Tytuł dużo mówi, a w rozdziale się zdecydowanie dużo dzieje, mimo że jest dość krótki! Poprosimy o duuużo komentarzy!
Czas szybko mijał, a sesja szła za sesją. Najważniejsze w tym roku na szczęście zostały ukończone... Ale tu nie chodziło o to. Louis od przylotu do Anglii źle się czuł, a to powoli nabierało dla niego przerażający sens, kiedy poczytał o objawach.
Niechęć do niektórych potraw, które wcześniej chętnie jadł. Poranne mdłości, które nie raz dawały mu w kość. Z dnia na dzień wszystko stawało się wręcz oczywiste, jednak do tej pory szatyn nie sprawdził tego tak jak powinien.
W końcu i zakupił dwa testy. Czekanie na ich wynik był okropny, a sama wiedza po sprawdzeniu... Louis nie wiedział, czy ma płakać, czy się cieszyć. Przecież przeszedł na tabletki... Nie chcieli teraz ciąży, znali się dość krótko. Tomlinson nie miał pojęcia co ze sobą zrobić, do kogo jechać. Zastanawiał się czy powinien odwiedzić Maca, zadzwonić do Zayna, a może od razu ruszyć do Harry'ego.
Miał za dużo myśli w głowie.
W końcu ruszył tam, gdzie go serce prowadziło. Wsiadł do swojego suva i ruszył prędko w coraz lepiej znaną część stolicy.
Musieli porozmawiać.
Znał tą drogę na pamięć. Cieszył się, że na drodze nie było dużo aut, bo jego myśli były z dala od niego. W końcu podjechał pod znajomy dom, chwilę siedział w pojeździe tworząc scenariusze rozmowy ze Stylesem.
Po kilku minutach, na drżących nogach wysiadł i przeszedł do ciemnych drzwi.
Chwila zawahania.
Zapukał kilka razy. Nie było już odwrotu. Wiedział, że prawdopodobnie wygląda jak bałagan, ale w tym monecie, szczerze, miał to w nosie.
- Lou? - Harry otworzył, będąc w samych krótkich spodenkach, a jego włosy były spięte w koczka.
- Harry, m-musimy natychmiast porozmawiać - jego wzrok był rozbiegany z tych emocji.
- Wchodź - odsunął się, wypuszczając szatyna do środka - Chcesz wody? - spytał, prowadząc go do kuchni.
- Nie Hazz - pokręcił głową, chowając ręce do kieszeni spodni.
- O co chodzi Louis? Przerażasz mnie - powiedział poważnie Styles i oparł się o szafki kuchenne.
- Sam jestem tym wszystkim przerażony... - odparł, spoglądając na swoje stopy odziane w vansy.
- Powiesz mi? Widziałem, że ostatnio jesteś markotny, ale mówiłeś że wszystko jest w porządku - zauważył.
- Bo tak było - zagryzł dolną wargę i po prostu wyjął z kieszeni bluzy plastikowy test - Po prostu... Spójrz - nie wiedział jak mu to oznajmić, więc dał mu przedmiot, gdzie widniało słowo ciąża.
- Jesteś...? - spojrzał na test, a potem na szatyna - A tabletki? Brałeś je przecież...
- Brałem, ale coś poszło nie tak... Przecież sam mi je podawałeś - pociągnął się za swoje przydługie włosy.
- Harry? - obaj usłyszeli damski głos z korytarza, a Styles miał wrażenie, że za chwilę zemdleje.
Do kuchni weszła blondynka, a Louis zmarszczył brwi. Przecież Harry mieszkał sam. Tak myślał. Jego wzrok wylądował na dłoniach Stylesa i spostrzegł złotą obrączkę na właściwym miejscu.
- Ty chyba sobie ze mnie żartujesz... - szepnął z bólem w oczach.
- To nie jest tak myślisz Louis... - odepchnął się od szafek i wyprostował - To jest Julie, mówiłem ci o niej...
- Tak, nazywam się Julie Styles, jestem żoną Harry'ego - przedstawiła się zdumiona widokiem samego Louisa Tomlinsona - I też ogromną fanką...
Harry wiedział, że ma przerąbane. Nigdy nie chciał skrzywdzić starszego, ale wszystkie jego kłamstwa właśnie wyszły mu na złe. Nie bez powodu mówi się, że kłamstwo ma krótkie nogi.
- Żoną Harry'ego - wyszeptał z niedowierzaniem - To koniec naszej współpracy Styles, nie chcę cię więcej widzieć - ledwo powstrzymywał łzy. Wyminął zaskoczoną kobietę, ignorując jej wyciągniętą dłoń. Prędko uciekł z ich domu. Ich.
- Louis! - brunet wybiegł za modelem na podjazd i szybko doskoczył do auta - Porozmawiajmy, proszę Lou.
- O czym ty chcesz jeszcze rozmawiać? - syknął, ocierając łzę ze swojego policzka.
- To co ci mówiłem to prawda, ja i Julie to fikcja. To małżeństwo to fikcja - panikował, nie chciał puścić drzwi samochodu.
- Dlaczego mam ci wierzyć? Może naprawdę jesteście kochającym się małżeństwem, a ja byłem pierdoloną zabawką - wyrwał z dłoni Harry'ego test ciążowy, który od razu złamał.
- Nigdy nie traktowałem cię jak zabawkę! Nigdy! Będziemy mieli dziecko Louis... - starał się znaleźć jakikolwiek sposób, żeby szatyn nie uciekł od niego.
- Usunę je, wtedy będziesz mógł żyć w swoim zakłamanym życiu - próbował jakoś zamknąć drzwi, chciał uciec z tego miejsca.
- Nie zrobisz tego... - był tak zaskoczony, że model dał radę w końcu zatrzasnąć przed nim drzwi.
Louis dosłownie odjechał z piskiem opon. Zostawiając przy tym przerażonego Stylesa. Brunet kompletnie nie spodziewał się takiego przebiegu dnia. Miał ochotę zrobić sobie krzywdę za ukrywanie tak ważnych spraw przed Louisem.
Wrócił do domu, z chęcią zrobienia krzywdy Julie. Przecież nigdy, nigdy nie przedstawiała się jako jego żona! Co teraz jej odwaliło?! Wrócił do kuchni i usiadł na krzesełku, ciągnął za swoje włosy. Czuł bezsilność, nie był w stanie nic zrobić. Nie wiedział,czy Tomlinson mówił poważnie o usunięciu ciąży, choć wiedział, że ta decyzja byłaby ostatnia jaka mógłby podjąć model. Złapał za swój telefon z zamiarem wybrania znajomego numeru. Jak się spodziewał, Louis wyłączył telefon. Kątem oka zauważył Julie, która znowu pojawiła się w kuchni.
- Jesteś z siebie do kurwy zadowolona? Co? Co ci odbiło, żeby przedstawiać się jako moja żona. Nigdy tego nie robiłaś. Nigdy! - Harry nie panował nad emocjami.
- Boże Hazz - blondynka podskoczyła na krześle - On był w naszym domu, pracujesz u niego i myślałam, że wie, iż masz żonę! Nie mówiłeś mi nic...
- Nie kurwa, nie wiedział... A teraz? Nienawidzi mnie tak bardzo. On mi nigdy nie wybaczy - jego głos się łamał.
- Zaraz. Nie rozumiem, o co ci chodzi Hazz - podeszła do niego i ułożyła dłonie na jego ramionach.
- On jest w ciąży rozumiesz?! - wyrzucił z siebie, miał zamknięte oczy nie chcąc uronić żadnej łzy.
- No i co? Jest w ciąży... To nic złego, urodzi pięknego dzidziusia i wróci do pracy - nie widziała w tym problemu.
- Julie, to moje dziecko... - uświadomił ją - Ja spałem z Louisem, spotykaliśmy się od dłuższego czasu.
- O cholera, a ja przedstawiłam się jako twoja żona - ścisnęła mocniej jego skórę - Dlaczego mi nic nie powiedziałeś!
- On wiedział, że moi rodzice są jacy są. Wiedział, że my udajemy - pokazał na nią i na siebie - Ale nie wiedział jak daleko to poszło. O naszym małżeństwie.
- Idiota! - trzepnęła go w głowę - Musisz do niego jechać, wyjaśnić mu to wszystko. Rozumiesz? Tu też chodzi o wasze dziecko.
- Mam dość rodziców, mam dość kręcenia. Chcę wziąć rozwód Julie, muszę mieć coś idąc do niego. On mi i tak już nie ufa - powiedział ciężko.
- I tak za długo w tym siedzieliśmy - kobieta potwierdziła, zgadzając się i odsuwając od bruneta - Bierzemy rozwód.
- Wiem że to dla ciebie też nie było wygodne. - skinął - Czas odciąć pępowinę Julie.
Kola 💙💚💙💚
CZYTASZ
Love from the first photo || Larry
FanfikceCzy praca to dobre miejsce na miłość? Zazwyczaj nie... Tylko czemu zakazany owoc smakuje najlepiej? Louis nie miał łatwego początku w swoim życiu, los postawił na jego drodze Maca który wywrócił wszystko do góry nogami. A Harry? Tkwi w czymś co w o...