Rozdział 45 - "Jesteś najlepszy!"

1.3K 74 16
                                    

Kenan:

Dzień minął mi w zawrotnym tempie. Zanim się obejrzałem nastał wieczór. Zmęczenie daje o sobie znać. Nie wiem, czy jest to spowodowane tym, że miałem nieregularny sen, czy tym, że dużo pracowałem tego dnia. W każdym bądź razie nie mogę sobie pozwolić na sen, ponieważ przy kolacji Annette poinformowała mnie i innych, że odchodzi, ale zanim to nadejdzie ma dla nas niespodzianke. Dziewczyna zaznaczyła, że musimy się pojawić przed 21 na dachu. Jestem ciekaw co wykombinowała na pożegnanie. Poznając ją trochę, mogę z łatwością stwierdzić, że nie będzie to nudne i na pewno zostanie mi w pamięci. Kiedy przyszła na to pora, wyszedłem z pokoju i ruszyłem na dach. Po drodzę spotkałem kilka znajomych. Wszyscy są bardzo zniecierpliwieni co Annette dla nas przygotowała. Będąc już na owym miejscu poczułem chłód. Dzisiejsza noc jest chłodna, a na niebie nie widać w ogóle gwiazd przez zbyt duże stężenie chmur. Nie ważne w jaką stronę spojrze wszędzie widzę jak ludzie ze sobą rozmawiają. Dopiero teraz uświadomiłem siebie ile ludzi mieszka w schronie. Jest ich dużo. Dach nie pomieścił wszystkich, więc znaleźli inne miejsca na patrzenie. Okna, wyszli przez główno brame, albo po prostu stoją na schodach i słuchają. Na pewno zdarzyli się też tacy co nie przyszli.

- Dobry wieczór, panie Kenan. - wita się ze mną Caroline.

- Cześć. - uśmiechnąłem się.

- Zastanawiam się co zobaczymy. - mówi opierając się o barierke.

- Ja też. - wzdycham.

- Zna pan tą Annette? - pyta.

- Miałem możliwość porozmawiać z nią kilka razy. - odpowiadam.

- Daphne mówiła, że jest z niej fajna kobieta. - oznajmia.

- Też mogę tak powiedzieć. - wtrącam.

Niestety nie poznałem Annette zbyt dobrze. Na długo u nas nie zawitała, ale naprawdę wydaje się fajna. O wilku mowa. Właśnie dziewczyna wyszła z bramy. Towarzyszy jej Larissy. Oddaliły się od budynku żebyśmy lepiej je widziały. Blondynka w pewnym momencie się zatrzymała, a jej koleżanka zrobiła jeszcze kilka kroków w przód. Odwróciła się do nas i zobaczyłem wielki uśmiech na jej twarzy. Coś powiedziała do dzierżycielki, a ona zaśmiała się. Ludzie stoją cicho i czekają na ciąg dalszy. Muszę przyznać, że sam jestem zniecierpliwony. Po chwili Annette podniosła rękę i gwałtownie nią poruszyła. To co nastąpiło potem sprawiło, że wszyscy wydali z siebie dźwięk zaskoczenia. Na niebie zaczęły pojawiać się fajerwerki. Wybuchają i rozświetlają niebo.

- Cieszcie się każdym dniem! - krzyczy szatynka i znika.

Znowu poczułem zapach wanilli. Pokaz dalej trwa pomimo, że dziewczyny już nie ma. Rozejrzałem się żeby zobaczyć reakcje ludzi. Wszyscy są zachwyceni. Moje oczy zatrzymały się na Roxi. Widać po niej wielke zafascynowanie. Od razu zrozumiałem dlaczego. Ona nigdy nie widziała fajerwerek. Różne kolory na niebie sprawiają, że uśmiecha się od ucha do ucha. W sumie to ja ostatni raz widziałem fajerwerki na sylwestrze przed Zarazą. Spędziałem ten czas z przyjaciółmi. Śmiać mi się chce jak przypomne sobie tamten wieczór. Dużo się wtedy wydarzyło. Pokaz trwał jeszcze kilka minut. Po nim wszyscy wrócili do budynku. Inni poszli spać, a jeszcze inni wrócili do pracy. Jednego jestem pewien, ten wieczór był wspaniały dla nas wszystkich i nigdy go nie zapomne. Tym samym, będę też pamiętał o Annette.

* * * * * * * * * * * * * *

Następny dzień zacząłem w towarzystwie wspaniałego humoru. Będąc na śniadaniu mogę to samo stwierdzić u innych. Wszyscy dalej wspominają pokaz fajerwerków. Była to bardzo miła odmiana. Najadłem się po czym ruszyłem ma dyżur w bocznej bramie. Idąc przez korytarz wpadłem na Dylana.

Dzierżycielka Diablo DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz