#1

941 28 3
                                    

   Po chwili wyraz twarzy Harrego zmienił się z obojętnego w... Lekko zszokowany i ciekawy? Chyba tak.
- Czego chcesz? - warknął w moją stronę po czym przeniósł wzrok na moją walizkę i podniósł wyżej brwi, spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Wprowadzam się, jakbyś nie widział - chwyciłam rączkę walizki. - Rodzice ci nie wspominali?
- No jakoś nie. - spojrzał na mnie ostatni raz, po czym wywrócił oczami i odszedł od drzwi. Pociągnęłam walizkę i weszłam do środka lekko się rozglądając. Dawno mnie tu nie było.
Po chwili podeszła do mnie pani Elizabeth, gosposia.
- Dzień dobry Victorio. - przywitała się i lekko uśmiechnęła.
- Dzień dobry Elizabeth. - odpowiedziałam. Miałyśmy dobry kontakt i dogadywałyśmy się, była całkiem młoda jak na gosposie, ale mi to odpowiadało. Lepiej taka niż jakaś stara, marudząca baba.

Elizabeth zaprowadziła mnie do mojej aktualnej sypialni. Jak się okazało sypialnia Harrego jest tuż obok. W dodatku mamy dzielić łazienkę. Nie powiem, żeby mi się to podobało. No trudno. Nie jestem u siebie.

Sypialnia była pomalowana na szaro, na jednej ze ścian wisiał wielki obraz. Chyba jakiś współczesny. Zupełnie nie rozumiem takiej sztuki. Niby powinni być tam ludzie, a ja widzę tylko jakieś figury geometryczne. Gdzie w tym sens. Na podłodze leżały jasne panele, a przy łóżku szary, puchaty dywanik. Już czuję ten dywanik pod swoimi nogami każdego ranka. Łóżko stało po środku ściany na przeciwko drzwi. Było ogromne, trochę większe od mojego. Po lewej stronie stało biurko, na którym zauważyłam laptopa. Będę miała na czym oglądać seriale. Zaśmiałam się lekko. Po prawej stronie zauważyłam drzwi, podeszłam do nich i je otworzyłam. Okazało się, że to garderoba. Przeniosłam tam moją walizkę i zaczęłam się rozpakowywać. Kosmetyki zostawiłam jak najbliżej drzwi. W końcu nie zaniosę ich do łazienki. Po pierwsze Harremu może się to nie spodobać, a wolałabym przeżyć mieszkanie w tym domu. Po drugie, nie wiadomo co by z nimi zrobił. Wolę nawet nie wiedzieć.

Gdy skończyłam się rozpakowywać, zeszłam na dół i od razu skierowałam się do kuchni. Krzątała się po niej kucharka. Powiedziałam jej tylko ciche dzień dobry i już nie zawracałam nią sobie głowy. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam wodę. Położyłam ją na blacie i odwróciłam się, żeby sięgnąć szklankę. Kiedy odwróciłam się spowrotem butelki z wodą nie było na blacie. Była w rękach Harrego, który właśnie przestał pić.
- Miałam zamiar napić się tej wody. - powiedziałam spokojnie i skrzyżowałam ręce.
- I co w związku z tym? To mój dom. - stwierdził, po czym odłożył pustą butelkę i odszedł. Jak on tak szybko wypił tą wodę? No ja się pytam. Wywróciłam oczami, chwyciłam butelkę i wyrzuciłam do śmieci. Szklankę schowałam spowrotem do szafy. Jakoś tak przez niego odechciało mi się pić. A tym bardziej wody. Wyszłam z kuchni i wróciłam do swojego pokoju.

Po około godzinie bezczynnego leżenia i oglądania serialu, stwierdziłam że pójdę się odświeżyć. Wzięłam moje kosmetyki i ręcznik, po czym wyszłam z pokoju. Kiedy podeszłam do drzwi od łazienki i już miałam zamiar je otwierać, klamka ruszyła się i z łazienki wyszedł Harry w samym ręczniku. Spojrzałam na jego umięśnioną klatkę piersiową i zauważyłam kolejny tatuaż. Chyba nawet nie zdałam sobie sprawy, że gapie się ciut za długo.
- Wiem, że jestem boski. - powiedział z nutką kpiny. Dopiero wtedy spojrzałam na jego twarz, wywróciłam oczami.
- Nie ma w tobie nic boskiego. - stwierdziłam z ironią i lekko się odsunęłam. - Możesz już wyjść z tej łazienki? - dodałam zirytowana.
- Mógłbym, ale nie chcę. - uśmiechnął się sztucznie, po czym cofnął się w głąb łazienki i usiadł na progu wanny. - Jak chcesz to wchodź. Chętnie popatrzę. - zlustrował mnie od góry do dołu i lekko sie uśmiechnął. Ma cudowny uśmiech. Zaraz. Co? Ja już nie myślę.
- Wyłaź z tej łazienki. Jakbyś nie wiedział to mamy się nią od dzisiaj dzielić. Ale nie w taki sposób. - pokazałam na niego.
- A czemu nie? Przeszkadza ci moja obecność? Hm? - zapytał. No jakby nie wiedział. Ugh.
- A żebyś wiedział, że przeszkadza. - weszłam w końcu do łazienki i oparłam się o szafkę. - A teraz wyjdź. - pokazałam drzwi.
- Oj, złotko. - powiedział, po czym wstał i podszedł do drzwi, spojrzał jeszcze raz w moją stronę i wyszedł.
Złotko? Ja mu dam złotko kurde. Jak on mnie denerwuje.

Leżałam w wannie dobre dwadzieścia minut w chwili, gdy zauważyłam, że drzwi zaczynają się otwierać, a do łazienki wchodzi Harry. Moja mina musiała być bezcenna, bo chłopak od razu zaczął się śmiać. W tym momencie cieszyłam się, że wlałam prawie pół opakowania mojego szamponu do wody i dzięki temu otaczała mnie wielka piana. Po chwili gapienia się na chłopaka, w końcu postanowiłam się odezwać:
- Co ty tutaj robisz do jasnej dupy?!
- Jak to co? Dzielimy się tą łazienką, a ty nie zakluczyłaś drzwi, więc nie widzę żadnego problemu. - stwierdził, po czym podszedł do umywalki i zaczął się golić. Serio? Nie mógł zrobić tego wcześniej?

Leżałam prawie bez ruchu w wannie i gapiłam się tępo w sufit. Siedział w tej łazience już ponad 10 minut. Nie spieszyło mu się. W końcu nie wytrzymałam i oparłam nogi o ramę wanny, bo była to moja ulubiona pozycja i najbardziej wygodna. Przez to pół mojej twarzy znajdowało się aktualnie pod warstwą piany. Chłopak od razu spojrzał w moją stronę, chwilę patrzył na moje nogi, po czym rozbawiony wrócił do golenia, które chyba w końcu kończył.
- Śmieszy cię coś? - zapytałam po wynurzeniu mojej głowy spod piany. Spojrzałam na niego, a on właśnie wylewał na siebie litry wody po goleniu.
- Absolutnie nic. - odpowiedział krótko i jak gdyby nigdy nic wyszedł z łazienki.
Od razu podniosłam się i wyszłam z wanny. Zdecydowanie za długo w niej leżałam. Ledwo co chwyciłam za ręcznik, a drzwi znowu się otworzyły. Szybko się zasłoniłam. Zza drzwi wychylał się nie kto inny jak Harry. Spojrzałam na niego zirytowana.
- Co tym razem?
- Nic. Miałem nadzieję, że zdążę zobaczyć cię jeszcze bez ręcznika. - wytknął język i wyszedł z łazienki.
Przepraszam co? Chyba muszę nauczyć się zakluczać drzwi od łazienki. W domu nie miałam z tym problemu, ponieważ miałam własną łazienkę i miałam pewność, że nikt mi do niej nie wejdzie. Tutaj niestety mieszka taki jeden palant, który nie umie uszanować ludzkiej prywatności.

Leżałam w swoim pokoju w samej przydługiej koszulce i majtkach. Takie przyzwyczajenie z domu. Włosy miałam związane w luźny kok. Gapiłam się w telefon i czytałam SMSy od rodziców, którzy jak zwykle poinformowali mnie, że bezpiecznie dotarli. Przynajmniej tyle. W pewnym momencie poczułam burczenie w brzuchu. I tak jak na mnie wytrzymałam bardzo długo bez jedzenia. Odłożyłam telefon na poduszkę, wstałam, założyłam moje ukochane kapcie i zeszłam do kuchni. Jak to jest, że po 20 nie ma już kucharki? A zwłaszcza nie rozumiem tego, dlaczego nie byłam zawołana ani na obiad, ani na kolację. Czy jeśli nie ma państwa Smith to służba w tym domu olewa sobie pracę? Nieważne.

Zaczęłam szukać w szafkach składników na naleśniki. Ku mojemu zadowoleniu znalazłam wszystko czego szukałam. Od razu zaczęłam brać się za ich robienie. Po chwili smażyłam już pierwszego naleśnika. Kiedy skończyłam smażyć swoje jedzonko, zaczęłam szukać Nutelli. To jest najważniejszy składnik naleśników! Nie rozumiem jak ktoś może jeść naleśniki z samym cukrem pudrem, tak jak moja przyjaciółka.

Kiedy znalazłam Nutelle i zaczęłam smarować nią naleśniki, usłyszałam otwieranie się drzwi wejściowych. Na początku pomyślałam, że to Harry gdzieś wychodzi. Albo wraca, a ja nie zauważyłam jego wyjścia. Wychyliłam się za ściany. W drzwiach stała osoba, której nigdy wcześniej nie widziałam.

---
Hejka. Jak Wam się podoba pierwszy rozdział? Osobiście jestem dumna bo nawet dużo słów mi wyszło. Wiem, że pewnie większość zdań nie ma sensu albo coś, ale dopiero co zaczynam moją przygodę z pisaniem, więc proszę o wyrozumiałość.
Buziaczki 😘

Tu I Teraz ( Zakończona ✔️)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz