- Tak tak... - powiedziałam, a już po chwili miałam czarno przed oczami.
Przytrzymałam się o stolik, chciałam być świadoma. Nie mogłam teraz zemdleć. Muszę być przy Luke'u.
Poczułam jak ktoś chwyta mnie za ramię i pomaga dojść na kanapę. Spojrzałam na lekarza i uśmiechnęłam się lekko.
- No chłopie. - zwrócił się do Luke'a. - Całe trzy tygodnie nie wychodziła z tej sali. Nigdy nie widziałem żeby spała, tylko raz przyłapałem ją na jedzeniu. To jest poświęcenie.
- Słucham? - odezwał się momentalnie. - Cholera jasna Vick. - uniósł się. - Zostawiam cię na chwilę, a ty już robisz jakieś głupoty. Czy ty zawsze musisz to robić? Kobieto.
- Skończ już. Czy to moja wina, że się o ciebie martwię idioto? - odpowiedziałam cicho.
- Dobra. Już nic nie mówię. - zauważyłam na jego twarzy lekki uśmiech, ale też zmartwienie. - W takim razie jak tylko stąd wyjdę i pozbędę się tego czegoś z nogi to będę się tobą opiekował jak księżniczką.
- Co? Nie. - powiedziałam.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak i nie kłóć się kochanie.
- N... Zaraz co?
Doktor badający mnie nagle wybuchł śmiechem, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Czy śmieszy coś pana w moim stanie? - zapytałam z wyrzutem.
- Ależ skąd. Masz cudowną odporność i wytrzymałość. Szanuje. - znowu się zaśmiał.
- Wychodzę! - wstałam z kanapy i pewnym siebie krokiem podeszłam do drzwi od łazienki.
- To ła...
- Wiem! Nie wyjdę na korytarz. - powiedziałam i zamknęłam się w łazience.
- Ja już pójdę. - usłyszałam głos lekarza. - Za chwilę przyśle do ciebie pielęgniarkę! - krzyknął do mnie.
Nie odpowiedziałam. Czekałam na dźwięk zamykanych drzwi. Stałam tak oparta o drzwi i wsłuchiwałam się w dźwięki z sali. Nagle poczułam jak ktoś łapie za klamkę, a drzwi się otwierają. Poleciałam prosto na twarz. Cóż. Nie było to miękkie lądowanie.
- O jeju. Przepraszam panią. - usłyszałam kobiecy głosik.
Uśmiechnęłam się do podłogi i delikatnie podniosłam głowę. Spojrzałam lekko na pielęgniarkę stojącą nade mną. Zmrużyłam oczy i wstałam z podłogi.
- Vick. Wszystko okey? - Luke zaczął lustrować moją twarz.
- Jak najbardziej. - odpowiedziałam.
- Ale... Pani nos... - odezwała się pielęgniarka.
- Nos? Co wam się w nim nie podoba?
Odwróciłam się i weszłam do łazienki. Podeszłam do lustra i spojrzałam na swoje odbicie. Mój nos był siny i lała się z niego krew.
- K..k.. krew. - wyjąkałam i zatoczyłam się do tyłu.
Zazwyczaj nie reaguje tak na krew, ale gdy widzę ją u siebie i to w takich ilościach to robi mi się niedobrze. Pielęgniarka weszła szybko do łazienki, podała mi chusteczkę i zaczęła prowadzić mnie w stronę kanapy. Czy ja się kiedyś rozstanę z tą kanapą?
- Zaraz panią opatrze. Tylko... Tylko pójdę po lekarza. - powiedziała lekko spanikowana i szybkim krokiem wyszła z sali.
- Za dzieciaka nie byłaś taka niezdarna. Teraz ciągle widzę cię w takich sytuacjach. - powiedział z lekkim śmiechem.
CZYTASZ
Tu I Teraz ( Zakończona ✔️)
RomanceNudne życie Victorii nagle zmienia się o 180°. Co chwilę napotyka na swojej drodze problemy, a zwrotów akcji nie brakuje. Przeciętne romansidło napisane przez nieumiejętną leniwą dziewczynę Początek jest bardzo bardzo nudny, gdyż wtedy zaczynałam do...