Mam nadzieje, że ten rozdział spodoba wam się tak bardzo, jak ja go lubię 🥺🥺🥺
Louis został obudzony przez skrzypnięcie drzwi. W końcu się wyspał, po tym jak przez pół nocy ich synek dawał mu w kość. Miał nadzieję, że Harry przyszedł go przytulić, a nie wyciągnąć z łóżka.
- Lou? Czas wstać - usłyszał Fizzy, co go zaskoczyło i to porządnie.
Zmarszczył swój nosek, żeby po chwili wypuścić przez niego powietrze. Stanowczo nie chciał wstawać. Nie było kurwa mowy. Był w ciąży i miał prawo leżeć cały dzień w łóżku.
- Fizz, kochanie.... Nie bierz tego do siebie, ale daj mi spać.
- Mam dla ciebie śniadanie i Harry nie wybaczy mi, jeśli cię teraz nie obudzę. Jest po trzynastej. Dałam ci pospać ile się dało - wyjaśniła.
- To daj mi pospać jeszcze - powiedział ciężkim głosem z nadzieją słyszalną w nim. Nie chciał wstawać - I gdzie do cholery jest mój chłopak? Znowu nas zostawił dupek.
- Czym szybciej wstaniesz, tym szybciej dostaniesz się do swojego chłopaka Louis. W domu go nie spotkasz - uparcie stała przy swoim.
- Co? - niemal od razu usiadł. Ramionami trzymał mocno kołdrę na swoim ciele, było mu zimno bez okrycia - Co on znowu wyczynia?
- Tego ci nie powiem. Nie wolno mi - usiadła na brzegu łóżka z tacą, na której było bogato przygotowane śniadanie.
- Boże, mam najcudowniejszą siostrę, jaką mogłem sobie wymarzyć - niebieskie oczy zabłyszczały na widok pyszności, a brzuch zaburczał.
- Harry wszystko rano kupił i dał mi instrukcje - zaśmiała się - Zna cię na wylot.
- To bardzo dobrze, gorzej byłoby, gdyby mnie nie znał - po pierwsze co sięgnął, to kubek soku marchewkowego.
- Ubranie dla ciebie na dziś też wybrał - wskazała na krzesełko z rzeczami.
- Co on planuje? - zmrużył oczy, upijając dużego łyka pyszności - Lepiej, żeby to było warte tego całego wysiłku.
- Będzie, Harry nie męczyłby cię w takim stanie na daremne - zapewniła szatyna - Masz godzinę Lou, zanim będziesz musiał wyjść z domu.
Fotomodel skinął na to, wszystko przetwarzając w swojej głowie. Pozwolił, aby Fizzy wróciła do swojego pokoju, a sam zjadł całe śniadanie i leniwie się przygotował na wyjście. Styles na szczęście wybrał jego ulubione spodnie, które nie uciskały jego brzuszka oraz wygodny sweterek. Zestaw idealny, Louis czuł się w nim swobodnie.
- Fizz! Jestem gotów! Czy coś... Co dalej? - nie wiedział jak się wysłowić, w swojej dłoni ściskał telefon.
- Mam dla ciebie kopertę. Taksówka czeka na dole. Otwórz dopiero, jak będziecie w trasie. Taksówkarz wie gdzie jedziecie. I nie pisz do Harry'ego, on nie odpowie, a gdybyś się źle czuł to dzwoń prosto do mnie - przekazała mu instrukcje.
- Okej, poczekaj tylko ubiorę kurtkę - buty miał już na swoich nogach - Jestem podekscytowany, nie czuję nerwów... Ale pamiętam wszystko, co mi powiedziałaś - przeszli na korytarz i nałożył na siebie puchatą kurtkę.
- Spokojnie Lou, zejdę z tobą, wiem która taksówka - dziewczyna wzięła swoją kurtkę i wsunęła buty na nogi.
Tomlinson już po chwili miał w dłoni kopertę, a Fizzy zamknęła za nimi apartament. Złapali windę i zjechali do recepcji. Wyszli z budynku. Felicite od razu przeszła do czarnej taksówki. Otworzyła drzwi przed ciężarnym i uśmiechnęła się do niego, zanim zamknęła drzwi. Kierowca ruszył w drogę, wiedząc, gdzie zabrać ciężarnego. Louis tego nie komentował i otworzył list, niemal od razu wczytując się w pismo swojego chłopaka.
CZYTASZ
Love from the first photo || Larry
FanfictionCzy praca to dobre miejsce na miłość? Zazwyczaj nie... Tylko czemu zakazany owoc smakuje najlepiej? Louis nie miał łatwego początku w swoim życiu, los postawił na jego drodze Maca który wywrócił wszystko do góry nogami. A Harry? Tkwi w czymś co w o...