~6~

659 75 308
                                        

-Pani Burr proszę leżeć spokojnie! – mówił Alexander do starszej kobiety, którą właśnie badał – Tylko zmierzę ciśnienie i już nie będę męczyć panią moją obecnością. Dobrze, dobrze ciśnienie w normie. Nie było tak źle prawda? To może da się pani namówić na wycięcie tego wyrostka?

Starsza kobieta spojrzała na niego i po chwili Alex zarejestrował, że przewraca oczami. Szczerze się zdziwił, ponieważ rzadko starsi ludzie sprzeciwiają się jakimkolwiek zabiegom, a tym bardziej rzadko przewracają oczami.

-Nie ma mowy dziecko! – powiedziała kobieta – Po moim trupie!

-Oo, wie pani co! Z takim podejściem pani marzenie ziści się szybciej, niż pani pragnie. Ale niech się pani nie martwi! Mam znajomego w zakładzie pogrzebowym, mógłbym załatwić pani rabat na trumnę!– powiedział Alex, ale treść jego wypowiedzi dotarła do niego dopiero po chwili.

-ALEX! – krzyknęła Eliza, która stała obok łóżka.

Alex czuł jak wstyd napływa do niego, wraz z pojawiającym się rumieńcem na twarzy.

Kurwa.

-Jak mogłeś...-zaczął Aaron Burr, który stał obok łóżka swojej matki. Zacisnął pięści i już był gotowy do walki z młodym lekarzem, jednak stojąca obok Eliza w porę go uspokoiła.

Nastała głucha cisza, przez którą Alex zastanawiał się co ma powiedzieć.

-Przepraszam Panią bardzo! – powiedział Alex, który był już cały czerwony na twarzy – Ja nie chciałem...nie to miałem na myśli...chciałem powiedzieć, że...

-Dziecko...-przerwała mu wypowiedz starsza kobieta.

-Tak?- odezwali się w tym samym czasie Aaron i Alex.

-Nie ty idioto – powiedziała kobieta, wskazując na swojego syna – Panie Hamilton pozwoli pan, że dam panu radę?

-Oczywiście!- odparł Alex, zamieniając się w słuch.

-Mów mniej!- powiedziała kobieta – Ale za to uśmiechaj się więcej! To ci naprawdę ułatwi życie!

Alexander zastanawiał się nad radą od kobiety jeszcze po wyjściu z sali. Nigdy nie zwracał uwagi na to, co mówi i ile mówi. A może powinien?

Idąc szpitalnym korytarzem zastanawiał się, co ma ze sobą zrobić. Wszyscy pacjenci czują się dobrze, a na izbie przyjęć nie ma potrzebujących jego uwagi osób. Do końca jego zmiany została jeszcze ponad godzina, a przecież nie będzie siedział i bezczynnie pić kawę.

Alexander postanowił porozmawiać z kimś inteligentnym. Od razu wykluczył Lafayette'a i Herculesa, których nie było aktualnie w szpitalu. Washington ma zapewne lepsze zajęcia niż rozmawianie z pracownikiem ( mimo, że najbardziej lubianym). Eliza odpada, bo właśnie zajmuję się swoją chora przyszłą teściową. Przez chwilę przez jego głowę przeskoczył pomysł pogadania z Jeffersonem, ale odrzucił go z przekonaniem, że chyba po całonocnym dyżurze coś przestawiło mu się w głowie.

Nagle go olśniło.

John!

Alexander nie mógł nie przyznać, że nie przyzwyczaił się do rozmów z Johnem Laurensem. Przez ten miesiąc, który John przebywał w szpitalu często rozmawiali. Alex tak do tego przywykł, że nie wyobrażał sobie dnia bez rozmowy z chłopakiem. Prowadzili inteligentne rozmowy (na przykład o tym, które lody są lepsze), dużo śmiali się, ale też kłócili ( Alex upierał się przy tym, że najlepsze są czekoladowe, za to John wyzywał go, mówiąc, że truskawkowe to życie).

Jednak to co dobre, zawsze musi się kończyć.

John za kilka dni ma wyjść ze szpitala, a to oznacza, że ich znajomość zostanie zakończona.

Show time! (Hamilton)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz