30. Nie mieszczę się.

2.3K 141 36
                                    

Nie dużo zostało do zakończenia tego opowiadania, jak myślicie? Ile rozdziałów?

Zapraszamy też na nasze nowe opowiadanie na profilu u Karo -> larrryxziall

Louis naprawdę dużo wypoczywał. Harry dosłownie skakał wokół niego i wyręczał w czym tylko mógł. Czasami szatyn nie wiedział, co ze sobą zrobić. Harry wychodził załatwić jakieś sprawy, Fizzy była w szkole, a on sam jak palec w apartamencie. Ciąża postępowała, a on mimo, że myślał iż to nie możliwe, wciąż rósł. Jego brzuch był wielki, w porównaniu do jego drobnej sylwetki.

Mieli z Harrym chwilę wieczornego odpoczynku, maluch w końcu dał Louisowi chwilę wytchnienia, a przynajmniej taką nadzieję miał szatyn. Fizz brała prysznic po całym dniu szkoły i nauki, a Louis po prostu wykorzystywał tę chwilę na czułości ze swoim narzeczonym.

- Masz pomysł jak nazwać tego ruchliwego chłopaka w twoim brzuchu? Jest niezłym rozrabiaką - stwierdził brunet, układając swoją rękę na wypukłości niebieskookiego.

- Hmm, ciężkie pytanie - Louis westchnął w kark mężczyzny - Na świecie jest tyle pięknych imion, ale moja głowa nie potrafi odnaleźć właściwego.

- Wiem Lou, ale musimy to dobrze przemyśleć. Będziemy teraz już tylko bliżej do porodu, niż dalej - zauważył.

- Nie wiem, uch... To też twój syn, nie masz jakiegoś pomysłu? - uniósł brew, spoglądając na młodszego.

- Myślałem o imieniu Tony. Jest ładne i proste - zaproponował - Ale sam nie jestem pewny.

- Tony, jak Tony Stark? Lubię ten film - wyszczerzył się - Ogólnie wszystko z Marvela... Tak, możemy tak nazwać naszego syna.

- W takim razie Tony, chyba że nam się zmieni - pochylił się, aby dostać pocałunek od narzeczonego.

W trakcie czułości, ktoś zadzwonił do ich drzwi, choć nie spodziewali się za bardzo gości tego dnia. Przeważnie każdy ich informował, o swoim przyjściu. Harry jak zawsze kazał starszemu nie ruszać się z miejsca i poszedł otworzyć. Uśmiechnął się na widok przyjaciół, już trochę się nie widzieli. Jego wzrok przeskoczył na Zayna, potem na Nialla, aż w końcu na wózku, który stał przed nimi.

- Niespodzianka? - szepnął Malik, nie chcąc obudzić niemowlęcia. Chłopiec niedawno zasnął w ich samochodzie, co było miłą odmianą dla pary.

- Woah, nie spodziewałem się. Louis też będzie zaskoczony i to mocno - Harry wypuścił ich do środka.

- O to chodzi - Niall wjechał wózkiem. Zablokował sprzęt koło ściany i po cichu się rozebrali z wierzchnich rzeczy.

- Hazz? Kto przyszedł?! - Louis zawołał, będąc niezmiernie ciekawym. Lubił przyjmować gości.

- Na pewno nie Zayn z rodziną - Malik perfidnie użył wyższego tonu głosu, wyjmując synka z wózka. Maluch jęknął w jego ramionach. Niall prędko pomógł mu zdjąć kurtkę z dziecka, jak i czapeczkę.

- Zaraz wstanie i przyjdzie tu, zbyt dobrze go znam. Jest uparty jak osioł - brunet stwierdził i nasłuchiwał kroków starszego.

- Cały Louis - Zayn trzymał pewnie Orhana, który mimo zmiany położenia wciąż próbował spać, zaciskając piąstki na koszulce ojca.

Harry patrzył zauroczony na obrazek przed sobą. Miał pewne obawy, co do posiadania dzieci. Nie wiedział jak je trzymać i bał się, że mógłby zrobić krzywdę. Niall pierwszy zauważył Louisa, który przeklinając pod nosem wszedł na korytarz, trzymając swoimi dłońmi brzuch. Szatyn zarejestrował co się dzieje, spojrzał na przyjaciół i maleństwo w ramionach Zayna. Rozszerzył oczy i wskazał na ciemnookiego.

Love from the first photo || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz