#32

295 15 4
                                    

- Tak tak... - powiedziałam, a już po chwili miałam czarno przed oczami.

Przytrzymałam się o stolik, chciałam być świadoma. Nie mogłam teraz zemdleć. Muszę być przy Luke'u.

Poczułam jak ktoś chwyta mnie za ramię i pomaga dojść na kanapę. Spojrzałam na lekarza i uśmiechnęłam się lekko.

- No chłopie. - zwrócił się do Luke'a. - Całe trzy tygodnie nie wychodziła z tej sali. Nigdy nie widziałem żeby spała, tylko raz przyłapałem ją na jedzeniu. To jest poświęcenie.

- Słucham? - odezwał się momentalnie. - Cholera jasna Vick. - uniósł się. - Zostawiam cię na chwilę, a ty już robisz jakieś głupoty. Czy ty zawsze musisz to robić? Kobieto.

- Skończ już. Czy to moja wina, że się o ciebie martwię idioto? - odpowiedziałam cicho.

- Dobra. Już nic nie mówię. - zauważyłam na jego twarzy lekki uśmiech, ale też zmartwienie. -  W takim razie jak tylko stąd wyjdę i pozbędę się tego czegoś z nogi to będę się tobą opiekował jak księżniczką.

- Co? Nie. - powiedziałam.

- Tak.

- Nie.

- Tak.

- Nie.

- Tak i nie kłóć się kochanie.

- N... Zaraz co?

Doktor badający mnie nagle wybuchł śmiechem, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana.

- Czy śmieszy coś pana w moim stanie? - zapytałam z wyrzutem.

- Ależ skąd. Masz cudowną odporność i wytrzymałość. Szanuje. - znowu się zaśmiał.

- Wychodzę! - wstałam z kanapy i pewnym siebie krokiem podeszłam do drzwi od łazienki.

- To ła...

- Wiem! Nie wyjdę na korytarz. - powiedziałam i zamknęłam się w łazience.

- Ja już pójdę. - usłyszałam głos lekarza. - Za chwilę przyśle do ciebie pielęgniarkę! - krzyknął do mnie.

Nie odpowiedziałam. Czekałam na dźwięk zamykanych drzwi. Stałam tak oparta o drzwi i wsłuchiwałam się w dźwięki z sali. Nagle poczułam jak ktoś łapie za klamkę, a drzwi się otwierają. Poleciałam prosto na twarz. Cóż. Nie było to miękkie lądowanie.

- O jeju. Przepraszam panią. - usłyszałam kobiecy głosik.

Uśmiechnęłam się do podłogi i delikatnie  podniosłam głowę. Spojrzałam lekko na pielęgniarkę stojącą nade mną. Zmrużyłam oczy i wstałam z podłogi.

- Vick. Wszystko okey? - Luke zaczął lustrować moją twarz.

- Jak najbardziej. - odpowiedziałam.

- Ale... Pani nos... - odezwała się pielęgniarka.

- Nos? Co wam się w nim nie podoba?

Odwróciłam się i weszłam do łazienki. Podeszłam do lustra i spojrzałam na swoje odbicie. Mój nos był siny i lała się z niego krew.

- K..k.. krew. - wyjąkałam i zatoczyłam się do tyłu.

Zazwyczaj nie reaguje tak na krew, ale gdy widzę ją u siebie i to w takich ilościach to robi mi się niedobrze. Pielęgniarka weszła szybko do łazienki, podała mi chusteczkę i zaczęła prowadzić mnie w stronę kanapy. Czy ja się kiedyś rozstanę z tą kanapą?

- Zaraz panią opatrze. Tylko... Tylko pójdę po lekarza. - powiedziała lekko spanikowana i szybkim krokiem wyszła z sali.

- Za dzieciaka nie byłaś taka niezdarna. Teraz ciągle widzę cię w takich sytuacjach. - powiedział z lekkim śmiechem.

Tu I Teraz ( Zakończona ✔️)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz