Podczas swojego całego dwudziestosześcioletniego życia, Alexander nigdy nie przeżył tak trudnych dni.
Pierwsze pięć dni po diagnozie spędzili w szpitalu. Alex starał się być przy Johnie cały czas. Cały czas z nim rozmawiał, dotykał i całował. Starał się być silny . Jednak każdego dnia było coraz gorzej.
- Alex kochanie, możesz tu podejść?- wymruczał leżący na łóżku John.
Choroba postępowała. Nikt nie spodziewali się, że przeżuty okażą się aż tak rozległe. John cały czas był osłabiony podawanymi lekami. Nie mogły one go wyleczyć, jedynie maskowały paraliżujący ból.
Alex podszedł i delikatnie usiadł na łóżku, ujmując rękę chłopaka.
- Co się stało? – zapytał, troskliwie głaszcząc jego dłoń.
- Nie chce tu umrzeć – zaczął John, łamiącym się głosem. Alex poczuł ból w klatce piersiowej. Do tego czasu śmierć była dla nich tematem tabu – Chce wrócić do Nowego Jorku. Chce resztę mojego życia spędzić z tobą i resztą moich bliskich. Proszę...
Alex przez chwile się wahał. Wiedział, że w tym szpitalu John będzie miał najlepszą opiekę pod słońcem. Jednak był też realistą. Nawet najlepsza opieka w jego przypadku nic nie pomoże. Jedyne co Alex mógł zrobić, to zgodzić się na każdą prośbę ukochanego.
-Dobrze! Jutro wyjedziemy.
*
Następnego dnia stan zdrowia Johna niestety się pogorszył. Z ogromnym bólem ruszał ciałem, miał męczące duszności, które przeszkadzały mu w komunikacji. Mimo, że Alex nalegał, John stanowczo nie chciał zostać w Charleston.
W karetce, którą wracali do domu John zasnął. Alex przez całą podróż wpatrywał się w ukochanego.
Był sześć lat na studiach medycznych. Następnie odbył staż, a potem rozpoczął specjalizacje u samego Washingtona. Widział prawie wszystko. Od ugryzienia przez rekina, po przeszczep serca. Za każdym razem zachowywał stu procentową powagę. Z tego słynął. Zawsze opanowany Alexander Hamilton.
Nigdy by nawet nie pomyślał, że będzie panikował tak, jak dzisiaj. Bał, cholernie się bał.
Poznał Johna niecałe pół roku temu. Zostali przyjaciółmi, a potem zakochali się w sobie. Nie była to prosta miłość. Na początku była pewna bólu, strachu i niepowodzeń. Jednak Alex niczego nie żałował. Kochał Johna całym swoim sercem.
Dlatego tak ciężko było mu się pogodzić, że jego ukochany umiera.
On go uratował. Uczynił jego smutne życie lepszym. Wprowadził kolory. Dzięki znajomości z Johnem Alex stał się lepszym człowiekiem.
Alex nie mógł po prostu zrozumieć, dlaczego tak dobrzy człowiek, jak John tak dużo wycierpiał. I dlaczego ma opuścić ten świat, aż tak wcześnie.
Mimo, że Alexander bardzo cierpiał, chciał być silny. Chciał, żeby John spędził najlepiej swoje ostatnie dni życia. Jednak, kiedy tylko chłopak czuł się gorzej, Alexa ściskało za serce. Chciał wybiec, rozpłakać się i nigdy nie podnosić.
Nie wyobrażał sobie życia bez niego.
W Nowym Jorku byli w południe. Karetka podjechała prosto pod mieszkanie Alexa, a następnie młody lekarz wraz z sanitariuszem przenieśli Johna do łóżka. Kiedy sanitariusz wyszedł z mieszkania, kładąc na stole wielką torbę z lekami przeciwbólowymi, Alex podszedł do rozbudzonego już Johna.
- Jak się czujesz? –zapytał Alex, a John, który czuł się już lepiej, posłał mu pełne pogardy spojrzenie. Ten wzrok przypomniał Alexandrowi dzień ich pierwszej rozmowy.

CZYTASZ
Show time! (Hamilton)
Fanfiction~What time is it? Show time!~ Lin-Manuel Miranda Praca lekarza wymaga ogromnej ilości poświęcenia i skupienia. Człowiek, który ją wykonuje musi być w stu procentach niej poświęcony. Taki właśnie jest młody lekarz - Alexander Hamilton. Mężczyzna ca...