6

254 28 6
                                    

Obserwowała zmagania chłopaków z nowym atakiem.
Głównie ustalali, jak powinni się ustawić, by łatwiej było im się zgrać. Czasami przerywali rozmowę, by spróbować swoich sił. Axel jednak był w stanie wybić się tylko dzięki pomocy Nathana, nie mogąc potem wykorzystać Kevina do wybicia się jeszcze wyżej.
- Ty jeszcze nie w domu? - Ereina wzdrygnęła się, zabierając dłonie z pnia drzewa. Jej zdziwiona mina szybko zmieniła się w delikatny uśmiech na widok kapitana.
- Chciałam popatrzeć, jak im idzie ten Sąd Inazumy.
- Ale z tego miejsca?
- Nie chce im zbytnio przeszkadzać - dostrzegła, że Kevin o mało się nie wywalił, gdy Blaze niespodziewanie zleciał z jego pleców. - Mark, mogę cię o coś spytać?
- No jasne. O co chodzi?
- Nie wydaje ci się, że coś jest nie tak z tym atakiem?
- Co masz na myśli?
- Mam takie wrażenie, jakby to nie było tym, czym być powinno.
- Bo to dopiero początek, Errie. Jak tylko się zgrają, to zobaczysz, że będą śmigać jak nigdy!
Pobiegł do nich wtedy, chcąc wesprzeć ich w trudnych ćwiczeniach. Mimo przekonań Marka, dziewczyna wciąż trwała przy swoim zdaniu.

Następny dzień na szczęście był wolny. Praktycznie wszyscy odrobili swoje zadania domowe i zebrali się na boisku, pod okiem Juda doskonaląc szybkość i siłę strzałów. Mark doglądał trójkę swoich przyjaciół, którzy niestety ani trochę nie polepszyli się. Nathan miał już wiele siniaków na rękach, na ramionach Blaze'a pokazało się parę zadrapań od upadków, a Kevin czuł nieprzyjemny ból pleców.
Trenowali najwięcej ze wszystkich, jednak to nie przynosiło nawet najmniejszego efektu. Zawsze kończyło się tak samo - bólem, upadkiem, strzelaniem kości.
Gdy trener ogłosił przerwę, jak reszta udali się na spoczynek. Tam czekała już grupa menadżerek, która powiększyła się o trzy osoby - w tym znaną chłopcom Cammy. Zanim jednak jeden z zawodników, a mianomicie ten z białymi włosami, wyciągnął rękę po bidon, ujrzał dłoń, która podawała mu butelkę z wodą. Uniósł wzrok, dostrzegając zmartwione i nieco zatroskane spojrzenie szarych oczu. Kiedyś często widział ten wzrok, jednak głównym powodem były wtedy oszustwa i bezsilność. Dziś to on był powodem, przez który nastolatka odczuwała ten dziwny smutek.
- Dzięki - odparł, biorąc pomarańczową butelkę do ręki i ostrożnie biorąc łyk chłodnej wody. Miał wrażenie, jakby po jego ciele przebiegł zimny dreszcz, spowodowany tlącą się w przyjaciółce siłą z najzimniejszych zakątków świata. - Martwisz się czymś? - spytał w końcu, widząc, że Errie odwraca wzrok.

Czyli miał rację.
Chociaż nie lubił, gdy ktoś się i niego martwił, z pewnej strony było to dosyć miłe, ale i przykre, że przejmowała się nim, chociaż nie byli takiej potrzeby.
- Trzymasz się? - wypowiedziała w końcu. - Masz sporo zadrapań.
Uniósł rękę do góry, przyglądając się swojej skórze. Parę silnych śladów, w niektórych miejscach dziwne linie.
- To nic. Przecież pracujemy nad trudnym ruchem. Nic mi nie będzie - zapewnił, zwracając się w stronę Nathana i Kevina. Wrócił do ćwiczeń, tak samo i druga część piłkarzy.

Ereina jednak stała gdzieś z boku, czasami skupiając się na piłce, by przypadkiem nie oberwać. Więcej czasu poświęcała jednak przyglądaniu się trójce chłopaków, którym starał się pomóc kapitan. Wyglądali ja zdeterminowanych, więc problem nie leżał w och siłę. Chociaż tancerka nie słyszała, jak dokładnie miał wyglądać Sąd Inazumy, już z daleka dostrzegała, że czegoś mu brakowało. Nie popobało się jej już samo wybijanie Axela przez atletę, gdyż nie było ono na tyle mocne, by wyrzucić go wystarczająco wysoko.
- Gdyby odbił się od jego nóg... - zaczęła mówić do siebie pod nosem, gdy usłyszała głos trenera.
- Senter, do mnie - ukłoniła się przed mężczyzną, zastanawiając się, czemu kazał jej zejść z boiska. - Czemu nie cwiczysz?
- Ja... - wahała się, czy powiedzieć mężczyźnie prawdę, czy może jednak wymyślić jakąś sensowną wymówkę. Nie dane jej jednak było skończyć.
- Obserwujesz nieudane próby tej trójki?
- Tak - przytaknęła niechętnie, oczekując, co dalej powie pan Travis. Pewnie już wymyślał dla niej jakieś zadanie - chociażby przebiegnięcie trzystu kółek wokół szkoły, czy wykonanie tysiąca pompek. Jego odpowiedź była jednak zupełnie inna.
- W takim razie idź do nich i może się na coś przydasz.
- Zaraz, to nie chce mnie pan ukarać za brak pracy?
- Nie wyraziłem się jasno? - skierował na nią wzrok. - Pomóż tym chłopakom, zanim któryś z nich nabawi się kontuzji.

Bez słów sprzeciwu ruszyła do nich. Przerwali swoje ćwiczenia, a Axel opowiedział Ereinie dokładnie, na czym dokładnie miał polegać Sąd Inazumy.
- Pierwszy pomaga drugiemu się wzbić wysoko - powtórzyła. - Potem drugi wykorzystuje trzeciego do lotu, wykonując obrót i oddając strzał - jeszcze raz zobaczyła próbę chlopakow, którzy zademonstrowali, w jakim momencie utknęli. Aż dziwne, że wcześniej nie poprosili Ereiny o pomoc, bo ona o dziwo wiedziała, w czym leży problem. Jednak ten problem będzie dość trudny do rozwiązania, bo chłopcy będą musieli poszerzyć swoje umiejętności o jeszcze jedną dziedzinę sportu...

***

Inazuma Eleven IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz