Tak będzie lepiej! – te właśnie słowa mówił Alexander Hamilton przez wiele dni, po zerwaniu kontaktów z Johnem Laurensem
-Tak będzie lepiej! – mówił Alex do Angelici, kiedy ta przyszła kilkanaście minut po awanturze, zawiadomiona przez Gilberta.
-Tak będzie lepiej! – mówił, kiedy w jego domu pod wieczór zjawili się jego przyjaciele. Otworzył im tylko drzwi i szybko spławił tymi słowami.
-Tak będzie lepiej! – powiedział wściekły Alexander, kiedy w progu jego drzwi zawitał Thomas Jefferson.
Jednak nie był w stanie powiedzieć tego zdania, kiedy po kilku dniach odwiedziła go jedyna osoba, przed którą kiedykolwiek się otworzył – Elizabeth Schuyler.
-Dlaczego tu przyszłaś?- zapytał Alex, chodź znakomicie znał powód jej wizyty. Chciała go pocieszyć i nakłonić do zmiany decyzji, jak wiele osób przed nią.
-Na pewno nie przyszłam tu by cię pocieszać, czy nakłaniać do zmiany decyzji – odparła spokojnie kobieta, za to Alex zmarszczył brwi.
Czasami miał wrażenie, że czyta mu w myślach.
-To po co?- warknął Alex. Nie miał ochoty z nią rozmawiać. W ogóle nie miał ochoty rozmawiać.
-Przyszłam porozmawiać – odparła – Wysłuchać cię. Wiem, że bardzo ci zależało na Johnie...
-Nie mówmy o nim! – powiedział mężczyzna.
-Dobrze – odparła kobieta, z lekkim uśmiechem, po czym zamilkła.
Cisza trwała bardzo długo. Była nieprzyjemna, wręcz raniła. Przynajmniej tak wydawało się Alexowi. Elizie nie przeszkadzała.
- Jak idą ci przygotowania do ślubu? –zapytał Alex, chcąc przerwać tą okropną ciszę. Sam nie wiedział, czemu wybrał właśnie to pytanie. Z spojrzenia Elizy można było wyczytać, że ona też się tego nie spodziewała.
Może powinien zapytać, jak jej idzie w pracy. Albo, jak się miewa jej pies. Lub, co dzisiaj jadła na śniadanie. Ale nie! Musiał zapytać o temat, którego jeszcze nie przetrawił. Który wciąż przeżywa.
Eliza odnalazła szczęście. On nie mógł.
-Całkiem nieźle. Razem z Aaronem trochę się stresujemy, ale myślę, że do ceremonii się wyrobimy – odparła delikatnie Eliza, jednak przerwała, kiedy spojrzała na twarz młodego lekarza – Wszystko jest dobrze, Alex? Martwię się o ciebie. Zresztą nie tylko ja...
Znowu zapadła cisza. Alexander zastanawiał się nad odpowiedzią. Mógł ukrywać to jak bardzo cierpi. Jak od kilku dni nie wychodzi z łóżka. Jak nie je, nie uśmiecha się. Jak cały cholerny czas ma przed sobą twarz Johna Laurensa.
Alexander wiedział, że musi powiedzieć jej prawdą. Nie była ani Gilbertem, ani Herculesem, ani Angelicą
Była jedyną osobą, której mógł zaufać i której kiedykolwiek ufał.
-Czuję pustkę – zaczął cicho Alex. Eliza widząc, że zaczyna mówić, przybliżyła się do niego i chwyciła mocno za rękę – Cholerną pustkę. Wręcz nie mogę funkcjonować. Tylko leże, a przed twarzą mam ciągle jego. Johna... Mam wrażanie, że z chwilą, kiedy ten głupi dzieciak opuścił moje mieszkanie, jakaś część mnie umarła. I umiera każdego dnia, którego nie wypełnia jego piękny śmiech. Jego cudowne oczy. On cały był wspaniały...doceniłem to dopiero teraz, kiedy go utraciłem...
-Kochałeś go?- odezwała się Eliza. Alexander wiedział, że kobieta zna prawdę. A on wiedział, jaka jest odpowiedź na to pytanie. Miał wrażenie, że wiedział to od początku...

CZYTASZ
Show time! (Hamilton)
Fanfiction~What time is it? Show time!~ Lin-Manuel Miranda Praca lekarza wymaga ogromnej ilości poświęcenia i skupienia. Człowiek, który ją wykonuje musi być w stu procentach niej poświęcony. Taki właśnie jest młody lekarz - Alexander Hamilton. Mężczyzna ca...