Kiedy światło słoneczne dotarło do Alexandra Hamiltona wydawało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Sobota, lekki kac, ogólnie wszystko było okej.
Jednak po otworzeniu oczu okazało się, że nic nie jest okej.
-Cholera...-mamrotał Alex, podnosząc się z łóżka – Cholera, cholera, cholera!
Przez pierwsze sekundy Alexander nie wiedział, gdzie się znajduje. Dopiero po chwili wszystkie wspomnienia wczorajszej nocy zaczęły powoli powracać.
Młody lekarz patrzył na Johna i miał ochotę wyskoczyć przez okno, albo najlepiej strzelić sobie w łeb. Chłopak leżał na jego łóżku, w samych bokserkach i spał. Alex na początku uznał ten widok za słodki, jednak szybko wyzbył się tej myśli z głowy, stwierdzając swój idiotyzm.
Nie wiedząc, co ze sobą począć, ani jak zareagować Alex wstał z łóżka i zaczął chodzić po pokoju, jakby to miało mu przynieść oczekiwane odpowiedzi. Jednak jedynie swoim poczynaniem obudził Johna.
-Co się dzieje?- zapytał John ziewając i podnosząc się do pozycji siedzącej. Alex miał wrażenie, że jego serce zaraz wyskoczy w piersi – Gdzie ja jestem? I czemu nie mam ubrań?
Alex nie wiedział jak ma na te pytania odpowiedzieć. Stał tylko i nerwowo przeczesywał włosy, jak to miał w zwyczaju, kiedy się denerwował. Na jego nieszczęście pamiętał wszystko, co wydarzyło się poprzedniej nocy. Każde jego nieodpowiednie zachowanie, ten cholerny pocałunek, ale też słowa Johna. I Alexander wiedział, że nie może obok tego przejść obojętnie.
-Musimy pogadać John!- powiedział poważnie Alex – Możesz się umyć, ogarnąć, a ja zrobię nam śniadanie.
Alexander szybko opuścił pomieszczenie, kompletnie ignorując zdziwione spojrzenie Johna. Wiedział, że to co właśnie postanowił będzie najgorszą decyzją w jego życiu. Ale jedyną słuszną. Wszystko zaszło za daleko...
Kiedy Alex już miał się zabrać do robienia omletu, zadzwonił jego telefon.
-Halo?
-Co się wczoraj wydarzyło?- Alex, usłyszawszy głos swojego przyjaciela, przewrócił oczami.
-Jak to, nie pamiętasz?...A fakt, przecież schlałeś się jak ostatni menel!- krzyknął Alex, przełączając połączenie na tryb głośno mówiący.
-Stary...ciszej!
-Trzeba było tyle nie pić!
-Gdzie jest John?- zapytał Lafayette, a Alexowi nagle podniosło się ciśnienie.
-U mnie w domu.
-Do czegoś doszło?
-OCZYWIŚCIE, że NIE! – krzyknął Alexander i nagle usłyszał dźwięk lejącej się wody z prysznica. – No chyba, że uznamy rozebranie Johna do bielizny, a następnie pocałowanie go w czoło za COŚ...
- O kurwa! Dlaczego to zrobiłeś?
-Nie wiem...sam nie wiem – tłumaczył się Alex – Sam prosił, a potem powiedział, że jestem przystojny i nazwał mnie kochaniem.... Po prostu tak wyszło!
-Ja pierdole Alex. I co zamierzasz zrobić?
-Zakończyć tą znajomość, zanim wejdzie na inny poziom.
-NIE! Alexandrze Hamiltonie nie rób tego! To błąd!
-Postanowione Laf... - powiedział Alex z nienaturalnym spokojem w głowie – Zrobię to.
-Alex nie...
Zanim jego przyjaciel zdołał dokończyć zdanie, Alex rozłączył się.
Kiedy Alexander skończył śniadanie i postawił je na stole, John wyszedł właśnie z łazienki.
Młody lekarz starał się nie patrzeć na chłopaka. Wiedział, że zakłuci to cały jego plan i że nie będzie potrafił go wykonać.
-Mmm, ale świetnie pachnie! – powiedział John. Alex nie mógł się już więcej powstrzymywać i spojrzał na niego.
John Laurens wyglądał jak nowo narodzony. Nie było po nim widać, że wczoraj wybił hektolitry alkoholu i dzisiaj powinien mieć okrutnego kaca. Chłopak wyglądał, jakby właśnie wstał z dziesięciogodzinnego snu.
Jego świeżo umyte włosy były związane w kitkę, jednak pojedyncze małe sprężynki wystawały, opadając delikatnie na jego twarz. Wielki uśmiech widniał na jego twarzy, a Alex uznał w myślach, że wygląda jak grecki bóg.
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać?- zapytał John, kładąc rękę na ramieniu Alexa. Przez ciało młodego lekarza przemknęły przyjemne dreszcze i miał wrażenie, że się rumieni.
Alex nie!
-Może najpierw zjedzmy...- zasugerował Hamilton, a John tylko wzruszył ramionami i zaczął jeść.
Jedli w ciszy. Każdy z nich miał wtedy chwilę do zastanowienia. Wtedy też Alex podjął ostateczną decyzje.
-A więc...– powiedział Alexander, kiedy skończyli jeść – Dobra... dobra... kurwa! Powiem bez owiania w bawełnę... Musimy zakończyć naszą znajomość!
-Co proszę? –zapytał John, patrząc na niego, jak na największego idiotę.
-John zrozum. Ty masz dwadzieścia jeden lat, całe życie przed tobą. Nie możesz zadawać się ze mną. Moje całe życie to szpital. I moi pacjenci. Nie zrobię ci tego!
-Alex...Spójrz na mnie! – rozkazał John, ale Alex nie chciał go słuchać – No dalej!
W końcu Alex spojrzał.
- Alex, kiedy cię poznałem, całe moje życie przewróciło się do góry nogami. Zmieniło się...na lepsze! Proszę, nie opuszaj mnie! Nasza przyjaźń to przetrwa.
-John, to nie tak!
-A właśnie tak! Znajdziemy czas! Będę cię odwiedzać w szpitalu, może udam, że zachorowałem i...
-NIE! – krzyknął Alex. Teraz już wiedział, że John nie opuści jego życia tak łatwo.
Wiedział, że musi sięgnąć po plan B, chociaż tak bardzo nie chciał.
-Nie mam ochoty się z tobą spotykać! – krzyczał Alex, starając się brzmieć jak najbardziej autentycznie, mimo że serce bolało go okropnie – Nie zrozumiałeś przekazu? Nasza znajomość miała być przelotna. Miała trwać do czasu twojego wyjścia ze szpitala. Po wyjściu nie chciałem mieć z tobą nic do czynienia. Taki był plan. A ty przychodząc tu wczoraj doszczętnie go zniszczyłeś. Więc, jeśli będziesz tak miły, proszę, opuść moje życie na zawsze, bo nie mam zamiaru użerać się z takim bachorem, jak ty!
Nastała cisza. Alex oddychał głęboko, starając się dojść do siebie. John za to siedział z spuszczoną głową.
-D-Dobrze...a więc zrealizuje twój plan... - odparł cicho chłopak, nadal patrząc w ziemie. Każde jego słowo było dla Alexandra jak dźgnięcie nożem – Wyjdę z twojego życia i nigdy mnie więcej nie zobaczysz. C-Cześć...
Po kilku sekundach rozległo się głośnie trzaśnięcie drzwiami.
Alex pierwsze kilka minut siedział w milczeniu. Następnie wstał i udał się do swojej sypialni. Położył się w łóżku i po prostu zaczął płakać.
A w głowie miał tylko jedno zdanie.
Alex, jesteś idiotą!
Jak wam się podoba?
Dziękuję, że to czytacie!
CZYTASZ
Show time! (Hamilton)
Fanfiction~What time is it? Show time!~ Lin-Manuel Miranda Praca lekarza wymaga ogromnej ilości poświęcenia i skupienia. Człowiek, który ją wykonuje musi być w stu procentach niej poświęcony. Taki właśnie jest młody lekarz - Alexander Hamilton. Mężczyzna ca...