40. Felix x Reader

1.4K 61 39
                                    

Zamówienie od timidpeachy

Felix x Reader
Romans

Cukiereczek

Myślę, że więcej znajdziemy na naszej planecie kobiet, które pamiętają co to dzień kobiet, niż mężczyzn. Trudno nie wymyślać słodkich czy romantycznych scenariuszy dzień przed tym świętem, w szczególności, gdy ma się drugą połówkę.

Chyba, że to ja za bardzo bujam w obłokach.

Ale! Przynajmniej się nie przeliczyłam.

- Czemu musiałaś wziąć różową watę cukrową? - spytał mój chłopak, oblizując wargi od swojej słodkiej „chmurki" na patyku. - Jesteś wtedy tak urocza, że w końcu na kogoś wpadnę! Nie umiem oderwać wzroku od ciebie...

- O, patrz! - wskazałam palcem, jak małe dziecko w kierunku jednego ze sklepików. - Uszka Myszki Mini! Kupisz mi? Kupisz? Kupisz? Ładnie prooooszęęęę... - i zrobiłam słodkie oczka, totalnie ignorując jego poprzednie słowa.

Chłopak na to spojrzał najpierw na wskazaną przeze mnie rzecz, potem na mnie i zamknął oczy z westchnieniem.

- Boże... - złączył dłonie, jak do modlitwy. - Boże, miejże litość nade mną.

- Bóg cię spostrzeże, jak kupisz mi jeszcze to. - znowu wskazałam na to samo.

Chłopak zmierzwił włosy i zmierzył mnie przenikliwym, ale i zarazem łagodnym wzrokiem. Felix w takich puchatych włosach i z twarzą przyozdobioną piegami nie umie wyglądać poważnie. Ja się jedynie uśmiechałam uroczo.

- Na dzień mężczyzn wisisz mi obiad. Byle nie słodki. Zero słodkiego do końca tygodnia, nawet chcą cola zero się nie zalicza. - pokiwałam tylko głową, a chłopak złapał mnie za rękę i powędrowaliśmy wspólnie do sklepu.

Gdy weszliśmy do środka, zostaliśmy zaatakowani wręcz zmysłem wzroku przez wszelkie pluszaczki, urocze akcesoria i inne tego typu rzeczy. Wręcz cicho pisnęłam i zaczęłam iść przodem, ciągnąc za sobą chłopaka.

- Feliiiiś, może kupimy sobie razem takie uszka myszki? - wzięłam te od myszki Miki i założyłam mu na głowę. - Oh my god, to by było super! Czekaj, założę też sobie i... - ale zanim to uczyniłam, chłopak zrobił to za mnie.

Z uśmiechem i uwagą, żeby jego wata cukrowa nie przyczepiła się do moich włosów, ułożył uszka Myszki Mini i przy okazji poprawił mi włoski. Aż poczułam przyjemny dreszczyk...

- To co? - przechylił głowę lekko na bok. - Kupujemy i robimy selfiaczki?

Aż mi się oczy rozjaśniły. Felix dzisiaj rozpieszczał mnie całym sercem, jakbym miała jakieś urodziny! To co będzie, jak one nadejdą? Uśmiechnęłam się szerzej i pokiwałam entuzjastycznie głową. Jakbym mogła się nie zgodzić?

- To chodź. - i znowu złapał za moją dłoń, żeby mnie zaprowadzić do sprzedawcy.

Mężczyzna, na oko mający z pięćdziesiąt lat zmierzył nas wzrokiem i ku naszej uciesze, nie musieliśmy zdejmować naszych nowych ozdób z głowy. Wyklikał w kasie co trzeba, mój chłopak zapłacił telefonem i...

- Ojej, patrzcie tylko! - wskazał sprzedawca w kierunku okna. - Akurat zaczęło padać.

Od razu spojrzeliśmy z Felixem w kierunku szyb sklepowych. Rzeczywiście, dawało się zauważyć płynące po tafli szkła krople wody lecące prosto z chmur, które wtapiały się w ciemność wieczornego nieba.

- Trzeba będzie chronić naszą watę cukrową. - odparłam, kręcąc palcami patyczek wokół własnej osi.

- Panienko, siebie chrońcie i swoje zdrowie - odparł mężczyzna za ladą i cicho się zaśmiał. - Znajdę wam jakąś ładną parasolkę. Na koszt firmy oczywiście. - odparł spokojnie, a serdeczny uśmiech nie schodził mu z twarzy.

- Ale nie trzeba, proszę pana, mogę przecież normalnie zapłacić... - zaprzeczył mu Felix, a ja się oparłam polikiem o jego ramię, patrząc na słodkie breloczki wiszące nieopodal.

Mężczyzna zignorował mojego chłopaka i sięgnął po ciemną, wyglądającą solidnie parasolkę. Wyciągnął do nas przedmiot, który może nas uchronić przed deszczem.

- Dzisiaj taki wyjątkowy dzień, a pogoda niewdzięczna, że dla mnie to będzie wręcz radość, jeżeli przyjmiecie to ode mnie w ramach prezentu. Będę przynajmniej pewny, że nie zmoknięcie za bardzo w drodze w jakieś bezpieczniejsze miejsce.

Felix przez jeszcze chyba moment kalkulował co powiedział sprzedawca. Patrzyłam to na niego, to na obcego, nie odzywając się. Przez taki miły gest straciłam nieco pewności siebie. To rzadkość taki gest. A tym bardziej tacy życzliwi ludzie, którzy dbają o obce sobie osoby.

- Dziękujemy. - odpowiedział w końcu Felix i przejął parasolkę od mężczyzny z lekkim ukłonem.

- Dbajcie o siebie wzajemnie i cieszcie się jeszcze tym dniem. Bo się nie skończył jeszcze. - pogroził palcem, jakby był naszym kochanym dziadkiem.

- Oczywiście - ukłoniliśmy się oboje po słowach Felixa. - Do widzenia, miłego wieczoru.

- Do widzenia! - zawołał już za nami.

Wyszliśmy ze sklepu. Felix od razu rozłożył parasolkę, aby nas i naszą watę cukrową uchronić przed kroplami deszczu. Dla pewności przytuliłam się do jego ramienia i poszliśmy w kierunku mieszkanka.

- To bardzo miło z jego strony, nie uważasz? - spytał mnie, patrząc z uwagą przed siebie, aby się parasolem o nikogo nie nadziać.

- Bardzo miłe. Nasze waty przetrwają. - odparłam z uśmiechem.

- A mój cukiereczek się nie roztopi. - i dostałam całusa w skroń.

Zachichotałam przez ten jakże czuły i uroczy w jednym gest i sięgnęłam po jego watę cukrową. Zanim chłopak zdążył spytać czemu mu podkradaj jedzenie, wsadziłam mu je do buzi.

- Zaklei się i przestań dawać mi takie komplementy, bo się roztopię od środka. - a raczej policzki będą mnie palić.

- Oj [T.I.], [T.I.], nigdy nie przestanę. Wiec chyba trzeba będzie kupić nam wiatrak do pokoju, CUKIERECZKU. - ostatnie słowo mi przeliterował prosto do ucha.

- Uważaj, bo przez cały tydzień będziesz jadł ze mną tylko słodkie - powiedziałam, a on przewrócił oczami. - No co?

- Nic nic - uniósł rękę, objął mnie i przyciągnął bliżej siebie. - Najważniejsze, że z tobą.

Totalnie zawstydzona tym co się dzieje, szukałam tematu czy punktu zaczepienia, aby skończyć ten temat. Uciekałam wzrokiem po ludziach, czując ciepło i bliskość mojego chłopaka, aż w końcu.

- Twoja wata cukrowa moknie.

- Hm? Co? O NIE!

One shots {Stray Kids} [Zamówienia ZAMKNIĘTE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz