27. Bang Chan X Reader

1.8K 71 46
                                    

Zamówienie dla 07QueenDream07

Bang Chan x Reader
Romans

Wpadka na mokro

No wiecie... Plaża, kocyk, krem do opalania, zimny koktajl i parasoleczka. Marzenie każdej zapracowanej uczennicy, która zaczęła swój wymarzony okres w roku. Czyli nic innego, jak wakacje! I dla mnie osobiście najlepszym miejsce na relaks to ustronna, spokojna plaża, gdzie mogę wsłuchać się w uspokajające odgłosy morza i odprężyć się poprzez ciepło naszej gwiazdy, czyli samego słońca.

Tak więc już pierwszego dnia, gdy tylko przyjechałam nad morze, postanowiłam posiedzieć chociaż w to popołudnie, przyzwyczajając skórę już do słońca, bo jak wiadomo, o tej porze raczej nie powinno mi zrobić krzywdy. Jedynie dostarczy mi to, co potrzebne było mi, odkąd wchodziłam do tego szarego budynku pełnego ludzi, zwanego szkołą.

Siedząc sobie na swoim kocyku z zamkniętymi oczami, do moich uszu zaczęły dochodzić krzyki jakiś chłopaków od strony wody. Zignorowałam to jednak, nawet w chwili, gdy te niezbyt przyjemne przez decybele piski zaczęły się zbliżać...

... I zaczęłam tego żałować.

Czując na sobie chłodną wodę, która zaczyna być wsiąkana przez mój podkoszulek i krótkie spodenki (a pod spodem miałam strój kąpielowy na zaś) otworzyłam oczy, jak i usta. W tym momencie jedyne co było słychać to szum fal. No, ja jeszcze do tego miałam poczucie, że słyszę, jak się we mnie krew gotuje. Nie, nie od słońca.

- J-ja przepraszam, to było niechcący... - usłyszałam nad sobą, więc podniosłam wzrok.

Obok mnie przykucnął młody mężczyzna, który był mokry do suchej nitki, a jego włosy, jakby pod wpływem wilgoci, robiły się z każdą chyba nawet sekundą coraz bardziej kręcone. Patrzył to w moje oczy, to na moje ubrania z wyraźną skruchą i uśmiechem, które widocznie było odruchem przez zdenerwowanie.

- Ja też przepraszam - odezwał się kolega obok, który kucnął obok kolegi. Miał jasne włosy i mnóstwo piegów, które zdobiły jego szczupłą twarz. - To ja miałem dostać... Ale ktoś tu nie ma cela.

Chłopaki spojrzeli na siebie, a poliki i uszy chłopaka o kręconych włosach przybierały powoli odcień dorodnego pomidora.

- Trzeba było tak nie biegać szybko, dostałbyś ty! - odparł z nieco drżącym głosem i podrapał się po karku.

- Dobra, nie ważne, stop - odparłam, siadając skrzyżnie na swoim mokrym po części kocu i spojrzałam na wiaderko po wodzie, którą dostałam i zahaczyłam palcem o uchwyt, unosząc nieco zabawkę do piaskownicy. - Od ciebie dostałam wodą z tego wiaderka, dobrze rozumiem?

Nasze spojrzenia się znowu spotkały, ale na drobne sekundy. Chłopak znowu spuścił wzrok speszony. No aż z lekka mi się żal go zrobiło... Westchnęłam cicho i zauważając, że jeszcze parę kropel jest w tym wiaderku, wsadziłam mu ją szybkim ruchem na głowę. Jego towarzysz otworzył szerzej oczy i się zaśmiał. Co ciekawe, usłyszałam też głośne rechotanie razy parę z oddali. Spojrzałam w tamtym kierunku i okazało się, że jest ich jeszcze sześciu, tyle, że zostali w morzu do maksymalnie pasa.

Sama się zaśmiałam z lekka speszona, bo nie wiedziałam, że mam taką widownię. Wróciłam wzrokiem na chłopaka z kręconymi włosami, a ten, jak się okazało, przypatrywał mi się, odsłaniając ręką wiaderko, żeby dobrze widzieć. I tak w sumie trwaliśmy w tym przez nieokreślony czas, gdy nagle...

- Narutooo! - usłyszałam od piegusa, który nagle wstał i pobiegł z rękami do tyłu w kierunku reszty kolegów.

Odprowadziłam blondyna wzrokiem, a widząc roześmiane buzie wszystkich tam, sama uniosłam kąciki ust ku górze. Całkiem uroczy widok, obraz przyjaźni. Dopiero teraz w sumie zdałam sobie sprawę, że przyjechałam tu sama, jak palec, bo wszyscy inni znaleźli ciekawsze miejsca, fajniejszych znajomych czy lepsze rzeczy do roboty. Westchnęłam na ten fakt melancholijnie.

- Tak w ogóle jestem Chris - usłyszałam, co wyrwało mnie z zamyślenia i spojrzałam na chłopaka z ciemnymi lokami, które wydawały się nabierać swojej normalnej objętości. - A ty... Zdradzisz mi swoje imię?

- [T.I.]. - uśmiechnęłam się nieco do chłopaka, co odwzajemnił.

- Ładne imię dla ładnej dziewczyny. - powiedział, a po chwili cicho się zaśmiał, jakby zawstydzony swoimi słowami.

- Dziękuję... - odpowiedziałam też z dozą nieśmiałości. - Czyli - pstryknęłam palcami w wiaderko, które spadło mu z głowy. - Jesteśmy w sumie kwita.

- No chyba, że... Dałabyś się zaprosić na jakiś dobry koktajl. Nieopodal podobno serwują pyszne.

- Mam się czuć zaproszona? - przechyliłam lekko głowę z szerszym uśmiechem, na co chłopak zrobił to samo.

- Jak najbardziej.

Zaczęłam analizować jego rysy twarzy, zastanawiając się nad odpowiedzią. Ale najbardziej nie mogłam się napatrzeć na ten cudowny błysk w oczach i dołeczek na policzku, gdy za każdym razem się do mnie uśmiechał...

- Chyba się skuszę. - odparłam.

- Chyba? - dopytał, na co ja przewróciłam oczami, ale ostatecznie oboje się zaśmialiśmy.

- Dobrze, dobrze. Skuszę się na pewno. - zmarszczyłam nieco nosek.

- To zaczekaj moment - chłopak wyciągnął telefon z kieszeni spodenek i zaczął coś wystukiwać na ekranie.

Wtedy zaczęłam się przypatrywać jego dłoniom i dosyć widocznym żyłom. Ogólnie wcześniej zwróciłam uwagę tylko na twarz i włosy, na nic więcej. No i jakby... Sportowiec?

- To co? - usłyszałam, znowu budząc się i wracając do rzeczywistości. - Idziemy?

One shots {Stray Kids} [Zamówienia ZAMKNIĘTE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz