28

281 22 9
                                    

Wielki finał, tak?
To tutaj wszystko miało się rozstrzygnąć - czy mistrzowie świata znów pokażą siłę, czy może jednak poddadzą się oni potędze ogromnego węża.
Errie jeszcze przed meczem rozmawiała z trenerem, który kazał jej nie ujawniać zagrania, które opanowała we Włoszech. Jej głównym zadaniem było obserwowanie tego, co będzie się działo na murawie. To samo zadanie otrzymał Jude, który już od pierwszej sekundy nie spuszczał wzroku z przeciwników. Był spokojny, jednak w jego sercu mogły tlić się pewne obawy. Głównie martwił się chyba o swoją kuzynkę - przecież to właśnie Leo Ramsez był odpowiedzialny w pewnej mierze za niektóre krzywdy, które niegdyś spadły na dziewczynę.
Mógł też przypuszczać, że w sercu młodego Pytona tliła się ogromna chęć upokorzenia Axela.
Można było usprawiedliwiać to wszystko przez wzgląd na jego charakter, jednak i tak zadziwiający był fakt, iż Leo wpadł z każdą chwilą w coraz to większy obłęd.

Trudno powiedzieć, kiedy dokładnie zaczął się mecz. Przez około dwadzieścia minut wydawał się normalny - nikt nie chciał dopuścić do przejęcia piłki i nawet sam Ramsez sprawiał wrażenie idealnego napastnika, który zawsze starał się wykorzystać potencjał swoich przyjaciół w stu procentach. Takim zachowaniem mógł łatwo zasłonić oczy innym, jednak przed niektórymi zdążył już odkryć swoją prawdziwą twarz. Errie obserwowała go dokładnie, jak nakazał pan Travis. Nie ignorowała jego słów, że jeszcze pozna smak prawdziwego, okropnego bólu. On nie był z tych, którzy rzucali słowa na wiatr.

Oczekiwała w skupieniu na jego ruch, gdy drobny błysk pojawił się w jego oczach, zetknąwszy się ze spojrzeniem blondynki. Jude także dostrzegł ten moment, zauważając także, że Masamune nagle zatrzymał się, a jego wyraz twarzy zdradzał jedno - będą kłopoty. Dopiero później strateg odnalazł wzrokiem jednego z zawodników - młodego Ivana, który już szykował się na to, by odebrać piłkę napastnikowi z przeciwnej drużyny. Sharp ruszył w jego stronę, próbując wydać z siebie jakikolwiek krzyk. Nie zdołał tego jednak zrobić, zanim na murawie pokazały się kłęby czerwonego dymu, w którym widoczne były jedynie oczy Ramseza, które zaświeciły mocnym, czerwonym światłem. Minęło parę sekund, gdy wszyscy już bez większych przeszkód mogli dostrzec całe boisko, trybuny i zgromadzonych ludzi. Uśmiech chłopaka, który jeszcze przez chwilę wpatrywał się przed siebie, zamienił się w wyraz powagi, gdy odchodził na swoją pozycję. Dopiero później uwaga innych skupiła się na Ivanie, który leżał ledwo przytomny na ziemi. Co się dokładnie stało, gdy nikt nie był w stanie przebić się wzrokiem przez mgłę? Wiedział zapewne tylko Leo, który posyłał swój koślawy uśmiech do Ereiny, wypowiadając dość głośno jakieś słowa.
- To początek gniewu Żmii. Dla ciebie wciąż mam coś bardziej wyjątkowego.

Ivana zabrano na noszach z boiska. Był poobijany i nie do końca świadomy tego, co działo się wokół niego. Jego brat był przejęty całą sprawą, jednak właśnie teraz przyszła jego chwila, by wejść na murawę. Ktoś spodziewał się, że i on skończy jak bliźniak? Temu jednak ciekła stróżka krwi z nosa, a w okolicach szyi widniały dziwne, sine znaki. Widzowie na trybunach milkli, gdy Czerwona Żmija była w ataku. Wyglądało to tak, jakby Leo miał zupełnie inny cel niż reszta - zniszczenie, pogrążenie i unicestwienie kolejnych członków zespołu Raimona, aż wybije ich wszystkich - lub może był to tylko pokaz siły, by następnie unicestwić pewną dwójkę zawodników. Jego wzrok stawał się coraz bardziej szyderczy, a do końca pierwszej połowy zostało jeszcze trochę czasu.  Napotkał na karcące spojrzenie Masamune, któremu nie podobało się to, co wyprawiał kolega. Pyton tylko zderzył się z nim ramionami, prychając pod nosem.
- Rozluźnij się. Psujesz mi całą przyjemność z gry.

Gra została wznowiona, a mistrzowie świata wydawali się o wiele bardziej skupieni na grze. Musieli uważać, by kolejna osoba nie padła ofiarą tego dziwnego zagrania. Errie jednak nie łudziła się, że Leo sobie odpuści. Był takim typem człowieka, który po trupach dążył do celu. Ona, nie chcąc zostawiać przyjaciół, także ruszyła do akcji. Piłka znajdowała się w posiadaniu jakiegoś gracza, którego imienia nie pamiętała, jednak gdy tylko pojawił się sam Pyton, nikt inny nie miał do niej dostępu. Zatrzymał się na chwilę, nogę stawiając na piłce i wskazując palcem prosto przed siebie - na blondynkę.
- To ten moment, gdy poznasz gniew węża, Ereina - przemknął niczym burza obok innych, nie dając im chwili na reakcję. Znów przywołał do siebie szkarłatną mgłę, w której znalazła się właśnie gimnazjalistka. Czuła zrywający się wiatr, który uderzał o każdą część jej ciała z coraz większą siłą. Mogła przyrównać go do węża swobodnie poruszającego się obok niej, szukając słabego punktu. Mimo iż chciała, nie mogła wykonać najmniejszego kroku. Zaraz we mgle pojawił się czerwony błysk, a z nim poczuła mocny uścisk na przedramionach i jak ktoś pociągnął ją mocno do tyłu.

Wiatr ucichł, a wraz z nim głos komentatora, szepty ludzi na trybunach i przyjaciół, którzy czuli, jak ich serca na chwilę stawały. Nastolatka czuła na sobie spojrzenia wszystkich, a także jak jej oddech powoli się normuje. Wciąż jednak nie rozumiała, czemu odczuwała ucisk na przedramionach. Dopiero gdy na nie spojrzała, dostrzegła dwie dłonie, które mocno ją trzymały, a po uniesieniu głowy zauważyła rozczochrane włosy i wzrok pełen emocji. Sędzia odgwizdał koniec pierwszej połowy. Dopiero wtedy Testra puścił ręce dziewczyny, oddalając się w stronę ławki rezerwowych, gdzie rozpętała się kłótnia między nim, a głównym napastnikiem. 
Ereina tylko nieobecnym spojrzeniem oglądała, jak ci dwaj kierują się na dół. Chwilę zajęło nim także poszła na dół, trafiając na moment, gdy Masamune akurat kierował się na murawę. Obdarzył dziewczynę nieznacznym, dość smutnym uśmiechem, kiwając przy tym głową.
- Przepraszam...
- Dziękuję, że mi pomogłeś - przerwała mu, wypowiadając te słowa. Przyglądała się, jak zdziwienie zaczęło się malować w jego oczach. Gdy już chciała wrócić do reszty, usłyszała jeszcze parę słów.
- Nie jestem już w stanie zapobiec temu, co robi Leo, dlatego proszę, uważajcie - klepnął ją w ramie, wymijając i ruszając znów na murawę w oczekiwaniu na drugie czterdzieści pięć minut...

***

Inazuma Eleven IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz