Rozdział 26 - "Nikomu nie ufam"

1.2K 69 2
                                    

Neil:

Nie wiem co się ze mną dzieje. Nie mam pojęcia co wywołało we mnie taki atak. Wiem tylko jedno. Jestem bezbronny, a właśnie obok mnie ktoś stoi. Widzę tylko kontur butów. Nie mam siły spojrzeć w górę, ani skupić się na jednym punkcie. Jest mi bardzo słabo. Mój oddech jest bardzo łapczywy i czuje jakby kula ognia przedzierała się przez mój przełyk. Jedynie co słysze to szum w uszach, który jest nie do zniesienia. Nie wiem co robić. Nie mogę cokolwiek zrobić! Pozostaje mi tylko leżeć i czekać na dalszy bieg wydarzeń. Zobaczyłem jak osoba stojąca obok mnie kuca. Dokładnie widze jasne kolana.

- S.... Co.... - coś do mnie mówi, ale nie mam pojęcia co.

Dopiero po chwili udało mi się wyostrzyć wzrok. Przede mną kuca ta dziewczyna. Położyła siatke z zakupami obok siebie i poprawiła zabłakany pasemek brązowego włosa. Wygląda na przerażoną. Wiem tylko tyle, nic mi nie grozi. Wątpie żeby była wrogiem. Próbuje coś powiedzieć, ale czuje jakbym miał coś w gardle i przez to żadne słowo nie może wyjść przez moje usta. Szatynka chyba to zrozumiała bo pomogła mi usiąść. Zaczęła grzebać w siatce, po czym podała mi butelke wody. Bez zastanowienia złapałem ją i napiłem się. Zrobiłem to tak gwałtownie, że się zakrztusiłem. Zacząłem kaszleć.

- Powoli. - mówi.

W końcu coś słysze. Szum ustąpił, a ja zaczynam dobrze widzieć.

- Dobrze się czujesz? Co się stało? - zadaje mi pytania.

Przez szok jaki jeszcze mam w swoim ciele nie myśle nad odpowiedzią.

- Jesteś na coś chory? - dopytuje.

- Nie, nie. - kiwam głową wciągając powietrze. - Nie wiem co mi się stało. - informuje.

- Napij się jeszcze. - proponuje.

Już na spokojnie wykonałem jej propozycje. Kiedy poczułem jak woda przelatuje przez mój przełyk odniosłem wrażenie, że cała panika odlatuje ode mnie. Zrobiłem powolnych kilka wdechów i wydechów. Moje serce przestało mocno bić.

- A gdzie ta dziewczyna co z tobą była? - znów pyta.

Diablo pewnie wszystko widział i poinformował Larisse.

- Gdzieś chodzi. - odpowiadam i powoli wstaje.

Szatynka zrobiła to samo i złapała za siatke.

- Już się lepiej czujesz? - spojrzała na mnie uważnie.

- Tak. Dzięki. - mówię szybko.

Wracam do knajpki. Będę czekał tam na dzierżycielke.

- Jestem Lynn. - przedstawia się.

- Neil. - robię to samo. - Jak mnie znalazłaś? - spytałem.

- Widziałam, że wyszedłem z tłumu i nie wyglądałeś za dobrze. Intuicja podpowiedziała mi, że mam sprawdzić czy wszystko w porządku. - zaczerwieniła się i potruptała niespokojnie nogami.

- Rozumiem. - wzdycham. - Jeszcze raz dzięki, a terazu już muszę iść. - tłumacze w pośpiechu.

Chcę już znaleźć się na miejscu.

- Jasne. Zostaw sobie butelke jakby coś się stało. - oznajmia.

Pokiwałem głową z lekkim uśmiechem i ruszyłem w strone knajpki. Lynn mnie uratowała. Mam nadzieje, że Diablo, albo Larissa będą w stanie to wszystko mi wytłumaczyć. Bardzo szybko wróciłem na miejsce i usiadłem przy stoliku na tarasie.

- Co pan sobie życzy? - podeszła do mnie kelnerka.

- Czekam na koleżanke. Potem zamówimy. - informuje.

Dzierżycielka Diablo DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz