Rozdział 2 - "Wpisali nas na liste zgonów"

1.6K 73 26
                                    

Kenan:

Natępnego dnia w bardzo dobrych nastrojach ruszyliśmy dalej w drogę. Jest bardzo gorąco, a na niebie nie ma żadnej chmury. Wiatr też nie wieje. Innymi słowy, lato w pełnej odsłonie. Jeśli o nas chodzi to każdy jest wyspany i jak wcześniej zaznaczyłem w dobrym humorze. Idziemy po asfltowej drodze. Wokół nas jest dużo drzew. Nie zdziwi mnie jak jesteśmy w jakimś lesie, czy coś.

- Mamy kolejny dzień, który jest bardzo piękny i słoneczny. - mówi wesoło Jane, mrużąc delikatnie oczy pod wpływem promieni słonecznych.

- Ja to mam dość tych upałów. - marudzi Marcus.

To może byś tak ściągnął swoją kurtke? Śmieje się pod nosem. Wiem, że brunet nosi ją tylko dlatego, że wygląda w niej groźnie.

- Nie narzekaj. Niedługo skończy się lato i będziesz wtedy marudzić, że jest ci zimno i pada za dużo deszczu. - wtrąca Monika.

- Człowiek ma w naturze marudzenie. - usprawiedliwia się zabawnie.

- Zawsze znajdzie się coś na co można ponarzekać. - śmieje się i tym samym dołączam do rozmowy.

- Dorośli tylko narzekają. - odezwała się Roxi.

Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Mała ma racje. Im człowiek starszy tym bardziej marudny się staje.

- Ciekawe co takiego dzieje się u Samuela. - zastanawia się głośno Nadia.

- Pewnie go dalej Ivo wkurza. - stwierdza Monika.

- On chyba nigdy się nie zmieni. - oznajmia mój kumpel.

- Taki ma charakter. - wzrusza ramionami najstarsza.

Faktycznie, Ivo nieźle zdenerwował Samuela jak mieliśmy iść dalej szukać Larissy. Na szczęście brunetowi udało się go zgasić.

- Z nim nie da się normalnie porozmawiać. - wtrącam.

- Co wy mówicie? Ja z nim normalnie rozmawiałam. - lekko burzy się Roxi.

No tak. Ivo jest jej pierwszym zauroczeniem. Mam tylko nadzieje, że mała szybko zrozumie jaki z niego dupek.

- Rozmawiałaś z nim? Kiedy? - pyta zdziwiona Jane.

- Kiedy szukaliśmy cioci. - tłumaczy.

- I o czym z nim rozmawiałaś? - dopytuje.

Martwi się? W sumie, nie dziwi mnie to.

- Tak szczerze? To tylko ja coś mówiłam. - drapie się po policzku speszona.

Jane kiwnęła głową, ale założe się, że myśli nad tym wszystkim. Powinienem szybciej ją poinformować o zauroczeniu jej córki. Ale nie było okazji! A ja sam potem zapomniałem o tym. W najbliższym uśmiechu losu nakieruje ją na takowe myślenie.

- Kenan pewnie nie może sie doczekać, kiedy zobaczy ślicznotke o imieniu Charlotte. - śmieje się Marcus.

- Mam ci przypomnieć o Louisie? - odpyskowałem mu.

Mój kumpel wzruszył ramionami, a na jego twarzy zawitał szeroki uśmiech. Przywykłem do jego zaczepek, ale nie będę ukrywał, uciesze się jak zobacze Charlotte. Pewnie się martwi.

- Mam nadzieje, że wszyscy u nich są zdrowi. - wzdycha Jane.

- Ciociu? Dlaczego nic nie mówisz? - pyta mała i podchodzi do Larissy.

Faktycznie, dziewczyna nie przyłączyła się do rozmowy. Przez cały czas idzie, a na jej głowie mieści się kaptur z płaszcza. Wiem, że ten ubiór to jakaś tam wizytówka dla niej, ale czy nie jest jej ciepło? Nie widać po niej przegrzania.

Dzierżycielka Diablo DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz