22

160 15 1
                                    

Nie działo się nic nowego. 
Zespół pochłonięty był swoją codzienną rutyną - szkoła, treningi, ćwiczenia, analizowanie zagrań nowych przeciwników. Menadżerki także głównie skupiały się na pomaganiu drużynie, chociaż miały też inne, poboczne zajęcie. Od otrzymania wiadomości od Ereiny, że ta pomyślnie zaliczyła swój egzamin w szkole, nie było z nią żadnego kontaktu. Powtarzała się wcześniejsza sytuacja, tylko teraz nie włączała się nawet poczta głosowa. Dziwne, że przyjaciółka zostawiła ich bez najmniejszych wieści. Nie chciała pochwalić się wynikiem? I czemu nie wspomniała nawet, kiedy w końcu znów zobaczą ją w Japonii?
Celia tłumaczyła to sobie tak, że jej młodsza kuzynka musiała teraz załatwić wiele spraw związanych z powrotem do rodzinnego kraju, dlatego właśnie starała się być spokojna, nie snując jakiś mrocznych teorii na temat tego, co mogło dziać się we Włoszech.

Ona czas głównie zajmowała sobie siedzeniem przy laptopie i szukaniem, jak to ona mówiła "tajnych" źródeł, które uchyliłyby chociaż rąbek tajemnicy o przyszłych przeciwnikach. W tej roli spisywała się na medal. Trochę gorzej szło jej jednak z pierwszakami, którzy wielokrotnie zachodzili jej za skórę, a ich uczestnictwo w treningach sprowadzało się jedynie do wyzywania innych, którzy wkładali w grę całe serce. Parę razy już puściły jej nerwy, jednak dla swoich przyjaciół i najukochańszego brata starała się być silna. Pracowała także z pozostałymi koleżankami nad napojami i posiłkami dla piłkarzy, dbając o to, by mieli oni zapewnioną najlepszą opiekę. Zdążyła też dostrzec, że Nelly znacznie zmieniła swoje nastawienie od poprzedniego roku - może dalej miała swoje priorytety i kaprysy, jednak patrzenie na jej niesamowite zaangażowanie było bardzo motywujące. 
Dziennikarka chyba jako pierwsza dostrzegła, że córka dyrektora coraz częściej opiekowała się Markiem podczas treningów. Może starała się to ukryć za różnymi, karcącymi słowami, ale jej oczy zdradzały, że bardzo martwiła się o kapitana Inazumy.

Moze trochę nie potrzebnie. Rozwijał swoje umiejętności w świetnym tempie, a jego duch walki ogarnął już całą szkołę. Dlatego nikt się nie dziwił, gdy podczas kolejnej rozgrywki niemalże wszyscy uczniowie zasiedli na trybunach, wykrzykując jednym głosem kolejno imiona graczy, a potem na koniec dodając głośny okrzyk radości. Może to właśnie sprawili, że dwa starcia zagrali z taką łatwością. Drużyna z gimnazjum Plastycznego, z którą pierw się mierzyli, okazała się grupą zawziętych piłkarzy, którym, szczerze mówiąc, nie zależało na wygranej, a na rozwinięciu siebie na boisku i pokazanie się całej Japonii. Podczas tego meczu uśmiech nikomu nie schodził z twarzy i mimo iż plastycy przegrali do zera, to dla nich liczyli się coś innego.
Kolejne starcie nie było jednak aż rąk przyjemne jak to poprzednie. Raimon musieli stanąć naprzeciw zawodników z prywatnej szkoły, która w ogólnym rankingu sytuowała sue disc wysoko. Chłopcy z tej placówki przypominali pierwszaków, których Mark często miał okazję oglądać. To była jednak ta grupa, która głównie na treningach obijała się i krytykowała wszystkich, siebie uważając za najlepszych. Ci gracze byli tacy sami, dlatego głównym celem było danie im nauczki - w końcu, jak to zawsze powtarzał Evans, piłka nożna na być grą pasji i miłości a nie dumy i wrogości.
Czy uczniowie prywatnej szkoły to zrozumieli? Trudno stwierdzić, ale z pewnością nie zapomną, że przegrali z Raimon do zera...

Po tych rozgrywkach, które wystąpiły w ciągu około dwóch tygodni, Inazuma miała trochę dłuższą przerwę. Niektórzy wciąż poświęcali się ćwiczeniom, inni oszczędzali siły na kolejne mecze i szczerze mówiąc, prawidłowo. Gdy dowiedzieli się, z kim przyjdzie im rozegrać następny mecz, który jako jedyny dzielił ich przed finałem, krzyknęli niemalże równocześnie.
- Znowu zagramy w Kirkwood?! - wszyscy mieli różne wspomnienia z tym zespołem - trojaczki, które zaskakiwały swoją siłą, chłopak, który podcinał skrzydła każdemu, kto się zbliżył do bramki i reszta, która miała wspaniałą technikę i doświadczenie. Wszystko to łączyła w pewien sposób osoba Axela - Przecież to on dawniej dowodził tym zespołem, a teraz już drugi raz miał okazję się z nimi mierzyć. Każdy dodatkowo wiedział, że z nimi już na prawdę nie ma żartów. W zeszłym roku zaskoczył ich trójkąt z, a w tym roku mogli wymyślić już coś, co znacznie przewyższy najśmielsze oczekiwania fanów i przeciwników.

Raimon jednak jak zawsze nie chcieli się stresować nadchodzącym meczem. Musieli mieć otwarte umysły i skupić się całkowicie, by mogli pomarzyć o kolejnym mistrzostwie kraju i możliwości wzięcia udziału w eliminacjach azjatyckich.
Wiele przed nimi, prawda?
Jeszcze tyle niespodzianek i nieodkrytych tajemnic.

A skoro o niespodziankach mowa, to na Axela czekała już jedną niespodzianka, której nawet się nie spodziewał...

***

Inazuma Eleven IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz