23

166 19 2
                                    

Blask lamp oświetlających szatnie, błękitne, dość luźne stroje połyskujące w ciepłym świetle. Atmosfera była zwyczajna - no może czuć było więcej radości i podniecenia. Mecz z Kirkwood to było starcie, którego Raimon tak bardzo pragnęli. W szczególności Axel czuł ciepło obejmujące jego serce ze wszystkich stron, gdy tylko myślał o tym, że znów zmierzy się ze starym zespołem. Jako pierwszy opuścił szatnię, by w spokoju udać się na murawę, obserwując ludzi powoli wchodzących na trybuny. Nie było ich zbyt wielu, dlatego czuł się dość pewnie. Usiadł na jednej z ławek, upewniając się, że dobrze zawiązał swoje buty, a nad sobą usłyszał dziwnie znany głos.
- Skąd wiedziałem, że ciebie tu znajdę? - uniósł spojrzenie na dobrze zbudowanego chłopaka, przyglądając się, jak na jego pojawiał się serdeczny, a także tęskny uśmiech. - Kopę lat, kapitanie. Dobrze cię znowu widzieć.

Blaze wstał z siedzenia, rozkładając ręce na boki i mocno uściskując swojego przyjaciela.
- Ciebie też dobrze widzieć, Eren - Nie wiedział, kiedy ostatnio miał okazję spojrzeć mu w oczy. Minęło sporo czasu - opuścił Kirkwood, dołączył do Raimon, a Middletona nie było rok temu na mistrzostwach krajowych. Mimo wszystko Axel domyślił się, że chłopak wiedział już o całej sprawie z Ereiną i jej wypadkiem. W jego spojrzeniu odnajdywał ukojenie, zamieniając z nim parę albo może i więcej słów. Brunet wydawał się jednak w jakimś stopniu zamyślony. Ciałem był z napastnikiem, a jego duch uleciało w jakieś inne miejsce na ziemi. Balze dobrze go znał i nie miał zamiaru naciskać, by powiedział, co chodziło mu po głowie. Wygada się, gdy uzna to za stosowne.
- Jakieś dwadzieścia minut temu skończył się drugi mecz półfinałowy - jego oczy zaświeciły się, a wyraz twarzy zmienił na bardziej skupiony.
- Chcesz powiedzieć, że nie zamierzacie przegrać dziś z nami? - wydedukował, zastanawiając się, czy nie chodziło o jeszcze coś innego.
- To też - zaśmiał się. - Ale ważniejsze jest raczej to, kto wygrał tamten półfinał - plomienny napastnik skinął głową do przyjaciela, czekając w niepewności, aż ten powie wszystko, o czym myślał. - Czerwona Żmija dostała się do finału.

Oddech Blaze'a zamarł. Ta nazwa przywoływała tyle wspomnień. Nie każde z nich było złe - chociażby to, gdy Ereina postanowiła pomóc Kirkwood w zwycięstwie, ale chłopak myślał, że era tej drużyny już dawno dobiegła końca. Bał się, że ich ogromną chęć zwycięstwa i duma kierująca ich sercami doprowadzi do jakiegoś nieszczęścia, jeśli przyjdzie im zmierzyć się z nimi w finale. Może jeszcze mógł pokładać nadzieję w starym kapitanie Czerwonej Żmii, który jako jedyny zawsze wydawał się rozsądny, czego nie mógł powiedzieć o głównym napastniku, którego nie interesowały konsekwencje tylko zwycięstwo i chwała.

Eren rozglądnął się wokół, co nie umknęło uwadze drugiego z nastolatków.
- A gdzie Ereina? Wiem, że ona też należy do twojego zespołu - zapytał w końcu.
- Jest na wymianie we Włoszech i wróci dopiero gdzieś w okolicach finału - wytłumaczył.
- Szkoda, chciałbym ją zobaczyć po tym wszystkim - spojrzał na chłopaka. - Na początku, gdy nie było cię na finale tamtego dnia - zmienił nagle temat, przywołując stare wspomnienia. - Miałem różne myśli. Nie było też Ereiny, więc od razu stwierdziłem, że wszyscy daliśmy się złapać w jej pułapkę. Myślałem, że miała cię odciągnąć, byś nie wziął udziału w finale. Takie myśli miałem do meczu półfinałowego. Nie wystąpiłem w nim, bo nie mogłem znieść, że cała drużyna osądzała ciebie o niepowodzenie. Tak strasznie chciałem im udowodnić, że to wina Królewskich i tego, że daliśmy się podejść - zacisnął palce na materiale spodenek. - Dopiero po meczu, gdy wy wygraliście, Thomas powiedział mi, dlaczego wtedy nas zostawiłeś. Nawet nie wiesz, jak było mi głupio, gdy dowiedziałem się, że Ereina poświęciła siebie, by twojej siostrze nic się nie stało - był niebywale szczery. To czuło się w każdym słowie, które wypowiadał. - Kiedy wróci, proszę, powiedz jej, że chcę z nią porozmawiać i podziękować za to, co zrobiła dla ciebie i dla nas.
- Nie martw się, zrobię to - Middleton poklepał go ostatni raz po ramieniu, wracając do drużyny, która już zebrała się na boisku. Uśmiechnął się, gdy dostrzegł na trybunach transparenty z wypisaną nazwą szkoły, której kibicowali.

To ważne starcie - Nie tylko dlatego, że mierzyły się w nim dwa znane zespoły, które i tym razem chciały pokazać, kto jest lepszy, ale także dlatego, że nadchodzący mecz finałowy nie będzie należał do łatwych i będzie wiązał się z wyrównaniem rachunków z ubiegłych lat.
Gdy wybiła odpowiednia godzina, oba zespoły ustawiły się na pozycjach. Dwie nowe twarze w składzie Kirkwooda ucieszyły Axela. Na powiatanie uścisnął dłoń braciom Murdock, którzy powitali go niesamowicie przyjaźnie.
- Eren powiedział nam, że Ereina nie zagra dziś w meczu - zaczął Thomas.
- Chcieliśmy jej pokazać, jak wielką siłę mają jedyne trojaczki w lidze - ciągnął dalej Marvin.
- Ale trudno. Dzisiaj pokażemy tobie i twojej drużynie, jak Kirkwood na prawdę gra w piłkę nożną.
- Już nie mogę się doczekać.

Atmosfera stawała się coraz bardziej napięta, a krzyki na trybunach powoli zaczęły cichnąć. Piłkarze jak i widownia zaczęli oczekiwać na gwizdek sędziego, który oficjalnie rozpocznie drugi półfinał.

Kto wyjdzie z niego zwycięsko?

***

Inazuma Eleven IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz