- No chodzi o... - zacięłam się na chwilę. - O pocałunek! - powiedziałam lekko za głośno.
Od razu zrozumiałam, że mój wybuch był co najmniej nie na miejscu. Szybko zasłoniłam usta i odwróciłam wzrok. Powiem tak. Zjebałam.
Po dłuższej chwili milczenia spojrzałam spowrotem na Katherine. Przynajmniej myślałam, że na nią spojrzę. Kiedy tylko wróciłam wzrokiem w miejsce, w którym stałam zobaczyłam nie tylko ją. Za uśmiechnięta szeroko kobietą stał zszokowany John, który spoglądał nieprzerwanie na jakiś punkt za mną. Podążając za jego wzrokiem odwróciłam się za siebie. Myślałam, że spalę się ze wstydu, kiedy zobaczyłam tam Luke'a. Czy ja w tej chwili uczestniczę w jakimś spotkaniu rodzinnym?
- Na co się gapisz? - powiedział ozięble.
- Ja... - straciłam na chwilę pewność siebie. - Na pewno nie na ciebie, mam zamiar jeszcze widzieć. - odpowiedziałam. To było najgłupsze co mogłam powiedzieć. Serio.
Luke patrzył się przez chwilę na mnie niezrozumiale, po czym wyminął mnie i wszedł do kuchni. Spojrzałam krótko na jego rodziców, cicho przeprosiłam i pobiegłam do mojego pokoju.
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam gapić się w sufit. Co ja tak właściwie teraz robię? Robię z siebie inną osobę przed Luk'iem i jakąś tępą laskę przed jego rodzicami. Bardziej stoczyć się nie można. W sumie jeśli mowa o rodzicach. Ja mam w ogóle jeszcze moich? Po tej aferze chyba mnie wydziedziczą. Na pewno już o tym wiedzą. Kiedy tak właściwie ostatni raz z nimi rozmawiałam? W szpitalu? Chyba tak.
Stwierdziłam, że powinnam do nich zadzwonić. Wstałam leniwie i podeszłam do biurka. Chwyciłam telefon i go odblokowałam. Już miałam klikać ikonkę kontaktów, kiedy moją uwagę zwróciła dzisiejsza data. Przed ostatni dzień roku szkolnego. Całkowicie o tym zapomniałam. Zapomniałam o mijającym roku szkolnym, o tym, że pewnie wtedy, gdy Luke'a nie ma w domu to wtedy jest pewnie w szkole. Pogubiłam się w mijających dniach. I pewnie w normalnych okolicznościach skakała bym teraz z radości. Ostatni dzień roku szkolnego, pierwszy dzień wakacji. Odpoczynek, wyjazdy, imprezy. Tymczasem gapię się przed siebie myśląc o tym jak bardzo nie chce się jutro pojawić w tej cholernej szkole. W miejscu, w którym przebywa Etan i Harry. W miejscu, w którym jak tylko się pojawię zrobi się głośno. Razem z aferą o samobójstwie moja pewność siebie gdzieś zniknęła. Odeszła razem z prawdą.
Odłożyłam telefon spowrotem na biurko i poszłam do garderoby po plecak. Zrobię teraz najgłupszą rzecz jaką może zrobić nastoletni człowiek. Ucieknę. Tylko na chwilę.
Zaczęłam chodzić po pokoju i pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Spakowałam czarną bluzę, czapkę, powerbanka, ładowarkę, portfel, słuchawki i jakieś batoniki. Przebrałam się w czarne spodenki z wysokim stanem i fioletowy top. Założyłam moje czarne Nike, chwyciłam plecak i telefon do ręki, po czym podeszłam do drzwi i lekko je uchyliłam. Nie muszę się skradać. Chyba nikt nie pomyśli tak nagle, że wychodząc z plecakiem mam zamiar uciec.
Wyszłam na korytarz, zamknęłam za sobą drzwi i zaczęłam schodzić po schodach. Na korytarzu rozejrzałam się tylko czy nikogo nie ma i podeszłam do drzwi wyjściowych, otworzyłam je i wyszłam z domu. Ucieczka - czas start.
Opuściłam podwórze państwa Black i ruszyłam w stronę przystanku autobusowego. Zbliżała się pora obiadowa, więc moją "wycieczkę" zacznę od obiadu.
Podjechałam autobusem do okolic centrum handlowego, gdzie znajduje się moja ulubiona knajpka z sałatkami. Przeszłam kawałek i stanęłam przed wejściem do niej. Już miałam wchodzić, gdy zobaczyłam przez drzwi, że wnętrze nie wygląda tak jak kiedyś. Nie wyglądało jak wnętrze restauracji. Cofnęłam się i spojrzałam na szyld. "Happy puppy". Weterynarz? Nie minął miesiąc od moje ostatniej wizyty, a oni zdążyli zabrać mi moją knajpkę i zrobić z niej gabinet weterynaryjny? Westchnęłam lekko i zaczęłam kierować się w stronę centrum handlowego. Mam nadzieję, że mają jakiś wybór w restauracjach.

CZYTASZ
Tu I Teraz ( Zakończona ✔️)
RomanceNudne życie Victorii nagle zmienia się o 180°. Co chwilę napotyka na swojej drodze problemy, a zwrotów akcji nie brakuje. Przeciętne romansidło napisane przez nieumiejętną leniwą dziewczynę Początek jest bardzo bardzo nudny, gdyż wtedy zaczynałam do...