5. Nie ocenia się książki po okładce.

2.8K 184 153
                                    

Jak na razie podoba wam się to ff? Poprosimy o komentarze! ☺️

Głośne pukanie to ostatnie co chcieli usłyszeć Louis i Zayn tamtego poranka. O ile można było nazwać to porankiem. Szatyn mocniej zakrył się kołdrą, zaczynał czuć jak bardzo bolała go głowa. Wspomnienia przypływały jedno po drugim. Klub, alkohol, taniec i cholernie seksowny Hiszpan. Bardzo wyraźnie czuł jego dłonie na swoim brzuchu, pod koszulką. Usta, które atakowały jego szyję i barki. Pozwalał na to zadowolony, póki Zayn go nie odciągnął. Ale nawet teraz, czuł ten cudowny dotyk. Silnego, wyższego mężczyzny. To co lubił.

- Zayn, cholera, otwórz - wyjęczał, kopiąc swojego przyjaciela. Spali w jednym łóżku.

- Niech ten ktoś sobie po prostu pójdzie. Mam kaca jak stąd do Anglii - jęknął i zacisnął mocniej oczy.

- Jak mi któryś z was nie otworzy w przeciągu pięciu sekund, będziemy inaczej rozmawiać. Przynajmniej ja z Louisem - rozległ się wkurzony głos Maca.

- Kurwa mać, Zayn mam przejebane - z syknięciem podniósł się z łóżka, garbiąc się przy tym - Otwórz te drzwi, nie mamy wyboru - szukał zamglonym jeszcze wzrokiem swoich rzeczy, które leżały porozwalane po całym pokoju.

Malik z burknięciem wstał i poprawiając czarne włosy, otworzył drzwi, nawet nie witając się Macem.

- Jesteście z siebie dumni? Wszyscy kończą śniadanie i od razu jedziemy na plan, a wy jesteście w rozsypce i wyglądacie jak siedem nieszczęść. Louise podziękuje wam za ilość pracy, którą będzie musiała wykonać, żeby doprowadzić was do ładu - manager nie dawał im żadnej ulgi.

- Mac, proszę cię. Ciszej, głowa mi pęka - szatyn zasłonił koszulką swoje malinki. Nie nałożył jej tylko okrył całą swoją szyję i barki.

Malik ponownie położył się na łóżku i przymknął oczy. W tej chwili miał po prostu na wszystko wyjebane.

- Macie za swoje, pięć minut i widzę was na dole albo gówno będzie z tej sesji oraz z kolejnych dla Calvina Kleina - zagroził i trzasnął drzwiami wychodząc.

- Nieźle jest wkurwiony - szatyn przewrócił oczami i zaczął się prędko ubierać, rzucając co chwilę ubrania w brązowookiego.

- Przejdzie mu albo będzie jeszcze gorzej, jak zobaczy twoje malinki. Wiesz jak on do tego podchodzi - przypomniał Louisowi.

- Ubieraj się Malik i mnie bardziej nie wnerwiaj - pokazał mu środkowy palec. Marzył o tabletce na ból głowy.

Zayn spełnił jego prośbę i za chwilę wychodzili z pokoju hotelowego. Jazda windą z wkurzającą muzyczką była nawet ciężka.

- Dlaczego ja ci się dałem namówić na imprezę, nie wiem... Uh - oparł się o swojego przyjaciela i schował twarz w jego karku.

- Cieszyłeś się na myśl wyjścia ze mną, więc nie pierdol - uderzył go swoim biodrem.

- Kochasz moje marudzenie - mocniej się jego złapał i zmarszczył nos - I załatw mi tabletkę, bo nie będę miły.

- Jak załatwię sobie, to i ty będziesz miał - burknął, wchodząc na stołówkę, gdzie od razu znaleźli swoją ekipę.

Postanowili prędko wziąć coś na wynos, wiedząc że nie mają zbytnio czasu na jedzenie w hotelu. Louis odnalazł wzrokiem Harry'ego, do którego puścił oczko, jednak ciągle się trzymał Malika.

Styles patrzył na starszego i jego wzrok od razu skierował się na ciemne plamy na szyi Tomlinsona. Uśmiechnął krzywo i wrócił do swojego śniadania. Modele prędko znaleźli się przy ich stole. Mac wciąż był wściekły, a Louis starał się ukryć przed nim malinki.

Love from the first photo || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz