#36

286 15 1
                                    

-Ty... - powiedziałam cicho.

- Ja. - odpowiedział chytrze i podszedł do łóżka.

- Nawet się nie zbliżaj. - skuliłam nogi.

- To ja tu rządzę.

- To twoja sprawka?

- Po części.- powiedział dumnie i usiadł na brzegu łóżka.

- Nie rozumiem. Jest ktoś większy? - zapytałam chcąc wyciągnąć od niego jak najwięcej.

- Nie powinno cię to interesować. - odpowiedział chłodno. - Spójrz na tą szafę. Jak myślisz co w niej jej.

- Pewnie zwłoki. - powiedziałam poważnie. - Grozisz mi teraz?

- Oj Vicki, Vicki. - zaśmiał się. - Ty i ten twój humorek.

- Skończ. Nie nazywają mnie tak. Nie masz żadnego prawa.

- Ależ skarbie. Oczywiście, że mam. - przybliżył się.

- Powątpiewam. - powiedziałam beznamiętnie i odwróciłam głowę.

- Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz.

Przysunął się jeszcze bliżej. Chwycił mój podbródek ręką i odwrócił moją twarz w jego stronę. Podniósł moją głowę lekko wyżej i zaczął patrzeć mi prosto w oczy. Wszelkie próby odwrócenia się nie przynosiły skutku. Trzymał bardzo mocno, a ja równie mocno nie chciałam go widzieć. Po chwili spoglądania na jego twarz zamknęłam oczy. Na prawdę miałam dość.

Nie musiałam czekać długo do relacji z jego strony. Dosłownie chwilę po tym, jak zamknęłam oczy, poczułam jego usta na swoich. Gwałtownie otworzyłam moje powieki i uderzyłam go z liścia w twarz. Złapał się za miejsce, w które uderzyłam i spojrzał na mnie. Jego wzrok był pusty. Wiedziałam co to znaczy. Wiedziałam aż za bardzo. Przestraszona chwyciłam leżąca obok kołdrę i chciałam się nią zakryć. Mój ruch został zatrzymany, a ja sama dostałam z ogromną siłą w twarz.

- Harry! - usłyszałam zdenerwowany krzyk.

Nie zwróciłam na to zbytnio uwagi. Wiedziałam, że mnie to jego dotyczy. Wszyscy, którzy wiedzą o moim pobycie tutaj są tacy sami jak on. Jak można być takim człowiekiem.

Złapałam się za obolałe miejsce. Poczułam jak łzy mimowolnie spływają po moich policzkach. Nie chciałam tutaj płakać. Nie przy nich. Chciałam udawać silną. Jak widać los mi nie sprzyja.

Harry nie zareagował na krzyk. Cały czas siedział przede mną i lustrował mnie wzrokiem. Bezradna zakryłam twarz i skuliłam się jak najbardziej mogłam. Nie patrz na mnie.

- Harry. Kurwa. - usłyszałam znowu. - Co z twoim pierdolonym zakazem doprowadzania jej do płaczu? Podejrzewam każdego a sam niby co robisz? Ogarnij się.

- Spierdalaj. To sprawa pomiędzy nią a mną. Niech nikt nawet nie próbuje się w to mieszać. Jasne?

- Sorry, ale nie. Wyłaź stąd. Natychmiast! - chłopak podniósł głos.

- Nigdzie nie idę kurwa.

- Idziesz i to już.

Poczułam jak materac, na którym siedzę się poruszył. Nie chciałam sprawdzać co się działo. Chciałam pozostać w takiej pozycji wieczność.

Słyszałam kroki i szarpaninę. Nie słyszałam jednak, żeby ktokolwiek coś mówił. Po chwili usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Lekko odetchnęłam.

Zabrałam ręce z zapłakanej twarzy i podniosłam głowę chcąc rozejrzeć się po pokoju. Szczerze. Od razu tego pożałowałam. Przy łóżku stał jakiś chłopak. Drgnęłam niespokojnie i przyciągnęłam do siebie kołdrę. Opatuliłam się i czujnie obserwowałam chłopaka.

Tu I Teraz ( Zakończona ✔️)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz