24. Znasz zasady.

2.1K 156 33
                                    

Louis jechał taksówką prosto pod dom dziecka. Był pełen emocji i nie mógł doczekać się, aż będzie na miejscu. Z jednej strony też się bał, ale nie widział innej opcji niż to, że są rodzeństwem z Fizzy. Kilka dni temu wysłali próbki do badania i tyle się widzieli.

Harry dziś musiał pracować, więc postanowił ten dzień spędzić z dziewczyną, żeby ją móc poznać właściwie.

Zapłacił taksówkarzowi i wszedł do znanej już sobie placówki. Jak zwykle poszedł do gabinetu pani dyrektor, gdzie musiał podpisać odpowiednie dokumenty. Kobieta od razu powiedziała mu, że Fizzy jest w swoim pokoju wraz ze współlokatorkami.

Od razu skierował się do odpowiedniego pomieszczenia i zapukał do drzwi, czekając na pozwolenie na wejście. Kiedy je otrzymał, wszedł do pokoju, gdzie znajdowały się trzy piętrowe łóżka. Delikatnie się uśmiechnął do dziewczyn w różnym wieku, widząc jak te wszystko przerwały przez niego. Były dosłownie w przeróżnym wieku.

- Cześć wam, em, jest Fizz? - nie mógł znaleźć dziewczyny wzrokiem.

- Louis Tomlinson! - pisnęła nagle jedna z nich - O mój boże, jesteś najlepszy! Mogę autograf?

Dziewczyny zaczęły podchodzić do szatyna i zagadywać go, naprawdę podekscytowane.

- Dziewczyny proszę, proszę spokojnie... Nie przyszedłem tu dla autografów i zdjęć - zasłonił rękoma swój brzuch, troszkę się bojąc o swoje nienarodzone dziecko - Dam wam jedno wspólne zdjęcie, ale... Fizz, gdzie jest ona.

- Tu jestem - leżała na środkowym piętrze łóżka i machała do fotomodela, uśmiechając się lekko. Nie miała zamiaru wpychać się w tłum.

- No już zacząłem się martwić - pogroził jej śmiesznie palcem - Szykuj się, zabieram cię gdzieś, ale najpierw zrobię to zdjęcie z twoimi znajomymi.

- Gdzie mnie zabierasz? - usiadła na łóżku i sięgnęła po swój stary telefon, po czym zeszła na podłogę.

- Niespodzianka. Dziewczyny proszę, wybierzcie jeden telefon - zwrócił się do szepczących między sobą nastolatek.

Zgłosiła się ta, która miała najlepszy telefon z nich wszystkich, a Fizzy wykonała kilka zdjęć i oddała urządzenie właścicielce. Szatyn ponownie zapiął swój płaszcz i napisał prędko sms do znajomego taksówkarza, który miał czekać w pobliżu. Fizzy wzięła jedyną kurtkę, którą miała i stanęła gotowa koło Tomlinsona.

- Możemy iść. Tylko buty - rozejrzała się i założyła swoje znoszone trampki.

Fotomodel zanotował sobie, że najpierw pojedzie z dziewczyną do sklepu, a potem i do kawiarni, czy gdziekolwiek aby poznać Felicite. Pożegnali się z współlokatorkami szatynki i wyszli z placówki, Louis podszedł prosto do taksówki. Niebieskooki wpuścił dziewczynę do pojazdu i usiadł z drugiej strony.

- Jak się czujesz Fizz? - Louis nie odrywał wzroku od nastolatki, chcąc zapamiętać jak najwięcej.

- Dobrze, jest w porządku. A jak z tobą? Jesteś coraz większy - spojrzała urzeczona na brzuszek starszego.

- Maleństwo już kopie - pochwalił się i pogłaskał swój brzuch, który przez ubrania wyglądał na jeszcze większy - A ja się czuję jak nowo narodzony.

- To cudowne! Mieć takie maleństwo i własną rodzinę - uśmiechnęła się lekko, jednak był wyczuwalny lekki smutek w tym.

- Mogę ci obiecać, że nawet jeśli nie jesteśmy rodzeństwem - zaczął delikatnie, łapiąc jej dłoń - To i tak będę cię w ten sposób traktować... Ty, po prostu czuję emocjonalną więź do ciebie i nie dam ci zginąć w tym świecie.

Love from the first photo || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz