~13~

406 58 38
                                    

Alexander położył się do łóżka w świetnym humorze. Pierwszy raz od bardzo dawna miał cel.

Tym celem było zdobycie Johna Laurensa.

Alex miał jedną cechę, o której wiedzieli wszyscy jego przyjaciele – kiedy już sobie coś postanowił, to za wszelką cenę dążył do osiągnięcia celu.

Tak też się stało, kiedy w wieku szesnastu lat zobaczył w starej gazecie swojej sąsiadki zdjęcie Geogra Washingtona. Właśnie wtedy porzucił swoje plany o zostaniu sławnym pisarzem, nauczył się od podstaw wszystkich potrzebnych przedmiotów i już po niecałych dziesięciu latach mógł się szczycić ciepłą posadką u boku jednego z najlepszych chirurgów w Nowym Jorku.

Młody lekarz wiedział, że tym razem też mu się uda.

Jego entuzjazm znikł następnego ranka, kiedy za oknem, mimo początków czerwca gościł deszcz. Wtedy Alexander zaczął się zastanawiać, że może John nie będzie już chciał utrzymywać z nim kontaktów. Bo w sumie, kto by chciał.

Alexander najpierw spędził z nim cudowny wieczór, a następnie wyrzucił z mieszkania, oznajmiając, że zadawał się z nim tylko w szpitalu i nie chce mieć z nim więcej kontaktu.

Przygnębiony swoją głupotą, chodź nadal zmotywowany, Alex udał się pod prysznic.

W trakcie opracowywał plan na porozmawianie z Johnem. Uświadomił sobie, że nie zna Johna za dobrze . Nie znał jego adresu. Nie ma do niego numeru telefonu. Poznał tylko jego siostrę, z którą zresztą też nie ma kontaktu. W końcu doszedł do wniosku, że pozostało mu tylko jedno.

Musi poszukać w szpitalnych aktach!

Trochę bardziej podbudowany, wyszedł z pod prysznica, zrobił sobie śniadanie, a następnie wyszedł z domu. Nadal padało, ale Alexander postanowił wziąć parasolkę i pójść do pracy pieszo. Gdzieś w połowie drogi deszcz przestał padać, a nad Nowym Jorkiem zawitało słońce. Alexander uznał to za bardzo dobry znak.

-Dzień dobry, Peggy! – przywitał się z brunetką Alex.

-Oo Alex, miło cię widzieć! – odparła kobieta, uśmiechając się do Alexandra, co on odwzajemnił. Peggy po chwili chwyciła kilka teczek i podała je mężczyźnie – Tutaj masz teczki Maxa Smith'a.

-Dziękuje! – Alex chwycił teczki i ostatni raz uśmiechnął się do Peggy, po czym udał się do dyżurki lekarskiej.

Po wejściu przywitała go Eliza, podając mu kawę i drożdżówkę. Podziękował jej i udał się do swojego biurka.

Kiedy usiadł na obracanym krześle, poczuł dreszcz emocji. To co robił było nielegalne. Do tego ekscytował go fakt, że może już dziś wieczorem odwiedzi Johna Laurensa i spróbuje go odzyskać.

Wręcz desperacko przeglądał teczki pacjentów. Kiedy wreszcie zauważył teczkę z napisem „John Laurens", podszedł do niego niespodziewany gość.

-Hamilton, masz pacjenta – odezwał się James Madison, stojąc nad jego biurkiem – Karetką przyjechał chłopak z kawałkami szkła wbitymi w nogę. Washington kazał tobie się tym zająć.

-Dobrze, już idę – powiedział Alex, przeklinając przed nosem, że musi iść wyciągać szkło jakiemuś idiocie, zamiast szukać bardzo potrzebnych informacji.

-Jest w zabiegówce! – krzyknął za nim Madison, na co Alex tylko skinął głową. Przemierzał korytarze, aby dotrzeć do gabinetu zabiegowego. Przed wejściem szybko poprawił ręką włosy, a następnie nacisnął na klamkę.

Ale to co zobaczył, prawie zwaliło go z nóg.

Na kozetce lekarskiej siedział John Laurens i patrzył na niego, jakby co najmniej zobaczył ducha.

Show time! (Hamilton)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz