Rozdział 28 - "Zbieg okoliczności"

1.1K 73 7
                                    

Neil:

Idąc do budynku gdzie mamy swój nocleg napotkaliśmy bardzo dziwne zjawisko. Otóż wszyscy mieszkańcy patrzą na nas podejrzliwie i ci w mieszkaniach zamykają okna i drzwi jak nas zobaczą. Może to tylko zbieg okoliczności. Może chowają się przed burzą piaskową.

- Też to zauważyłeś? - pyta szeptem Larissa.

- Tak. - odpowiadam równie cicho. - Może źle to odbieramy. Może po prostu chowają się przed burzą. - dodaje zamyślony.

- To nie wchodzi w grę. Burza tutaj nie będzie i oni o tym dobrze wiedzą. Mają jakiś problem i jesteśmy my w to wplątani. - stwierdza marszcząc brwi w skupieniu.

Bardzo ostrożnie obserwuje otoczenie. Jakby była gotowa na każdy atak. Moim zdaniem to on nie nadejdzie. Skoro ci ludzie mają coś do nas to nie powinni zdać się na atak. Tak chociażby myśle. Znaleźliśmy się obok drzwi do budynku gdzie śpimy. Złapałem za klamke, po czym poczułem wielki upór. Coś je blokuje. Zacząłem szarpać z nadzieją, że to coś pomoże. Usłyszałem dźwięk otwierania zamka, a już po chwili otworzyła się mała szparka. Dostrzegłem twarz staruszka.

- Odejdźcie. - odzywa się.

- O co wam chodzi? - pytam.

- Odejdźcie! Nie chcemy problemów. - podniósł głos.

- Płaciliśmy za to miejsce. Nie sprawialiśmy nic co by mogła ci zagrażać. - mówię z lekką irytacją w głosie.

Znów złapałem za klamke żeby popchnąć drzwi i wejść przez nie, ale dziadek mnie wyprzedził. Otworzył je na oścież i zrobił krok w naszą stronę, po czym uderzył mnie z miotły w twarz. Zrobiłem dwa kroki wstecz oszołomiony całą tą sytuacją.

- Odejdźcie! - krzyczy.

- Co do chuja?! - wrzasnęła Larissa. - O co wam chodzi? Co my zrobiliśmy? - pyta.

- Ty już dobrze wiesz, potworze. - syczy przez zęby.

Dziadyga macha przed nami miotłą umożliwiając nam przejście.

- No serio? - zmarszczyłem mocno brwi.

- Dopiero teraz to zobaczyliście? - dopytuje blondynka.

- Wynoście się stąd. - kontynuuje starzec.

Nie dał nam możliwości odpowiedzenia, albo wytłumaczenia tego wszystkiego bo zamknął drzwi. Już po chwili usłyszałem dźwięk zamka. O noclegu możemy pomarzyć.

- Nic ci nie jest? - pyta sprawdzając moją głowę.

- To było szybkie. - odpowiadam.

- Na nocleg nie mamy co liczyć. Wszyscy zareagują tak samo. - wzdycha.

- Ale dlaczego? Nic nie zrobiliśmy. - stwierdzam lekko oburzony tym wszystkim.

- Musieli dopiero teraz wyczuć Diablo. - podrapała się po karku.

- Dalej nie rozumiem. Przecież szlajają się tutaj różni ludzie. Dzierżyciele też. - oznajmiam.

- Tak czy siak nic nie zdziałamy. Musimy coś wymyślić na spanie. - wzdycha rozglądając się.

I tutaj przyszła do mnie pewna myśl. Zacznę myśleć, że Lynn ma jakieś nadprzyrodzone moce.

- Właściwie to... Dostałem dzisiaj propozycje na spędzenie nocy. - informuje.

- Od kogo? - pyta.

- Od Lynn. To ta dziewczyna co często nas obserwuje. - tłumacze.

- I to ona pomogła ci jak dostałeś atak. - kończy za mnie.

Dzierżycielka Diablo DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz