1

471 35 7
                                    

Powrót do korzeni...
Przecież to właśnie tutaj wszystko się zaczęło dzięki płomieniowi nadziei, który na zespół Raimona zesłał Axel Blaze.
Wpierw siedmiu zawodników, a potem rosnąca popularność, dzięki której chętnych do gry w piłkę przybywało. Ci, którzy byli tam od początku, z pewnością pamiętali pierwsze starcie z Akademią Królewską, późniejsze potyczki, aż w końcu pokonanie samych bogów ze szkoły Zeusa.
Nie zabrakło także kosmitów, którzy pokusili się o zniszczenie wszystkich szkół za pomocą piłki, którą potem mieli władać nad całą ziemią. Aż dziwne, że okazali się bardzo sympatycznymi ludźmi, którzy tak samo jak chłopcy z Raimon kochali football ponad wszystko.
Najbardziej w pamięci pozostały jednak mistrzostwa krajowe i ludzie, których wtedy poznali - bo kto zapomniałby o małym szóatoklasiście, który grał lepiej niż nie jeden starszy piłkarz, chłopaku z mroczną przeszłością, czy bohatetskiej nastolatce, która poświęciła wszystko, by reprezentować kraj na wyspie Liocott?
To właśnie tam wszyscy usłyszeli, że serca Japończyków biją jednym rytmem, dając im siłę, do wykrzyczenia na cały głos.
- Jesteśmy mistrzami świata! - wraz z nimi krzyczeli uradowani fani, którzy obdarowali zwycięzców owacjami na stojąco.
Smutno było wracać do domu po tylu przeżyciach, jednak nowy rok szkolny, który wkrótce się zaczął, także przyniósł ze sobą wiele niespodzianek, ale może zacznijmy od samego początku.

Mark jak zawsze przechadzał się po szkolnych korytarzach z uśmiechem na ustach. Mijał wielu nowych uczniów, których widział pierwszy raz na oczy, jednak oni gratulowali mu, mówiąc, że jest najlepszym kapitanem, jakiego Raimon mogło sobie wymarzyć. Na słowach się jednak nie kończyło, bo spora część nowo poznanych osób deklarowała swoją chęć do dołączenia do zespołu, a niektórzy już od dłuższego czasu uczęszczali do piłkarskiego klubu, zasilając coraz to większy zespół.
Wśród młodszych, którzy dopiero zaczynali naukę w gimnazjum, znalazł się Austin, który w swoim roczniku zyskał niemałą popularność, gdyż jego koledzy praktycznie cały czas pytali go, jak udało mu się w tak młodym wieku dostać do wyjeżdżającej na mistrzostwa świata drużyny. Chętnie rozmawiał o swoim przeżyciach, ale głównie zapowiadał, że w tym roku zajmie miejsce Axela na pozycji asowego napastnika.

Jednak nie tylko ten nastolatek był sporą niespodzianką dla Marka i jego przyjaciół. Już pierwszego dnia przy rozmowie z Blazem dostrzegł dwójkę dobrze mu znanych przyjaciół, którzy na sobie mieli mundurki gimnazjum Raimona.
- Jude? Ereina? A co wy tu robicie? - spytał, cicho się śmiejąc.
- Postanowiliśmy przenieść się do gimnazjum Raimona, by kontunować wspólną grę w piłkę z wami.
- To dla nas obojga nowy początek - podsumowała dziewczyna. - A ja nie mogę przepuścić okazji, by grać z Axelem od samego początku.
W tym momencie Mark odczuł ucisk w okolicy szyi, a potem usłyszał znany, niski głos, który należał do jego smoczegi kolegi.
- Wy tutaj?
- Ciebie też miło widzieć, Kevin - stwierdził Sharp, przybijając sobie piątkę z chłopakiem.
- Rozumiem, że już grzejecie miejsca w drużynie - zerknął w stronę nastolatki. - A ty pewnie myślisz, jak zdobyć miejsce asowego napastnika?
- Bez przesady, Dragonfly. Dobrze mi na mojej pozycji, ale trzymam kciuki za ciebie w odbieraniu Axelowi jego pozycji.
Blaze uśmiechnął się na jej słowa, wydając z siebie cichy śmiech.
- Wiesz, nie tylko ja chcę w końcu dostać numer dziesiąty i być nazywanym głównym napastnikiem.
Dragonfly miał rację - wiele pewniejszych siebie pierwszoklasistów ogłaszało, że zepchną Axela z jego miejsca i to któryś z nich będzie mógł chwalić się mianem asowego atakującego. Niektóre osoby, w tym także Ereina, uważały, że to tylko puste przechwałki - w tej kwestii ważne były umiejętności, a nie ilość wyrzuconych przez siebie słów.
- Ale jeśli coś takiego by się stało, to będę musiała zmienić nauczyciela i nie ważne, że ty uczyłeś mnie od samego początku - stwierdziła z zadziornym uśmieszkiem.
- Czy to wyzwanie? - spytał, kierując wzrok na koleżankę.
- Może...

Trzeba przyznać, że po finałach na Liocott wszystko się zmieniło. Oczywiście Jude i Ereina zmienili szkołę, co bardzo ucieszyło ich przyjaciół z Raimon.
Drużyna rozrosła się i przybywało coraz więcej młodych uczniów, którzy chcieli rozpocząć swoją przygodę z tym sportem. Wiele dziewczyn zgłaszało się jako menadżerki, chociaż część z nich chciała tylko znaleźć okazję, by poderwać któregoś z młodych piłkarzy. Powstał też klub cheerleaderski, który postanowił wspierać swoją pracą inne kluby.
Z bardziej osobistych spraw należy wspomnieć, że Ereina wróciła do tańca, znajdując w nim dawną pasję i więź, która łączyła go z piłką. Zawsze jednak to football był na pierwszym miejscu, co w końcu zrozumiała reszta tancerzy, która od finałów światowych zaczęła bacznie śledzić karierę młodej piłkarki, zawsze wspierając ją w jej poczynaniach.
Drużyną zajęli się Hillman i Travis, dzięki którym siła formującej się na nowo drużyny Raimona wzrastała z każdym dniem.

Już drugiego dnia stary zespół zebrał się w domku klubowym, by wspólnie zaprosić wszystkich, którzy w tym roku chcieli dołączyć do klubu. Wszyscy dokładnie słyszeli rozradowane krzyki uczniów, a gdy wybiła odpowiednia godzina, rozpoczął się wspólny trening, podczas którego zwycięzcy z wyspy Liocott mogli zmierzyć się z drużynami, które utworzyli nowi zawodnicy. Chociaż czasami dochodziło do nieprzyjemności, wszystko zmierzało w odpowiednim kierunku.
- Zawsze chciałem, by tak właśnie wyglądał klub piłkarski w gimnazjum Raimona - Mark oparł rękę na słupku, wpatrując się we wszystkich, którzy podczas gry mieli na twarzy szerokie uśmiechy.

To był nowy początek, który z pewnością przyniesie wiele dobrego, ale także i złego...

***
Godzina ostateczna wybiła i widzimy się w trzeciej już części przygód Ereiny i jej przyjaciół z Raimona. No cóż... Macie wprowadzenie, a niedługo rozwinie się akcja - myślę, że będzie zabawnie, przyjemnie, a czasami też bardzo was zaskoczę. To co? Do następnego rozdziału. Trzymajcie się.

Inazuma Eleven IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz