- Naprawdę gramy z Dzikimi? - Evans wydał z siebie zdumiony głos, nie mogąc uwierzyć słowom trenera. Dzicy byli przecież ich pierwszymi przeciwnikami w zeszłym roku, więc jakim cudem w tym roku było tak samo?
- Tak. Będziecie grać z drużyną z Dzikiego gimnazjum - mimo obojętnego wyrazu twarzy, Mark zaczął spoglądać po wszystkich z ogromną ekscytacją.
- Przecież oni byli niesamowici - poparła go większość przyjaciół.
- No nie. Te małpiszony znowu zdemolują mi auto - zaczęła narzekać niezadowolona Nelly, przypominając sobie, jak ostatnio skończył jej samochód.
- Kto to ci Dzicy? Silni są? - Ereina spojrzała wpierw na Marka, a później na brunetkę, która odpowiedziała jej jeszcze bardziej zdenerwowana.
- To niewychowane dzieciaki, które nie umieją szanować cudzego mienia.
- Są niesamowitymi skoczkami i w powietrzu są praktycznie nie pokonani! - wtrącił Mark, stukający się wskazującym palcem po policzku. - Nie grałaś z nimi, będąc w Akademii?
- Królewscy mierzyli się z Dzikimi rok przed tym, zanim Errie dołączyła - Sharp odpowiedział za kuzynkę. - Ale Mark ma rację - zwrócił się do dziewczyny. - Oni tak dobrze panują nad piłką, że praktycznie ani razu nie dotyka ziemi.
- To serio muszą być dobrzy.
- Tak - głos znów zabrał kapitan. - Ale w zeszłym roku pokonaliśmy ich dzięki Zrzutowi Inazumy, chociaż na początku było ciężko.
- W tym roku Zrzut Inazumy będzie bezużyteczny - trener jak zawsze miał rację. Wtedy Raimon wzięli przeciwników z zaskoczenia, a po roku wielbiciele zwierząt pewnie byli przygotowani na każdą okoliczność, opracowując wiele taktyk i technik, dzięki którym będą w stanie pokonać słynny Zrzut Inazumy, a także jego ulepszoną wersję czyli Zrzut Inazumy Jeden.
- Będziemy musieli wymyślić coś innego - podsumował Jude. - Ale do tego musimy wiedzieć, kto dokładnie będzie grał w tym meczu.
- Tą rozgrywkę zagra grupa, która była na wyspie Liocott. To ostateczna decyzja - trener zostawił ich samych, każąc Evansowi zająć się resztą treningu.
Gdy inni trenowali, odczuwając nie tylko zmęczenie, ale i bijący z nieba gorąc, oni starali się opanować jakieś ruchy, które ułatwią im zwycięstwo.
- A Ogniste Tornado? Przecież to atak z dość dużej wysokości? - zaproponowała zawodniczka.
- W zeszłym roku obeszli je bez problemu, więc i w tym nie będzie to dla nich problem.
Wykonywali podania w powietrzu, obmyślali plany na nowe, powietrzne techniki, jednak wiedzieli, że wymyślenie jakiegokolwiek skutecznego hissatsu zajmie o wiele więcej niż tydzień.
- A ty nie masz jakiś informacji na ich temat? - Sharp zwrócił się do swojej siostry, która trzymała pod pachą swojego niewielkiego laptopa. No tak. Przecież to Celia zawsze była tą, która wiedziała najwięcej. W końcu w przyszłości marzyła jej się kariera słynnej dziennikarki, przed którą nie ukryje się żaden temat.Zerknęła więc do swojego urządzenia, wklepując jakieś litery, a potem nakładając okulary na nos, zagłębiając się w treść jakiegoś artykułu.
- I masz coś?
- Jedynie to, iż od przegranej z nami rozgrywali wiele meczy towarzyskich i ani razu nie przegrali.
- Nie przegrali ani razu? - zdziwił się Axel.
- Nie ma co się dziwić, to przecież świetny zespół - skwitował brunet. - Gdy jeszcze byłem w Akademii, to nieźle nas wymęczyli na meczu, chociaż i tak wygraliśmy do zera.
- Ale nie róbcie takich smętnych min - znów przemówiła Celia. - W tym roku znowu jest możliwość zdobycia dzikiej karty, więc głowy do góry!
- Dzikiej karty? - powtórzyła Errie, a wyraz jej twarzy wydał się jeszcze bardziej zamyślony i nieco zagubiony.
- Coś nie tak?
- Nie... Tylko coś mi się przypomniało - pokiwała parę razy głową.
- Ale chyba nie myślisz Celia, że damy się pokonać? - Mark objął obie dziewczyny, uśmiechając się szeroko. - Znajdziemy jakiś sposób i pokonamy Dzikich! Głupio by było, gdybyśmy odpadli już w pierwszym meczu!
Wtedy zapaliła mu się zielona lampka. Przecież miał sposób, by pomóc drużynie! Jak mógł zapomnieć o dzienniku, który dał mu dziadek? Szybko opuścił przyjaciół, którzy nie rozumiejąc, co się stało, obserwowali, jak kapitan wbiega do szkoły, by potem po kilkunastu minutach przybiec do nich z powrotem. Wziął parę głębokich wdechów, wyciągając ręce przed siebie, pokazując prezent, który otrzymał.
- Co to takiego? Wygląda na stary - stwierdziła Ereina, zaciekawiona przedmiotem trzymanym przez bramkarza.
- Czy to jest to, o czym myślę? - Sharp posłał znaczące spojrzenie w stronę Blaze'a, który także zrozumiał, co ich przyjaciel trzymał w rękach. Tylko kuzynka Jude'a nie wiedziała, co się dzieje.
- To ostatni dziennik, który stworzył mój dziadek. Są tu zapisane techniki, które zagwarantują nam ostateczną siłę.
Wtedy rozpromieniały ich twarze. Pojawił się płomyk nadziei na zwycięstwo w meczu.
- Czyli jednak wszystko idzie dobrym torem, tak? Jude, Axel? - chłopcy przytaknęli zgodnie, jednak ten o jasnych włosach zaśmiał się cicho, kierując wzrok na przyjaciółkę.
- Tylko jedynym problemem będzie rozszyfrowanie tych zapisek.
- Co masz na myśli? Przecież do dziennik dziadka Marka, więc pewnie wszystko dokładnie w nim opisał.
- Ty jeszcze nic nie wiesz, Ereina...***
CZYTASZ
Inazuma Eleven III
FanfictionZdobycie mistrzostwa świata było nowym początkiem dla japońskiej piłki nożnej. Zawodnicy z gimnazjum Raimona osiągnęli upragniony cel, zdobywając sławę i uznanie ludzi, a kolejny rok szkolny przyniósł następny cel, do którego postanowili dążyć - wzb...