Zamówienie/kontynuacja dla herbatnik_
Lee Know x Reader
Dramat/RomansZnaleziona na czas cz.2
Już następnego dnia postanowiłam oddać temu głupiemu... Minho? Tak. Temu Minho jego dowód oraz bluzę. Niestety powstrzymały mnie pewnie obowiązki, dlatego wypadła ta pora na wczesny wieczór.
Dzięki jego dowodowi osobistemu, bez problemu dotarłam do miejsca zamieszkania. Przez chwilę się wahałam przez ciemne myśli. Bo...
Może on to zrobił specjalnie, żebym do niego przyszła i mi coś zrobi?
Może ten ratunek był tylko jego szansą, aby zrobić to samo, co tamten człowiek?
Jednak wyparłam te myśli, chcąc osobiście mu podziękować jeszcze raz za ratunek. Gdyby nie on, nie wiadomo jakby to się skończyło...
Ble.
Gdy już dotarłam pod blok, znowu powątpiewałam czy to dobry pomysł. Jednak widząc, że jakaś starsza pani o sympatycznej twarzy wychodzi właśnie z budynku, złapałam za drzwi i weszłam już bez dzwonienia domofonem pod odpowiednim numer.
Ale ze mnie agent...
Mama by dumna nie była.
Powoli wchodziłam schodami na drugie piętro, patrząc jeszcze raz na dowód i mapę w telefonie, czy aby na pewno dotarłam pod odpowiedni adres. A gdy już dotarłam przed drzwi, które rzekomo są domem chłopaka, wzięłam głęboki oddech dla rozluźnienia mięśni, jak i umysłu.
- Będzie dobrze... - szeptałam sobie jeszcze parę sekund i zapukałam.
Na początku nikt nie odpowiadał, więc chciałam zapukać drugi raz, jednak drzwi w tym momencie właśnie się otworzyły. Stał w nich ten chłopak, który uratował mi życie i był właścicielem dwóch zgub, które trzymałam ręce. Drugą szybko oddaliłam od... Drzwi. To znaczy chłopaka w tym momencie.
- Dz-dzień dobry. - ukłoniłam się szybko, starając się brzmieć naturalnie.
Dopiero, kiedy się wyprostowałam, przyjrzałam się jemu wyglądowi. Miał na sobie bokserki, luźny bezrękawnik, mocno zmierzwione włosy i szczoteczkę do zębów w ustach.
Ups...
Chłopak otworzył szerzej drzwi i ponaglił mnie wolną ręką, żebym weszła do środka. Na początku chciałam zaprzecić, ale ostatecznie weszłam. Chłopak zamknął za mną drzwi ostrożnie i pobiegł w kierunku łazienki. Przynajmniej tak obstawiam. Ale zostałam sama w przedpokoju. Stałam, jak ta głupia, dopóki nie usłyszałam z głębi domu, że coś się jeszcze porusza. Przestraszyłam się nieco, bo pomyślałam, że to może współlokator, ale nagle zza rogu wyszedł kociak.
Rudy kociak.
I na mnie patrzy.
Jakby... Oboje zesztywnieliśmy na własny widok. Ja pierwsza się przełamałam i kucnęłam powoli. Wydawał się naprawdę uroczy.
- Hejka. - odezwałam się, wyciągając w kierunku kota dłoń, ale się oboje spłoszyliśmy nieco, gdy Minho wyszedł z łazienki.
- Soongi~ - odezwał się do kota, a ten zamiauczał i sobie pobiegł w swoją stronę.
Ja jedynie się szerzej uśmiechnęłam i stanęłam znowu, jak poprzednio. Czyli, jak debil, nie wiedząc co ze sobą zrobić.
- Przepraszam, że tak przyszłam w... Nieodpowiednim momencie. - spojrzałam znowu na chłopaka. Był tym razem już ubrany w normalne ubrania. Żółta, jeansowa kurtka, jakaś biała koszulka i normalne, czarne spodnie. Włosy jednak nadal nie były w idealnym stanie.
Chociaż nie. W sumie są okej. Po prostu nic z nimi nie zrobił.
Kapujecie, nie?
- Zdarza się każdemu. Nie wiemy nigdy co jest za drzwiami - odezwał się z lekkim uśmiechem. - Mogłaś wejść śmiało głębiej do mieszkania i usiąść na kanapie. Poznałabym jeszcze Doongi i Dori.
- Doongi i Dori? - powtórzyłam po nim.
- Soongi, Doongi, Dori. Moje trzy koty. Pierwszego już poznałaś. - uśmiechnęliśmy się do siebie znowu.
- W każdym razie chciałam ci oddać dwie rzeczy... I ci podziękować jeszcze raz. - i wystawiłam przed nim ułożoną bluzę, a na niej położyłam jego dowód.
- Yah, nie musiałaś mi już tej bluzy oddawać... Ale serio dowód? - wziął obie rzeczy w ręce. - Skąd to masz? - spojrzał na mnie dosyć skonsternowany.
- Była w bluzie. - odpowiedziałam krótko.
- A no tak... - i wszedł głębiej do mieszkania, zapewne pochować te wszystkie rzeczy na miejsce.
Postanowiłam nie wchodzić. Po prostu mu podziękuję ostatni raz i wyjdę, aby nie zabierać mu czasu. Wbiłam mu na chatę, a wyglądało to tak, jakby się gdzieś szykował.
To się nazywa wyczucie.
- Może chcesz coś do picia? - usłyszałam od Minho.
- N-nie, ja chyba już ci nie będę przeszkadzać...
- Nie przeszkadzasz, zamierzałem iść na miasto, ale to nic ważnego. - podszedł znowu do mnie, wzruszając ramionami.
- T-to może pójdę z tobą i ci coś postawię? W ramach podzięki? - zaproponowałam, na co ku mojemu zdziwieniu chłopak nieco się skrzywił.
- Nie musisz mi nic stawiać. To był mój obywatelski obowiązek... Czy jak to tam leci.
- Jednak nalegam, bo uratowałeś mi w sumie życie.
- Cóż... - westchnął, odgarniając włosy do tyłu i kładąc drugą rękę na biodrze. - Wystarczy mi to, że oddałaś mi uczciwie dowód i mogłem cię znowu spotkać.
Jego promienisty, jak i uroczy uśmiech chyba zostanie na zawsze w mojej pamięci. Sama się uśmiechnęłam, jakby zarażona tą chorobą zwaną "radością". To ostatnie zdanie było naprawdę urocze i nie ukrywam, wywołało u mnie małe łaskotanie w brzuchu.
- A może razem coś obejrzymy? - rzucił nagle. - Ja, ty i moje koty, jak zechcą.
Zaśmiałam się cicho na jego wspomnienie o kotach. Chyba to serio wielki kociarz, któremu nie umiałabym odmówić.
- A masz przekąski? - skorzystałam ze szczypty odwagi, która nagle się we mnie znalazła.
- Mam... Chipsy? I soki. Pewnie popcorn też się znajdzie.
- To super! - zawołałaś.
- Ale najpierw musisz mi coś powiedzieć...
- Co takiego?
- Twoje imię.
... Oh. Zapomniałam.
- [T.I.].
- Ajjjj, taka jedna moja koleżanka ze szkoły tak miała na imię. Uuu, nie lubiłem jej. - pojawił się na jego twarzy grymas, ale widząc moją minę pełną zdegustowania, zaśmiał się cicho.
- Ale zabawne, ha ha ha.
- Oj no dobra. Zapraszam cię, [T.I.], na kino domowe!
CZYTASZ
One shots {Stray Kids} [Zamówienia ZAMKNIĘTE]
FanfictionOne shoty na zamówienie! Każde wyzwanie jest dla mnie wspaniałym doświadczeniem, przeżyję (chyba) wszystko! Okładka -> @coffee_lord #4 w FELIX (22.02.2019) #19 w OPOWIADANIA (27.03.2019) #15 w OPOWIADANIA (07.04.2019) #12 w OPOWIADANIA (14.04.2019)...