Dziękuję

5K 373 142
                                    

Haine

Nie mając co zrobić z zwłokami dzieciaka postanowiłem zabrać go do swojego namiotu. Na początku chciałem odstawić go do doktorka, zresztą on jest profesjonalistom . Jednak po zobaczeniu w jakim jest on stanie podjąłem decyzję o zabraniu bachora do siebie.

Ułożyłem go na moim materacu , po  czym znalazłem jakaś ścierkę i butelkę wody. Ponieważ był cały przepocony postanowiłem go obmyć i przebrać w czyste ubrania.

Znając moje szczęście gdy tylko chciałem mu zdjąć spodnie ,on akurat musiał się obudzić! Szkoda, że nie zrobił tego wcześniej w lesie!

Otworzył swoje szklane oczy które zostały zwrócone w moją stronę. Chwilę na mnie patrzył siedząc w ciszy. Jednak tak jak myślałem ,nie mogła ona trwać wiecznie.

- Mogę wiedzieć czemu ty kurwa zboczeńcu dobierasz się do mojego rozporka, w dodatku akurat wtedy kiedy jestem nieprzytomny?!

- Eee zważaj na słowa chciałem cię tylko przebrać bo masz gorączkę a twoje ubrania są brudne i przepocone ! A po za tym za kogo ty mnie masz myślisz, że lubię bawić się nieruchomym ciałem!
Nie jestem nekrofilem , chociaż patrząc na ciebie to będę zaraz pedofilem!

- Ej jesteś tylko trochę starszy,a po za tym nie wyglądam na dziecko!
- Nieeee skąd że znowu , w żadnym wypadku!
- A w mordę to byś nie chciał!
- W twoim stanie raczej nie. Dobra wiewióra z wścieklizną może tak by cię przebrać i położysz się spać to przynajmniej mordę zamkniesz.

- Sam to zrobię wyjdź!
- Ale to jest mój namiot?!
- A wiesz jak bardzo mnie to interesuje? Wyjdź!
- Dobra, dobra uspokój się bo znowu zemdlejesz .

Zrobiłem to o co prosił , opuściłem namiot i usiadłem kawałek dalej na ziemi. I tak sobie siedzę i siedzę i podziwiam sobie nicości , rozmyślając nad sensem egzystencji życia człowieka i co jest w nim najważniejsze. Gdy już miałem odpowiedzieć na pytanie na które ludzkości nie potrafi odpowiedzieć, usłyszałem huk.

Nie zostawiając nawet chwili na przemyślenia ruszyłem w stronę namiot z którego owy huk pochodził.

- Nie wchodzi!
- Mam to w dupie wchodzę!
- Poczekaj!

Widok który zastałem po wejściu do namiotu wprawił mnie w osłupienie. Nie byłem pewny czy mam się śmiać czy płakać?

Axel leżał na ziemi razem z moimi rzeczami bez spodni. Okej może mam wysoki materac ale żeby z niego spaść? I rozciąć sobie rękę! No geniusz , ja nie wiem jak on jeszcze żyje?!

Nie wytrzymałem ,no nie dałem rady i wybuchłem głośnym śmiechem.

- Z czego się śmiejesz?!
- Oj z ciebie.

Podeszłem do niego bliżej.
- I co teraz masz zamiar mnie dobić?!

Nie skomentowałem tego złapałem go pod nogi i za plecy lekko unosząc. Z jego ust wydobył się cichutki jęk.
-  Co to było?
- Wystraszyłeś mnie!

Ułożyłem go ponownie na materacu.
- Tym razem nie skacz z materaca za nisko.
- Wezmę pod uwagę twoją propozycją gdy będę próbował cię zabić.

Z małej torby podręcznej wyjąłem apteczkę.
- Dobra zrobimy z tobą porządek , zdejmij bluzkę.

Nagle jego powieki osiągnęły swój limit.
- Nie ma opcji! Nie zdejmę jej przy tobie!
- Wiesz, że siedzisz w samych bokserkach, nie?

Jego policzki przybrały brzoskwiniowy kolor. A swoją bluzką próbował się zakryć.

- Zdejmij tą bluzkę dam ci czystą.
- Nie!
- Zdejmij po dobroci bo zrobię to siłą!
- Nie!

Jebać to nie będę się bawił w kotka i myszkę. Złapałem jego bluzkę i jednym silnym ruchem całą ją zdjąłem.

To co zobaczyłem prawię zwaliło mnie z nóg.
Większość jego kości można policzyć . Jego całe ciało pokrywały siniaki a z boku miał przyklejony duży plaster który pod wpływem zdenerwowania z niego zdarłem. Możliwe, że zrobiłem to trochę za mocno bo głośno pisną.

Pod plastrem była sporej wielkości rana cięta?
Która widzę że prawie się zagoiła chodź teraz nie wyglądała dobrze bo leciała z niej spora ilość krwi.
Chyba ją trochę naruszyłem.

- Co to kurwa jest!
- A gówno cię to interesuje!
- Mów co to ma być!
- Daj mi spokój!
- Co to jest ,mów bo kończy mi się cierpliwość!
- To mój problem nie twój!
- MÓW CO TO KURWA JEST!

Ten się skulił i rozpłakał.
- NIE SŁYSZAŁEŚ!
- Czego chcesz! Co chcesz wiedzieć!
- Co to za rana?
- Miesiąc dwa miesiące temu na treningu dostałem nożem.
- Czekaj a to nie był trening regeneracji?
- Był ale Joty goją się w chuj wolno , na domiar wszystkiego zawszę jak już się prawię zrosła to coś musi ją naruszyć!

- Okej? A skąd siniaki?
- Trening...
- Nie kłam tak nie wyglądają siniaki i rany po treningu! Kto to zrobił!
- Nikt to naprawdę trening!
- KTO TO CI ZROBIŁ!
- O...o..
- MÓW ŻE!
- Oliwier...
- Eh...

Już nawet nie pytam o jego wychudzone ciało bo mnie coś trafi i piorun to zdecydowanie za mało!
Wziąłem ściereczkę którą namoczyłem wodą.
Pozwoli przemywałem jego ciało z potu i krwi.
Między nami panowała głucha cisza.

Po tym wyjąłem z apteczki wodę utlenioną waciki i dwa bandaże. Najpierw zająłem się dużą raną na brzuchu a po tem małe rozcięcie na nadgarstku z dziś.

Gdy skończyłem podałem mu mój t-shirt , który od razu założył.
- Idź już spać.
-...

Rozłożyłem sobie zapasowy śpiwór na podłogę.
- To jest twój materac  ja pójdę do swojego namiotu.
- O nie muszę mieć cię na oku żebyś nic sobie nie zrobił , bo złużyłem wszystkie bandaże.
- To chociaż będę spać na podłodze.
- Masz gorączkę więc nie ma mowy.
- Ale...
- Idź już spać.
- Dobrze...

Dziękuję

🎋🎋🎋🎋🎋🎋🎋🎋🎋

Napisałam dziś rozdział, ale nie chciało mi się go sprawdzać. Więc przepraszam za błędy 💞

JotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz