21

1.3K 92 0
                                    

Pierwszy raz od dawna szedł szkolnym korytarzem z wielkim uśmiechem na twarzy, będąc pełnym energii. Cały weekend spędził na wymienianiu wiadomości z Daehanem, coraz lepiej się poznając. Z jednej strony czuł się dziwnie pisząc z prawie nieznanym mu chłopakiem, a z drugiej doszedł do wniosku, że właśnie tego potrzebował. Było to coś zupełnie nowego i odświeżającego tym bardziej, że Daehan strasznie różnił się od jego znajomych. Był spokojny, miły i uroczy, a w jego towarzystwie czas szybciej mijał, ponieważ będąc z nim po prostu czuł się dobrze. Dodatkowo fakt, że chłopak potrafił tak niesamowicie i pociągająco tańczyć, wręcz zmieniając się w bestie, tylko dodawał mu według Jungkooka atrakcyjności.

Z Taehyungiem z kolei było inaczej, Jeon nie potrafił dokładanie stwierdzić, jak czuje się w jego towarzystwie, bo wtedy zbyt dużo emocji kłębiło się w jego głowie. Raz był tak niesamowicie szczęśliwy, że prawie skakał z radości. Innym razem był wkurzony tak bardzo, że para wychodziła mu uszami, a czasem tak do granic możliwości podniecony, że zastanawiał się, czy tak wygląda niebio. Dlatego nie był w stanie stwierdzić, czy spędzanie czasu z czerwonowłosym było przyjemne, raczej ekscytujące i fascynujące. Wszystko było niespodziewane i intensywne, co miało swoje plusy i minusy.

Jednak teraz nic z tego nie miało znaczenia, ponieważ Kim nie chciał mieć z nim nic wspólnego, więc tym bardziej nie powinien ich ze sobą porównywać. Nie miał nawet prawa tego robić. Musiał się pogodzić ze stratą Taehyunga, do którego zdecydowanie czuł coś więcej i skupić się na Daehanie, z którym w końcu chciał zbudować coś pewnego. Dzięki czerwonowłosemu zorientował się, że ma dość skakania z kwiatka na kwiatek, chciał mieć kogoś na stałe, a jeśli nie mógł tego osiągnąć z Taehyungiem, to spróbuje z Daehanem, którego naprawdę polubił. Wiedział też, że ze wzajemnością, co naprawdę napawało go szczęściem.

Przeszedł właśnie od swojej szafki i już chciał ją otworzyć, kiedy usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości. Nawet się nie zastanawiając, sięgnął do kieszeni i wyjął telefon. Na jego twarzy automatycznie zagościł uśmiech, kiedy zobaczył, kto jest nadawcą wiadomości.

Daehan:
Miłego dnia

Daehan:
Zobaczymy się później?

Właśnie był w trakcie odpisywania, kiedy usłyszał znajomy wrzask, który nie wróżył nic dobrego.

- Jeon Jungkook zabije cię - krzyknął na cały regulator Yoongi, kiedy tylko zobaczył swojego przyjaciela. Cały weekend chodził zdenerwowany i nie mógł się doczekać, aż w końcu rozszarpie bruneta. Jungkook wyczuwając kłopoty i wiedząc, że Min mu nie odpuści, ruszył biegiem przed siebie, starając się znaleść kogoś, kto go uratuje.

Każdy odsuwał się mu z drogi przerażony i zaciekawiony. Jeon tylko pędził, ile sił w nogach. Yoongi oczywiście deptał mu po piętach, a Jungkook musiał przyznać, że nie sądził, że chłopak potrafi tak szybko biec tym bardziej, że zazwyczaj unikał wysiłku fizycznego. Ewidentnie chęć zemsty dodawała mu siły, co działało na jego niekorzyść.

Nogi powoli zaczynały go piec i wiedział, że długo nie pociągnie z takim przyśpieszeniem tym bardziej, że powoli kończyła mu się droga ucieczki. Dlatego prawie umarł ze szczęścia, widząc przed sobą dwójkę przyjaciół, którzy z pewnością go ochronią. Gwałtownie zahamował, praktycznie wpadając na Namjoona, ale wiedząc, że nie może marnować nawet chwili, chwycił się Hoseoka i przesunął go tak, że stanowił barierę między nim a starszym. Yoongi także przystał po drugiej stronie, wpatrując się z mordem w oczach w Jungkooka.

- Mam nadzieję, że mama wykupiła ci dobre ubezpieczenie - warknął Min i już miał ruszyć na chłopaka, gdyby nie Namjoon, który widząc jego bojową postawę i przerażenie w oczach młodszego postanowił zainterweniować.

Love Shot - TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz