25. Lee Know x Reader

1.8K 87 63
                                    

Zamówienie dla Skarpety

Lee Know x Reader
Dramat

Znaleziona na czas

To miał być zwykły wieczór z moimi znajomymi. Normalny wypad do parku rozrywki, gdzie w ciągu dnia bawimy się do upadłego na atrakcjach, jeżdżąc wszelkimi kolejkami i mocząc się na statkach pirackich, a wieczorem oglądać do północy fajerwerki i występy świetlne nad stawem, po czym wrócić do domu.

No... Prawie to wszystko wyszło.

Ale niestety prawie.

Gdyby nie to, że moja orientacja była dosyć słaba i nie mogłam znaleźć nawet z mapą miejsca, gdzie mieliśmy się wszyscy zebrać i wracać bezpiecznie do domu...

Po występach, czyli po północy nawet światła z latarni nie umiały oświetlić całkowicie w okolicy. Na każdym kroku można było spotkać coś, co wyglądało przerażająco lub tworzyło przeraźliwy cień. Totalnie się zgubiłam, w dodatku mój telefon miał dwa procent.

Dobra... Dosyć, zadzwonię do nich.

Już sięgnęłam po telefon i miałam wybrać któryś z numerów moich przyjaciół, już byłam krok od tego...

- A cóż to? - usłyszałam koło ucha.

Ten szept tak mnie przeraził, że aż zapadłam w bezruch i bez problemu nieznajomy zabrał mi telefon z ręki. Przejechał palcem po linii mojej szczęki. Bałam się jakkolwiek ruszyć, a nawet spojrzeć w jego stronę.

- Zgubiłaś się, maleńka? - i przewrócił mnie na ziemię.

Zdążyłam jedynie wypluć piach, który wpadł mi do ust, bo mężczyzna szybko związał moje usta nie wiadomo jakim skrawkiem materiału. Nawet nie zdążyłam krzyknąć czy cokolwiek zrobić. Po chwili też nie mogłam ruszyć dłońmi, bo również były związane. Wziął mnie z łatwością na ramię.

Teraz dopiero zdałam sobie sprawę, jaki z tego faceta jest goryl... Nie dziwota, że podniósł mnie, jak woreczek korekcyjny.

Nie wiem, gdzie mnie niósł. Po czasie, gdy już miałam dosyć wiercenia się bez rezultatów, podniosłam wzrok. Coś kojarzyłam z rekreacji, ale wydaje mi się, że to jakiś koniec parku.

No tak... Tu na pewno już nikt nie przyjdzie. Przecież wszyscy ją albo są poza parkiem albo przy wyjściu.

Mam przejebane...

Dotarliśmy do jakiegoś budynku, którego nie znałam. W sumie to bardziej był jakaś budka, gdzie chyba było jakieś jedzenie do kupienia. Albo nie wiem... Totalnie nie wiem.

Rzucił mnie wręcz na ziemię. Bolesny upadek... Nie powiem... Ale facet wydawał się mieć z tego niezłą satysfakcję. Czułam, jak ze strachu zaczyna mi się nawet rozmazywać obraz. A może to jedynie kwestia tego, że jest tak ciemno?

Rozejrzałam się szybko po pomieszczeniu. To jednak nie była jakaś zwykła budka. To była budka od obsługi jakiejś atrakcji w tym parku. Można rozpoznać po panelu sterowania. Przez światło latarni można było zobaczyć te kolorowe przyciski i inne rzeczy... Jednak przeszkodziło mi w tym to, że nieznajomy zaczął świecić mi latarką po oczach.

- Przypatrzmy się co znalazłem... - złapał swoją wielką dłonią moją twarz i mi się przyglądał.

Chciałam coś powiedzieć, ale niestety dosyć szczelnie i mocno ta szmatka czy nie wiadomo co była związana na mojej twarzy. Mężczyzna zaczął zjeżdżać dłonią w dół i jeździć palcem wskazującym po kolei, po szyi aż doszedł do mojego mało widocznego przez koszulkę dekoltu.

One shots {Stray Kids} [Zamówienia ZAMKNIĘTE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz