Nie minęła nawet chwila, a ja poczułam mocne szarpnięcie za nadgarstek... Natychmiast się odwróciłam. Przed sobą ujrzałam rozwścieczonego Etana. Zapytacie, kto to Etan. Otóż do niedawna był moim chłopakiem. Już od dawna ubiegał się o moje względy i w końcu pare miesięcy temu zgodziłam się być jego dziewczyną. Zerwałam z nim niecałe dwa tygodnie. I wiecie co? Dostałam wtedy w twarz. I w dodatku powiedział, że lepszego od niego nigdy nie znajdę. Od czasu zerwania nie miałam ani chwili spokoju. Ciągle znajdywał się gdzieś blisko mnie, kiedy gadałam z jakimś chłopakiem. A teraz... Przyjechałam do szkoły z Harrym.
- Już znalazłaś sobie pocieszenie? Nie sądziłem, że tacy jak on są w twoim typie. - moje przemyślenia przerwała jego wypowiedź. Spojrzałam na niego lekko zirytowana.
- Daj już spokój Etan. Między nami wszystko skończone, więc niech przestanie interesować cię moje życie. - wyrwałam rękę jego uścisku i ruszyłam spowrotem w kierunku szkoły.
- Stój tu, kiedy z tobą rozmawiam! - wrzasnął i pociągnął mnie taką siłą, że aż straciłam równowagę i upadłam na chodnik. Kiedy chciałam wstać poczułam przeszywający ból w kostce. Natychmiast chwyciłam się za nią i już miałam przeklnąć na cholernego Etana, kiedy zobaczyłam, że obok mnie ktoś staje. Podniosłam głowę do góry. Obok stał Harry. Podziękowałam w duchu.
- Co ty kurwa robisz?! - Harry złapał Etana za kołnierz. Widać, że jest wkurzony.
- Nic. Nie powinno cię interesować to, co z nią robię. Ona jest moja. - powiedział stanowczo Etan. Ja jestem jego? Chyba mu się coś pomyliło.
- Nawet gdyby była twoja to nie masz prawa tak traktować dziewczyny. Odpieprz się w końcu od niej. - powiedział szatyn, a Etan zaśmiał mu się prosto w twarz. Harry nie wytrzymał i z całej siły przywalił mu w twarz. Blondyn zatoczył się do tyłu i już chciał oddać cios, kiedy kumple Harrego złapali go i odciągnęli.Harry spojrzał na mnie i kucnął.
- Mocno boli? - dotknął mojej kostki. Lekko zasyczałam.
- Trochę. - powiedziałam cicho. Harry westchnął. Jedną rękę położył na moich plecach, a drugą załapał za kolanem. Podniósł mnie i zaczął iść. - Haaaarry. Postaw mnie. - powiedziałam. Czułam na sobie tyle spojrzeń i w dodatku wiem, że moja twarz na pewno przypomina buraka.
- Nie. Jesteś ranna, a poza tym jesteś lekka, więc żaden problem. - Harry się uśmiechnął. Spojrzałam na niego i w tym momencie poczułam coś dziwnego w brzuchu. Od razu odwróciłam wzrok i spoglądałam na wszystkich ludzi, którzy nagle zaczęli szeptać i gapić się prosto na nas. Sensacja roku normalnie. Chłopak poprosił kogoś o otwarcie drzwi i już za chwilę znalazłam się w gabinecie pielęgniarki. Posadził mnie kozetce i zawołał pielęgniarkę. Przedstawił jej sytuację, a ta chwilę po tym już sprawdzała moją nogę.
- Boli? - przykręciła lekko w bok. Syknęłam z bólu i pokiwałam na tak. Ściągnęła mi buta i obniżyła skarpetkę. Obejrzała dokładnie nogę.
- Rusz palcami. - jak powiedziała tak zrobiłam. Z lekkim bólem poruszyłam palcami. Pielęgniarka podeszła do szafki i wyciągnęła bandaż, dokładnie owinęła kostkę, po czym usiadła przy biurku. Założyłam spowrotem skarpetkę i buta, i spojrzałam na Harrego. Cały czas patrzył się w moją stronę z przejęciem. - A więc tak. Kostka jest delikatnie skręcona. Dam ci zwolnienie na cały tydzień ze szkoły. Do środy najlepiej w ogóle nie obciążaj nogi. Może się wtedy pogorszyć. Niech rodzina albo twój chłopak - spojrzała na Harrego, a ja znowu się zarumieniłam - pomagają ci w podstawowych rzeczach.
- Rozumiem. Dziękujemy. - Harry odezwał się za mnie. Podszedł do pielęgniarki, odebrał zwolnienie i zalecenia. Następnie podszedł do mnie, odwrócił się tyłem i lekko przykucnął.
- Wskakuj. - powiedział, a ja powoli weszłam mu na barana. Pielęgniarka spojrzała na nas i się uśmiechnęła.
- Pięknie razem wyglądacie. Dbaj o nią. - powiedziała.
- Ale my...
- Dziękujemy. Dobrze. - przerwał mi Harry. Coraz bardziej mnie zaskakuje. Nie wiem o co mu chodzi. Przecież ktoś mu się już podoba.Wyszliśmy z gabinetu pielęgniarki i Harry ruszył w kierunku parkingu.
- Chyba nie zrobisz sobie przeze mnie wolnego. Poza tym. Masz trening. - stwierdziłam.
- Zrobię. Trening mogę sobie odpuścić. I bez niego jestem dobry. Musisz koniecznie przyjść na mecz. Tylko za bardzo mnie nie rozpraszaj. - zaśmiał się lekko. - Dzięki tobie mam cały tydzień wolnego.
- Ha ha. Bardzo śmieszne. Poradzę sobie jakoś sama. - powiedziałam.
- Ciekawe jak. Będziesz skakać wszędzie na jednej nodze? Jak będziesz coś chciała to ci przyniosę.
- Mogę skakać. Poza tym trzeba się jeszcze myć, więc żadna to różnica. I tak będę musiała skakać do łazienki.
- W takim razie będę cię zanosił. Może dzięki temu zasłuże na jakieś miłe widoki. - zaśmiał się lekko i stanął przed samochodem. Dałam mu kuksańca w klatkę piersiową. Od razu mnie postawił i złapał się za uderzone miejsce. - Ała. Za co to? Nie chcesz wrócić do domu?
- To za twoje głupie gadanie. I mam zamiar wrócić do domu. - wystawiłam język.
- W takim razie ładnie przeproś. - uśmiechnął się chytrze.
- Dobra dobra. - pochyliłam się lekko do przodu i go przytuliłam. - Przepraszam. Wybaczysz mi? - podniosłam głowę i spojrzałam na niego. On tylko patrzył się przed siebie. Odsunęłam się od niego. - Harry?
- Co? - spojrzał na mnie lekko zakłopotany.
- Zapytałam, czy mi wybaczysz.
- Aa. Tak tak. - uśmiechnął się w moją stronę i otworzył mi drzwi. - Wsiadaj.
- Dzięki. - odwzajemniłam uśmiech i wsiadłam do auta. Harry zamknął drzwi i przeszedł na stronę kierowcy. Usiadł za kierownicą i odpalił auto.Po około 15 minutach wjechaliśmy na podjazd. Harry szybko wysiadł i otworzył mi drzwi. Wysiadłam i stanęłam na jednej nodze. Szatyn zakluczył auto i wziął mnie na barana. Weszliśmy do domu, zostawiliśmy buty w korytarzu. Harry zatrzymał się na chwilę przed schodami.
- Obejrzyj sobie dokładnie wszystko, bo przed dobre parę dni mam zamiar dopilnować, żebyś nie przemęczała nogi na schodach. A znosić za darmo cię nie będę - zaśmiał się, na co ja tylko wywróciłam oczami. Zapowiada się długi tydzień. Harry bez słowa wszedł po schodach i otworzył drzwi do mojego pokoju. Kiedy tylko weszliśmy zaczęłam kaszleć. Zapomniałam, że rano jak zawsze narobiłam bałaganu szukając odpowiednich rzeczy, ale nigdy nie miałam aż takiego nieładu. W tym momencie stan mojego pokoju był masakryczny. Na łóżku leżała moja piżama i jakaś bielizna. Na biurku leżały wysypane kosmetyki. Ja na prawdę tak niedbale je postawiłam? Drzwi od garderoby były otwarte, cały nieład jaki się w niej znajdował był widoczny gołym okiem. Nawet nie wiem co na podłodze po środku pokoju robią moje spodenki. Szczerze? Nie pamiętam, żebym to tak rano zostawiała. Dziwne. Harry rozejrzał się po pokoju.
- Nie wiedziałem, że jesteś taka nierozgarnięta i w dodatku, że lubisz bałagan. - zaśmiał się i zaczął iść w kierunku łóżka.
- Nie jestem taką bałaganiarą. Coś mi tutaj nie pasuje. Zresztą. Jak ci się nie podoba to nie patrz. - powiedziałam stanowczo.
- Okey. Zamykam oczy. - powiedział szybko Harry. Szedł do łóżka tak jakby doskonale wiedział gdzie co jest. I właśnie w tym momencie potknął się o dywanik...---
Hejka. Dzisiaj rozdział pisany na szybko. Ma trochę mniej słów niż pozostałe, ale cóż. Miłego czytania!
Buziaczki 😘
CZYTASZ
Tu I Teraz ( Zakończona ✔️)
Roman d'amourNudne życie Victorii nagle zmienia się o 180°. Co chwilę napotyka na swojej drodze problemy, a zwrotów akcji nie brakuje. Przeciętne romansidło napisane przez nieumiejętną leniwą dziewczynę Początek jest bardzo bardzo nudny, gdyż wtedy zaczynałam do...