Alexander obudził się wraz z pierwszym usłyszanym dźwiękiem budzika. Zerwał się i od razu wiedział, że coś jest nie tak. Wstał szybko z łóżka, nadal próbując uświadomić sobie, dlaczego ma złe przeczucia. Na pół przytomny podszedł do okna i odsłonił rolety. Wtedy już wiedział, co jest nie tak.
Deszcz.
Cholerny deszcz.
I to w połowie maja!
Była tylko jedna rzeczy, której Alex nienawidził prawie tak samo, jak Jeffersona. Tą rzeczą był oczywiście deszcz. Mokre krople wody lecące z chmur prosto na Alexandra, nie dodawały mu energii. Wręcz przeciwnie. Dlatego wszyscy w pracy Alexandra wiedzieli, że kiedy pada najlepiej w ogóle się do niego nie odzywać.
Mężczyzna mimo, że poznał przyczynę swojego złego samopoczuci czuł, że to nie wszystko. Starając się to zignorować, ruszył do kuchni, aby przygotować sobie śniadanie.
Wsłuchując się w okropny odgłos deszczu obijającego się o dach, Alex zaczął robić śniadanie. Wybrał trochę bardziej wymagające danie niż zwykle, jakim była jajecznica z pomidorami.
Kiedy był już w połowie przygotowywania posiłku usłyszał trzecią (zaraz po Jeffersonie i deszczu) znienawidzoną przez niego rzecz.
Burza.
Dźwięk długiego grzmotu dotarł do uszu Alexa, powodując wzdrygnięcie. Następnie kątem oka ujrzał błyskawice i już wiedział, że ten dzień nie może być gorszy.
Zagrzmiało drugi raz i Alexa w miał wrażenie, że padnie trupem.
Zresztą nie pierwszy raz ostatnie czasy.
Przypomniał sobie pewną kłótnie z Johnem Laurensem na temat burzy.
- Co lubisz najbardziej na świecie? – zapytał Alex, na samym początku jego znajomości z chłopakiem.
- Hmm trudne pytanie... - odpowiedział John – Lody, pizzę, Harry'ego Pottera, burze, masarze...
- Lubisz BURZE?- wtrącił się oburzony Alexander, a John potwierdził machnięciem głową – Jak to możliwe? Przecież burza jest okropna!
- Alex, to że ty jej nie lubisz, nie znaczy, że inni mają takie samo zdanie! – powiedział mu dobitnie John, ale Alex nadal patrzył na chłopaka z jak na szaleńca.
- Ale jak? Jak można najbardziej na świecie lubić...to! – mówił młody lekarz – Jakieś wyładowania atmosferyczne, które tylko przeszkadzają. Jest głośno, ciągle coś błyska, muszę wtedy odłączyć Internet. A poza tym może powodować różnie uszczerbki na zdrowiu. Wiesz ile mieliśmy przypadków przygniecenia przez drzewo, bo jakiś idiota uznał, że chodzenie w środku armagedonu zwanego burzą będzie znakomitym pomysłem? DUZO! I to nie jest nic przyjemnego. A do tego często burzy towarzyszy ten nieszczęsny deszcz, który...
- Ooo- wtrącił mu się w zdanie John – Deszcz też uwielbiam!
- N-Nie znam cię...- powiedział dramatycznie Alex, chwytając się za serce – M-Muszę już iść. Mam dużo pracy...
I Alex opuścił pomieszczenie w akompaniamencie śmiechów Johna w tle.
Młody lekarz przypomniawszy sobie tą rozmowę, poczuł nieprzyjemne uczucie w klatce piersiowej, które przypomniało mu o tylko jednym.
John Laurens właśnie dzisiaj wychodzi do domu.
Alex starając się nie myśleć o chłopaku, skończył jajecznice. Zjadł ją, przebrał się, umył zęby i zamówił taksówkę. W burzę to on na pewno nie pójdzie pieszo do pracy.
CZYTASZ
Show time! (Hamilton)
Fanfiction~What time is it? Show time!~ Lin-Manuel Miranda Praca lekarza wymaga ogromnej ilości poświęcenia i skupienia. Człowiek, który ją wykonuje musi być w stu procentach niej poświęcony. Taki właśnie jest młody lekarz - Alexander Hamilton. Mężczyzna ca...