~7~

529 66 66
                                    

- Wiedziałam, że on tak zareaguje, no po prostu wiedziałam!

- Spokojnie, las amour. Jakoś się z tym pogodzi. Chodź z tym idiotą to nigdy nie wiadomo...

- Możemy nie obrażać nieprzytomnego?

Alex powoli odzyskiwał przytomność. Słyszał jakiś słowa, ale nie mógł rozpoznać, kto je mówi. Otworzył jedno oko, ale od razu dotarły do niego nieprzyjemne promienie światła. Poczuł zawroty głowy i miał wrażenie, że miliony szpilek wbija się w jego mózg, powodując ogromny ból głowy. Na początku z trudem łapał oddech. Nie widząc, co robić otworzył oczy, ignorując ból.

- O budzi się! – usłyszał kobiety głos, który kojarzył mu się z poczuciem bezpieczeństwa, ale i zawodem.

- Eliza? - zapytał, próbując pozbyć się mroczków z przed oczu.

- Nie, Angelica – odezwała się kobieta – Alex, wszystko okej? Upadłeś na głowę. Chodź przywaliłbyś mocniej, gdyby nie szybkość Johna.

- John?! On tu jest? – zapytał nagle ożywiony Alex, podnosząc się do pozycji siedzącej. Szybko jednak tego pożałował, gdyż jego głowa zaczęła jeszcze mocniej pulsować, a jemu zebrało się na mdłości.

- Jestem tu, przyjacielu! – Alex zarejestrował głos chłopaka, przez zamknięte oczy. Nagle poczuł  dotyk na swojej ręce i kiedy otworzył oczy, zobaczył że John klęczy przy nim i to on trzyma go za rękę – Podnieś się powoli, wtedy będzie mniej boleć.

Alex zastosował się do poleceń Johna i delikatnie usiadł. Rozejrzał się przez przymknięte oczy po pomieszczeniu, próbując pojąć, gdzie się znajduję. Nic jednak nie przychodziło mu do głowy.

- Gdzie jestem?- zapytał – I co się stało?

- Kto mu powie?- zapytała Angelica.

- To twój przyjaciel, nie mój! – Alexander usłyszał nagle męski głos. Który wcale nie należał do Johna. Odwrócił głowę i zobaczył Thomasa Jeffersona w całej okazałości. Nagle wszystko mu się przypomniało.

- T-ty i A-Angelica...razem...pamiętam... - bełkotał Alexander, próbując wstać z kanapy, na której leżał. John powstrzymał go, lekko dotykając go w ramię – T-To nie możliwe...Od kiedy?

- Półtora roku...-odparła delikatnie Angelica, nie patrząc na Alexandra.

- CO?! I nikt mi nie powiedział?! – krzyknął nagle Alex, nie kontrolując się – Dlaczego?!

- Wiedzieliśmy, że jak się dowiesz, to tak zareagujesz – warknął Thomas – A teraz jak już wiesz, to proszę z łaski swojej zaakceptuj to, bo Angelica to najcudowniejsza kobieta na tym świecie i wiem, że zaraz zadasz to pytanie, więc od razu odpowiem: Nie, nie zostawię jej!

- Och Tommy! – powiedziała Angelica, podchodząc do swojego partnera – Kochany jesteś!

- Dobra, to ja spierdalam! – powiedział Alexander i wstał, ignorując przytrzymującego go Johna.

- Alex, nie możesz tak iść do domu! – powiedział za nim John – Nie w takim stanie.

- Dlatego Thomas cię odwiezie – powiedziała Angelica, patrząc na Jeffersona. Ten tylko zaczął machać głową, na znak sprzeciwu, jednak jego partnerka spiorunowała go wzrokiem. Po wrogim i znaczącym wymianie spojrzeń, Thomas twierdząco skinął głową .

- Po moim trupie! – wrzasnął Alex.

- W takim razie, jaki kolor trumny sobie życzysz? Czarny, brązowy, a może biały? – zapytał z wyraźnym sarkazmem Thomas. Alex szybko odwrócił się, pokazał mężczyźnie język i już miał ruszać dalej, kiedy mroczki znowu pojawiły się przed jego oczami. Przed upadkiem uratował go tylko stojący obok John.

Show time! (Hamilton)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz