musimy porozmawiać - zarządził twardo Taehyung, co ponownie zignorował szatyn.
- Nie możemy później, mam na ciebie taką ochotę - zachęcał go Seo, a kiedy Kim po raz kolejny zaprotestował, wręcz brutalnie wciągnął go na łóżko.
- Junghyun zostaw! - wyszarpał się Kim, będąc jeszcze bardziej przerażony, jak skończy się ta rozmowa.
- Matko Boska, co ty taki drętwy? Nie chcesz już się zabawić? - spytał z wyrzutem, będąc urażony zachowaniem chłopaka.
- Nie chcę - powiedział donośnie, a Junghyun już nic nie zrobił, tylko burknął coś niezrozumiałego pod nosem. Usiadł na łóżku, tyłem do chłopaka i wreszcie zebrał się na odwagę i wykrztusił to, co chciał powiedzieć od dłuższego czasu. - Powinniśmy zerwać - odezwał się w końcu, a panująca cisza po tym wyznaniu nie wróżyła niczego dobrego.
- Nie mówisz chyba poważnie? - usłyszał po chwili gniewny ton głosu, dlatego spiął się lekko, ale nie zamierzał się wycofywać.
- Jestem poważny, chcę zerwać - powtórzył jeszcze raz, odwracając się w stronę Seo, by uwierzył nie tylko jego słowom, ale też oczom.
- Chyba cię powaliło, jeśli myślałeś, że ci na to pozwolę - warknął wściekły i mocno chwycił go za przedramię, jakby chciał na siłę zmusić go do zostania ze sobą.
- Nie masz nic do gadania, to ja chcę zerwać - wyszarpał się z uścisku i wstał gwałtownie, pragnąc już wyjść z pomieszczenia.
- Nigdzie nie pójdziesz, dopóki sobie tego nie wyjaśnimy - ponownie złapał go za ramię, na którym już widniało parę siniaków, dlatego Tae skrzywił się, czując kujący ból.
- Nie ma czego wyjaśniać, nie jesteśmy już parą - wysyczał Kim i podjął próbę uwolnienia się z uścisku, ale było on za silny i pomimo szarpaniny nic nie zyskał.
- Jesteś kurwa mój i nie pozwolę ci odejść! - krzyczał Junghyun, a Taehyung będąc coraz bardziej przerażonym, musiał wykorzystać ostatnie pokłady odwagi i zdobył się na cios prosto w nos chłopaka. Nie było to może silne uderzenie, ale wystarczyło, by szatyn go puścił i wykorzystując element zaskoczenia, opuścił szybko pokój. Czując, że Seo sam za chwilę ruszy za nim, puścił się biegiem i wypadł z mieszkania jak szalony. Nie zwracał uwagi na krzyczących przyjaciół chłopaka i nad tym, co strącił w pośpiechu, liczyło się tylko to, by wydostać się z tego piekła. Poczuł się bezpieczny dopiero, kiedy dobiegł na ulicę i zgubił się w tłumie ludzi.
Usiadł wyczerpany na jakiś schodach prowadzących do sklepu i po prostu zaczął płakać. Nie wiedział czemu, być może ze względu na skumulowane emocje, ale był szczęśliwy. Czuł się wolny i każda spływająca po jego policzku łza napawała go radością, bo właśnie zerwał z chłopakiem, który traktował go jak śmiecia i poradził sobie, zrobił to. W końcu uwolnił się od niego, dlatego płakał z ulgi i z wielkim uśmiechem na twarzy spojrzał na niebo, dziękując całemu światu. Nie przejmował się krzywymi spojrzeniami ludzi, którzy zapewnie mieli go za wariata, był w końcu szczęśliwy.

CZYTASZ
Love Shot - Taekook
FanfictionOd czasów piaskownicy Jungkook miał naprawdę wspaniałych przyjaciół oraz jednego odwiecznego rywala. Kiedy jednak w miasteczku zjawił się Taehyung, okazało się, że tych dwu połączyła jeszcze silniejsza nienawiść. Od wielu lat dokuczali sobie nawzaje...