Rozdział 15 - "W nasze szeregi dotarła silna osoba"

1.4K 82 5
                                    

Kenan:

Stoje i patrze z wielkim szokiem na scene przede mną. Schron jest w trakcie remontu. Mogę to wywnioskować przez rusztowanie, które obecnie nie jest w zbyt dobrym stanie. Mianowicie, atakuje ich Mutant Lamy. Zdaje sobie sprawe jak to zabawnie brzmi, ale w tej sytuacji to mordercze stworzenie.

- Musimy im pomóc. - odezwała się Roxi.

- Czekaj. - zatrzymuje ją Samuel. - Mamy wiele osób niezdatnych do walki. Nie możemy ryzykować. - dodaje.

Znajdujemy się wcale nie tak daleko od miejsca walki. Usłyszałem mocny huk. Okazało się, że na pole bitwy pojawił się Neil. Chłopak mocno uderzył w zwierze. Lama ryknęła i zrobiła kilka kroków w tył.

- Ja się nią zajme. - mówi brunet.

Wokół ich pojawiło się dużo Potworów. Do Neila dołączyli Aaron, Malia i Dylan. Dziewczyna bardzo sprawnie pozbywa się bestii. Jej szybkość jej w tym pomaga. Aaron znów korzysta ze swoich super oczu i dzięki nim wie gdzie trafiać żeby Potwór od razu padł. Dylan tworzy w swoich dłoniach ogień i rzuca go między atakującymi.

- Nie przemęczaj się. - rozkazuje Neil.

- Spoko. Wiem co robię. - zaśmiał się.

Nie może robić zbyt gwałtowanych ruchów. Pewnie jeszcze regeneruje się po operacji. Jednakże chłopakowi to nie przeszkadza. On się świetnie bawi.

- Wydaje mi się, że nawet nie musimy im pomagać. - oznajmiam wesoło.

Leon wydał z siebie dźwięk przybliżony do słowa "tak". Po wszystkich widać lekkie zdziwienie i nie przestają patrzeć w jeden punkt, czyli na pole walki. Wokół ludzi można usłyszeć szepty mówiące, że chyba będą tutaj bezpieczni. Poczułem jakby coś spadło z mojego serca. Ja chyba naprawdę się stresowałem ich oceny. Znów usłyszałem głośny huk i ryk. Udało mi się zobaczyć jak Neil kopie w Mutanta, a on odlatuje od niego. Chłopak stabilnie ustał na ziemi, a stwór nie ma w planach odpuścić. Dalej skubany stoi na nogach. Neil syknął pod nosem i już chciał znów uderzyć zwierza, ale coś go zatrzymało. W ciało Mutanta wbiło się kilka zrobionych z wody prętów. Poskutkowało to tym, że stwór się schylił. Po chwili już było mi dane zrozumieć kto to zrobił i oczywiście jest to Larissa. Dziewczyna znalazła się obok Neila i przykucnęła. Z ziemi stworzyło się coś na wzór łańcuchów, które oplotły lame. Bestia upadła na ziemie już nawet nie rycząc. Poddała się.

- Larissa. - uśmiechnął się Aaron.

- Sorka za spóźnienie. - odpowiada.

Zanim zdążyła cokolwiek jeszcze dodać Dylan rzuciał się na nią i mocno zamknął w ramionach. Zaczął coś jej szeptać na ucho, ale nie słysze co. Blondynka zaśmiała się głośno.

- Chodźmy tam. - mówię do reszty.

Wszyscy kiwnęli głową i spokojnie ruszyliśmy do celu. Im bliżej tym bardziej słyszeć głośne śmiechy. Będąc blisko miejsca zobaczyłem, że Larissa już nie gada z Dylanem, ale za to Neil podszedł do niej. Przez chwilę patrzył na nią z wielkim uśmiechem, po czym położył jej rękę na ramioniu i czule pocałował w czoło. Dziewczyna pokazała zęby na ten czyn. Podeszliśmy do nich.

- Hej, hej. I są nasze zguby. Dłużej wam to nie mogło zająć. - śmieje się Aaron.

- Cześć Aaron. Przepraszamy. - odwzajemnia gest Nadia.

Wszystkie oczy ludzi ze schrony zostały skierowane na osoby z podziemi.

- Musimy coś wyjaśnić. - odezwała się Jane. - To jest Samuel i jest liederem podziemi. - tłumaczy.

Dzierżycielka Diablo DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz