Rozdział 37 - "Liczy się wnętrze"

1.2K 61 10
                                    

Kenan:

Neil namówił mnie żebym poszedł z nim do głównego pokoju. Na początku nie chciałem iść, ale później dotarło do mnie, że przecież zobaczę się z Larissą. Podczas drogi porozmawiałem z chłopakiem. Opowiedział mi co ich spotkało. Muszę przyznać, że historia Roslyn i walka z Czupakabrą najbardziej mnie zaskoczyły. Wiele przeszli, ale na szczęście są cali i zdrowi. Wchodząc do pokoju od razy ujrzałem blondynke. Rozmawia z innymi. W pomieszczeniu znajduje się cała moja ekipa, Aaron z rodziną i Samuel.

- Wyjechali na motorach, wrócili konno. - śmieje się Aaron.

Z lekkim uśmiechem podszedłem bliżej zgromadzenia. Widząc Larisse poczułem jak wszystkie moje problemy znikają.

- Miło cię widzieć. - mówię.

Blondynka pokazała mi swoje białe zęby.

- Pokaż to. - wtrąca Nadia.

Larissa wyciągnęła z tylniej kieszeni spodni zwinięty papier.

- To jest ten zwój? - pyta Marcus.

- Jak najbardziej. - odpowiada. - Nawet nie wiecie ile straciłam nerwów. - dodaje kręcąc głową.

- Neil mi już powiedział. - skrzyżowałem ręcę z wesołym wyrazem twarzy.

Pomimo niezbyt miłego incydentu z Krisem, dziewczyna potrafi sprawić, że się uśmiecham.

- To teraz ciocia musi zatańczyć i pokonać tego smoka? - skacze przy niej uradowana Roxy.

- To tak prosto tylko wygląda. Nie będzie to łatwe. - odzywa się Diablo.

- Jak zwykle. Nic nie może być łatwe w tym świecie. - wzdycha mój kumpel.

- Musicie być zmęczeni podróżą. - stwierdza Annabelle.

- Trochę racji masz. - ziewa blondynka.

- Ja jestem pełen energii. - śmieje się Neil.

- A ja nie! Idę spać. - informuje dziewczyna i odchodzi.

Wszyscy się zaśmialiśmy. Patrzyłem na niebieskooką do czasu, aż zniknęła mi z oczu. Cieszy mnie jej szczęście, ale nie możemy spocząć na laurach. Teraz trzeba wykonać taniec, a potem czeka nas walka z Dragonem. Tak, mówię "nas". Larissa nie będzie sama walczyć. Nie wiem jak inni, ale ja postanowiłem, że będę u jej boku.

- To idziemy dalej pracować. - wzdycha Marcus.

Poczułem jak Neil położył swoją rękę na moim ramieniu.

- Pogadajmy. - mówi z uśmiechem.

Pokiwałem głową na znak zgody. Skierowaliśmy się do stołu, który obecnie jest pusty. Wszyscy się zmyli i tylko my zostaliśmy.

- I jak oceniasz prace z dzieciakami? - pyta po chwili.

- Było bardzo fajnie. Każdy z nich ma potencjał i cieszę się, że mogłem z nimi pracować. - odpowiadam szczerze.

- To dobrze. Od dziś jesteś wolny, ale to nie oznacza, że nie możesz przychodzić ich odwiedzić. - mówi.

- Przyszedłeś w dobrym momencie. - wzdycham zamykając oczy na chwilę.

- Co tam zaszło? - pyta spokojnie.

Opowiedziałem mu wszystko. Od pojawienia się Abiagil do śmierci Krisa. Chłopak słucham mnie z uwagą i mi nie przerywał.

- Kris nie żyje. - powtarza cicho.

- Źle mi z tym. Mogłem do tego nie dopuścić. - oznajmiam.

Dzierżycielka Diablo DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz