Rozdział 48 - "Nawet z dziurą w brzuchu, zabije tego gada"

1.1K 73 6
                                    

Kenan:

Przed nami stoi wielgachny smok. Ma on rozłożone skrzydła, które delikatnie przepuszczają światło księżyca, a jego ciało jest pokryte czarnymi i srebrnymi łuskami. Jego oczy są w barwach pomarańczy. Głośno ryknął i muszę przyznać, że gdyby nie to, że to nasz wróg byłbym zafascynowany tym stworzeniem. Daphne szybko przybiegła do nas po drodze łapiąc za pluszaka. Stanęła za Neilem. Dragon spojrzał na nas wszystkich, po czym zionął ogniem. Larissa w ostatnim momencie stworzyła coś na wzór muru z wody. Dzięki temu nie zostaliśmy ranni, a w powietrzy uniosła się gęsta para. Dostrzegłem kątem oka jak zwój zostaje zniszczony przez ogień.

- Nic nie widać. - usłyszałem głos Nadii.

W ułamku sekundy mgła zniknęła, a za sobą usłyszałem głośny huk. Szybko się odwróciłem. Dragon przemieścił się z miejsca i obecnie zjawił się za nami. Mądry jest. Specjalnie odwrócił uwagę Larissy żeby nas zaatakować. On dobrze wie, że tylko my stoimy mu na drodzę do wolności. Zobaczyłem jak jego pomarańczowe ślepie kursuje między nami. Ryknął z chęcią stworzenia ognia. Jednak Nadia go wyprzedziła. Strzeliła w niego z łuku, a strzały pod wpływem dotyku w łuski stwora wybuchły. Czyje się jakbym był na wojnie. Z każdej strony coś bucha i jest pełno dymu.

- Musimy go wybawić na otwartą przestrzeń. - stwierdza Neil.

Dobiegła do nas Larissa. Jej tęczówki przybrały kolor czerwieni, a białka stały się czarne. Z prawego oka zaczęły lecieć trzy stróżki krwi, które robią ścieżke po policzku i bezwładnie kapią na ziemie.

- Wiem co robić. - odzywa się patrząc raz to na Neila, a raz na Samuela.

Oboje pokiwali głowami. Mają jakiś plan, ale niezbyt wiem jaki. Nie uczestnicze w nim, więc jedynie co mi pozostaje to nie przeszkadzać. Powstał mocny wiatr, który został spowodowany przez ryknięcie Dragona. Dzięki temu mgła znikęła i dostkonale widać smoka. Znajduje się bardzo blisko nas. Wręcz mogę policzyć każdą jego łuske na ciele. Larissa przykucnęła i położyła dłonie na ziemi. Po chwili coś przypominające błoto otoczyło kończyny stwora. Gad zaczął się wiercić i cicho ryczeć. W tym czasie Samuel wyciągnąłe katanę i wykorzystał jej żywioł do ataku. Kilka piorunów poleciało w kierunek wroga. Powstał kolejny hałas. Neil nie czekając podbiegł do smoka, podskoczyłe z super siłą i uderzył go w środek czoła. Poczułem, że ten cios był mocny, ale Dragon ani drgnie. Chłopak odskoczył od niego i wrócił do nas.

- Twarde ma te łuski. - informuje masując dłoń.

- To tłumaczy dlaczego nie krwawi po tylu atakach. - mówię.

- Łatwo nie mogło być. - wtrąca Daphne.

- Larissa, co jest? - pyta Nadia.

Spojrzałam na blondynke. Ma ciężki oddech i trzyma się za prawe biodra. Nie widzę krwi.

- Nie wiem. - odpowiada.

Coś się stało, tylko co? Nie przypominam sobie żeby Dragon coś jej zrobił.

- Uwaga! - krzyczy rosjanka.

W tym czasie, kiedy rozmawialiśmy Dragonowi udało się wydostać z błota. Stwór podniósł łapę z chęcią zatakowania. Ocalił nas nie kto inny jak Foxy. Demon złapał za kończyne smoka i odrzucił ją od nas. Larissa nie czekając stworzyła mocny podmych wiatru. Dzięki temu smok został popchnięty kilka kilometrów od nas. Możemy na chwilę przemyśleć to wszystko. Już chciałem zapytać co dalej, ale przerwał mi dziwny dźwięk. Jakby coś pękało. Patrząc w strone źródła wszystko zrozumiałem. W ułamku sekundy prawe biodro Larissy wręcz wybuchło. Jakby krew chciała wyjść z jej ciała. Blondynka złapała za miejsce rany, głośno krzyknęła i klęknęła.

Dzierżycielka Diablo DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz