13. Bang Chan x Reader

3K 110 93
                                    

Zamówione przez Szczurowski002

Bang Chan x Reader
Komedia

Przez burger do serca

- Nie miałeś być na diecie? - spytałaś swojego chłopaka, gdy wchodziliście do restauracji z burgerami i innym śmieciowym jedzeniem.

- A ty? - spojrzał na ciebie zaskoczony, trzymając ci drzwi.

Pokazałaś mu język, po czym poszłaś w drugą stronę. No bo co to miało być? Jakaś zniewaga twojego majestatu piękna! Ewentualnie jego dziwnego gustu.

- No ej ej ej, zaczekaj! - krzyknął za tobą, biegnąc, żeby zaatakować cię od tyłu przytulaskiem.

Cały on.

- A tobie co? Nagle się do kluchy przyklejasz, pasztecie? - spytałaś, na co on cicho i uroczo się zaśmiał.

- Ale twój pasztecik cię kochaaa. - odpowiedział wtulony w twoje włosy.

- Mhm mhm. - bezlitośnie zmusiłaś się jedynie do takiej reakcji.

- No przepraszam... - powiedział przesłodko, przedłużając każde słowo... Czyli dwa. Ale one ci wystarczały na tą chwilę, bo...

- ... Jestem zbyt głodna, żeby ci nie wybaczyć, więc chodź. - złapałaś go za rękę o pognaliście znowu do tej samej restauracji.

- Gdzie siadamy? - wyszeptał ci do ucha, na co podskoczyłaś jak oparzona, uderzając go przy tym w nos.

- Nie strasz mnie tak i przepraszam! - powiedziałaś podniesionym głosem dość szybko, na co on tylko jęknął cicho.

Zaczęłaś wzrokiem szukać wolnego stolika i zauważyłaś, że wiele osób na was patrzy. Zignorowałaś to, aby się bardziej nie denerwować i nie dać komuś w nochala (tym razem specjalnie) i pokazałaś palcem na wolny stolik.

- Tam mamy jedyny wolny stolik. Tam przy doniczce z jakimś pomieszaniem palmy i eukaliptusa. Najesz się, jak szalona koala. - odpowiedziałaś niewinnie.

- Ja nigdzie nie pójdę bez całuska w nosek, bo nadal mnie boli... - pisnął, jak mała dziewczynka z piaskownicy.

Przewróciłaś oczami z ciężkim westchnieniem i spojrzałaś na niego, kładąc ręce na biodrach. Nadal trzymał się dłońmi za nos.

- Ty tak na serio?

- Tak. - odpowiedział, kiwając potwierdzająco głową.

No nic nie mogłaś zrobić, oprócz dać mu tego całuska w nosek. Wzięłaś jego ręce z twarzy i pocałowałaś go delikatnie w nosek. On na ten gest uśmiechnął się pełen euforii.

- Już mniej boli? - spytałam, na co on radośnie zaprzeczył ruchem głowy. - Chcesz mnie załamać jeszcze bardziej? - zadałaś kolejne pytanie, próbując nie wybuchnąć.

- Nie, szczerze odpowiadam. - po tym złapał cię za rękę i pokierował do stolika, który wybrałaś.

Usiedliście wygodnie (on oczywiście przy roślince) i czekaliście na kelnera. Przez spory ruch trochę chyba nie ogarniali.

- Wiesz, że masz już przystawkę? - pokazałam na doniczkę z rośliną obok Chrisa. On na to spojrzał i się zaśmiał.

- Aż tak nie potrzeba mi zielonych włosów, wiesz? Raz już miałem.

- Ale niezbyt były one wyraziste. - zmarszczyłam brwi.

- Odpuśćmy tym razem, pani smutna, co? - powiedział, wysyłając ci całuska z odległości.

- Witamy serdecznie. - powiedziała wam kelnerka.

- Dobry. - odpowiedziałaś, na co usłyszałaś westchnienie po drugiej stronie stolika. Tak. Chan się załamał.

- Oto menu. - położyła nam karty na stoliku.

- Dziękujemy bardzo. - odpowiedział grzecznie Chris, a gdy dziewczyna odeszła, spojrzał na ciebie.

- No co? - spytałaś zdezorientowana.

- Powiedz mi. Czemu jesteś taka słodka i niewinna, a zarazem kurde niewychowana chłopczyca?

- Yyy... - chwilę się zastanawiałaś.

- Dobra, skup się na zamówieniu. - powiedział blondyn, po czym sięgnął po swoją kartę i zaczął czytać.

- Nie przerywaj mi w myśleniu.

- Bo co? To takie rzadkie?

- Rzadkie to jest twoje normalne bycie.

- Tak tak, w odbycie.

Spojrzeliśmy na siebie z sarkastycznym uśmiechem.

- Dobra, ja nie wnikam bardziej.

Na twoje słowa blondyn schował twarz za kartą z daniami i cicho się śmiał. Przewróciłaś oczami i rozejrzałaś się wokoło. Niektórzy na was patrzyli... Niech to szlag.

Po tej akcji złożyliście zamówienie. W czasie czekania wysyłaliście sobie memy na telefonach, a gdy dostaliście jedzenie... Zjedliście swoje zamówienia w trymiga. Ale i tak Chan zjadł pierwszy i założył sobie pudełko po swoim potrójnym burgerze na głowę.

- Chan... - zaczęłaś załamana. - Ja ci myć włosów nie będę.

- Jak to nieee? - zrobił aegyo.

- No... Nie.

Chłopak na to wstał i znowu cię przytulił od tyłu.

- Ale ja ładnie proszę... - powiedział piskliwym głosem.

- Nie. - odpowiedziałaś już mniej zdecydowanie.

- To mam plan. - zdjął pudełko z głowy i założył na twoje włosy. - Ja umyję włosy tobie, a ty mi.

Spojrzałaś na niego już rozwścieczonym wzrokiem, gdyż twoja fryzura była popsuta i śmierdziała jego burgerem. On na to jedynie pisnął i uciekł w kierunku wyjścia.

- CHRISTOPHER! - krzyknęłaś i zaczęłaś za nim biec.

Skończyło się na tym, że jego plan zostanie zrealizowany, ale on stawia ci teraz wszystko, cokolwiek zechcesz. Idealny plan.

No i musieliście wrócić do restauracji, bo to wszystko samo się nie zapłaci...

One shots {Stray Kids} [Zamówienia ZAMKNIĘTE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz